Włochy wprowadzą podatek solidarnościowy
Parlament Włoch zatwierdził ostateczną wersję drugiego pakietu oszczędnościowego, który powinien uchronić ten kraj przed takim samym kryzysem, jaki powalił Grecję. Głosowanie nad rządowym projektem połączone było z wotum zaufania dla gabinetu Silvio Berlusconiego, 49. już w tej kadencji.
Wejście w życie pakietu przyniesie 54 miliardy euro oszczędności, o prawie dziewięć miliardów więcej, aniżeli przewidywał projekt przedstawiony przez rząd niespełna miesiąc temu. Będzie to możliwe dzięki poprawkom naniesionym przez koalicję w ostatnich dniach.
Samo podniesienie VAT-u na szereg artykułów, od samochodów po obuwie, wino i fryzjera, z dotychczasowych 20 do 21 procent, powinno przynieść cztery miliardy euro.
Wprowadzony zostaje tzw. podatek solidarnościowy od dochodów przekraczających 300 tysięcy euro rocznie, który jak się szacuje dotyczyć będzie około 34 tysięcy Włochów. Nowy pakiet antykryzysowy spotkał się z uznaniem Unii Europejskiej, nie ma natomiast poparcia opozycji, domagającej się, aby zaraz po przyjęciu planu przez izbę deputowanych, być może jeszcze w tym tygodniu, Silvio Berlusconi podał się do dymisji.
Nie wspólna waluta europejska, lecz spekulanci winni są niewesołej sytuacji finansowej Włochów. Taka jest ocena organizacji konsumentów Altroconsumo, która przedstawiła specjalny raport z okazji dziesięciolecia wprowadzenia euro. W ciągu tych dziesięciu lat ceny wzrosły średnio o 21 procent, a zarobki Włochów tylko o 14. Przy średniej rocznej inflacji wynoszącej 2, 3 procent, wszystko w tym czasie podrożało o jedną czwartą.
Ceny mąki i chleba poszły w górę o 33 procent, nie z winy euro jednak, lecz spekulantów, podkreślają włoscy konsumenci. O ponad 50 procent podrożały alkohole, wyroby tytoniowe oraz woda i gaz, a o 35 procent paliwa. Nie można jednak powiedzieć, konkludują autorzy raportu, aby wprowadzenie euro spowodowało gwałtowne zubożenie Włochów. Opinia ta koresponduje z przekonaniem ekonomistów, którzy twierdzą, że gdyby nie wspólna waluta europejska, Włochy nie miałyby najmniejszych szans na wyjście z obecnego kryzysu.
_ _ _ _ _
Francuskie Zgromadzenie Narodowe zatwierdziło europejską pomoc dla Grecji. Przyjęte projekty zostaną we czwartek przedstawione w Senacie. Chodzi o pierwszy z dwunastu miliardów euro, które mają uchronić Grecję przed finansowym krachem.
W debacie Grecja zeszła na drugi plan, gdyż w grę wchodziły finanse przeznaczone na łatanie deficytu w krajowym budżecie. Jak zwykle pieniądze budziły wiele emocji, tym bardziej, że kwestie podatków i budżetu nabrały politycznego wymiaru w związku z nabierającą rozpędu kampanią przed mającymi się odbyć za osiem miesięcy wyborami prezydenckimi. Deputowani odrzucili wzbudzający kontrowersje także w rządzącej partii UMP plan podwyższenia z pięciu i pół do niemal dwudziestu procent opodatkowania parków atrakcji. Disneyland i Asterix zostały uratowane. Przyjęto natomiast kompromisowe rozwiązania dotyczące podatków za domy letniskowe oraz propozycję wzrostu podatku od dochodów kapitałowych.
_ _ _ _ _
Pod koniec września Parlament Europejski zajmie się pakietem sześciu reform wzmacniających dyscyplinę finansową w Unii. Tak zdecydowali przewodniczący grup politycznych - dowiedziało się Polskie Radio. Jeszcze wczoraj mówiło się o szansach na głosowanie na przyszłotygodniowej sesji plenarnej w Strasburgu. Optymistą był między innymi przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, ale warunkiem było porozumienie europosłów z unijnych rządami co do ostatecznych zapisów tak zwanego sześciopaku. I choć do kompromisu jest blisko, to jednak nie na tyle, by za kilka dni planować głosowanie w sprawie reform. Odbędzie się ono na kolejnej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego pod koniec września.