Czterodniowy tydzień pracy to nieodwracalny trend. Polskie firmy już się do tego szykują
Jaka praca w twojej firmie jest bezsensowna, zupełnie zbędna i nikomu niepotrzebna? Zorganizujmy w swoich firmach konkurs - zaproponowała podczas XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu profesor SGH Elżbieta Mączyńska. Uważa ona, że można skrócić tydzień pracy do czterech dni bez szkód dla produktywności, a z korzyścią dla ludzi i gospodarki. Co ważne - poważnie myślą o tym już nasi pracodawcy.
"Bullshit job" to tytuł książki antropologa Davida Graebera wydanej w 2018 roku. Graeber identyfikuje w niej, ile pracy w pracy ludzie wykonują całkowicie bez sensu i jakie to powoduje szkody społeczne. Książka ta jest ważnym argumentem w dyskusji na temat skrócenia tygodnia pracy do czterech dni.
- Ogłośmy konkurs na to, jakie widzisz prace zbędne w swojej firmie - zaproponowała Elżbieta Mączyńska.
Postulaty skrócenia tygodnia pracy do czterech dni pojawiają się już dawna. Eksperymenty ze skróceniem czasu pracy były prowadzone w wielu organizacja na świecie zarówno w sektorze prywatnym, jak w publicznym. Eksperymenty te dały pozytywne rezultaty, bo okazało się, że produktywność wcale na skróceniu czasu pracy nie cierpi. Japoński oddział giganta cyfrowego Microsoft odnotował 40-procentowy wzrost wydajności i zadowolenia pracowników po okresie próbnym.
- Czterodniowy tydzień to trend absolutnie nieodwracalny, który już się zaczął (...) Nie chodzi o to, żeby go wprowadzać ustawa, bo to jest proces, który będzie trwał - powiedziała Elżbieta Mączyńska.
- Z eksperymentów wynika, że produktywność przynajmniej pozostała na tym samym poziomie przy krótszym czasie pracy, a na przykład w Goeteborgu zwiększyły się obroty księgarń - dodała.
Przypomnijmy, że dobrodziejstwo pięciodniowego tygodnia pracy zawdzięczamy Henry’emu Fordowi, który blisko 100 lat temu, pod presją związków zawodowych, wprowadził go w 1926 roku w swoich fabrykach aut. Taśma montażowa umożliwiła tak radykalny skok produktywności, że czas pracy można było skrócić. Teraz oczekuje się, że cyfryzacja i automatyzacja pozwolą na kolejny skok produktywności obniżającej się zresztą przez ostatnie dziesięciolecia.
Henry Ford był pionierem. W USA dopiero w 1938 roku ustawa Fair Labor Standards Act wprowadziła płacę minimalną w wysokości 25 centów za godzinę, 44-godzinny tydzień pracy oraz wynagrodzenie za nadgodziny. Rok później nowelizacja skróciła tydzień pracy do 42 godzin, a w kolejnym roku - do 40 godzin. W Polsce dopiero Edward Gierek wprowadził "wolne soboty" w latach 70. zeszłego stulecia, ale nie wszystkie, a 40 godzin w tygodniu pracujemy dopiero od lat 90., czyli od transformacji.
Henry Ford proroczo mówił sto lat temu, że pięciodniowy tydzień, podobnie jak ośmiogodzinny dzień pracy to wcale nie są rozwiązania ostateczne. Z kolei wybitny ekonomista John Maynard Keynes w 1930 roku prorokował, że w 2030 roku ludzie będą pracować po 15 godzin tygodniowo.
Światowy trend jest na tyle silny, że w Polsce przygotowują się do niego pracodawcy. Pracodawcy RP przeprowadzili ankietę wśród kilkunastu tysięcy firm będących członkami organizacji i okazało się, że 14,9 proc. z nich jest już na taką zmianę gotowe. Niemniej 75 proc. twierdzi, że ani gospodarka, ani oni sami nie są gotowi na skrócenie czasu pracy.
- Te wyniki badania są zaskakująco pozytywne (...) Jesteśmy gotowi jako pracodawcy do tego procesu (...) Większość firm - co wynika i z badania i dyskusji - jest gotowych rozmawiać o tym procesie - powiedział Rafał Baniak, prezes Pracodawców RP.
Zwraca on jednak uwagę, że należałoby przejrzeć uważnie Kodeks Pracy, powstały 48 lat temu na potrzeby wielkich fabryk, bo jest on zanadto sztywny i wielu sytuacjach może ograniczać pole manewru, nawet gdyby efekty zmian miały być korzystne dla pracowników. Również pewne jest, że przy obecnym rynku pracy wiele branż, jak budownictwo, będzie się przed zmianami opierać, bo skrócenie czasu pracy będzie oznaczać, że budynki czy drogi zostaną zbudowane później albo drożej. Natomiast branże kreatywne nie mają najmniejszego powodu, żeby zwlekać.
- Możemy już dziś rozpocząć debatę o regulacjach między pracodawcami a pracownikami - powiedział Rafał Baniak.
Adam Zych, prezes Fundacji Projekt PL zwraca uwagę, że wprawdzie Polacy pracują najdłużej wśród wszystkich badanych w państwach OECD jeśli chodzi o tygodniowy czy roczny wymiar godzin pracy, ale za to krótko gdy wziąć pod uwagę okres aktywności zawodowej. W Polsce wynosi on zaledwie 31 lat, gdy w Holandii lub Danii ok. 40 lat. Krótki okres aktywności zawodowej to prawdziwy problem polskiej gospodarki. Z tego powodu pojawią się napięcia na rynku pracy, i zagrożenia dla jej konkurencyjności, a nie z powodu tygodniowego wymiaru czasu pracy.
Jacek Ramotowski