Polacy, już nie jesteśmy tacy piękni. Czas na euro?
Atrakcyjność walut krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej nie będących w strefie euro kończy się bezpowrotnie. "Financial Times" przeanalizował sytuację rodzimego pieniądza w Polsce, Czechach i na Węgrzech. Według dziennika, to co było do niedawna zaletą złotego, korony i forinta - wymiana - teraz jest obciążeniem. Kryzys spowodował istotne osłabienie naszych walut do euro i dolara, co ma być kontynuowane - sugeruje "FT".
Gdy papiery skarbowe Włoch sprzedano po przekroczeniu - uważanej za krytyczną - bariery oprocentowania na poziomie 7 proc., podobne osłabienie obserwowano ostatnio na rynku walutowym naszego regionu. Forint w tygodniu 9-16 listopada do euro stracił ponad 3 proc., złoty w tym samym czasie zniżkował 1,5 proc., korona 2,5 proc. Dilerzy walutowi już naszych walut nie uważają za bezpieczną przystań w dobie zawieruchy. Do tego stopnia, że zalecają ich sprzedaż! A jeszcze niedawno spekulanci używali systemu carry trade do generowania za pomocą m.in. korony sporych zysków. Czeską walutę długo nazywano nawet "jenem rynków wschodzących". Dlaczego jesteśmy tak narażeni na walutowe niepokoje? Z powodu zależności naszych gospodarek od strefy euro. Eksport Czech do krajów eurozony w ostatnich 12 miesiącach stanowił 49 proc. PKB, na Węgrzech 44 proc. Analizując ten wskaźnik sytuacja Polski i Bułgarii jest nieco lepsza (20 proc. PKB). Kraje spoza UE - Rosja (10 proc. PKB) i Turcja (5 proc.) zależne są od eksportu do strefy euro w minimalnym stopniu. To w czasie kryzysu zaleta, lecz wada w okresie hossy.
"FT" przewiduje, że w najbliższym czasie bank centralny Węgier będzie zmuszony dla obrony swojego pieniądza podnieść stopy procentowe aż o 200-300 punktów bazowych. Wcześniej złotego bronili już Polacy, interweniując na rynku walutowym. Inaczej myślą Czesi, dla których na razie słabsza korona jest korzystna, służy bowiem eksporterom.
Krzysztof Mrówka
Sprawdź bieżące notowania walut na stronach Biznes INTERIA.PL