Europa nie była konsekwentna wobec Rosji, dziś nie jest wobec Chin. "Musimy zmienić priorytety"
Najpierw zwycięstwo Ukrainy, ale zaraz potem czeka nas całkowita zmiana sposobu myślenia o współczesnym świecie - usłyszeliśmy podczas panelu "Kształtując nowy porządek świata", który rozpoczął XXXII Forum Ekonomiczne w Karpaczu. Jak wskazali uczestnicy debaty, podstawą jest inny, bardziej stanowczy stosunek do działań nie tylko Rosji, ale i Chin.
- Pierwszym celem demokratycznego świata jest zwycięstwo Ukrainy
- Trzeba zmienić rolę Rosji w ONZ
- Instytucje międzynarodowe trzeba usprawniać
- Zachód powinien stawiać na swoją niezależność
- UE powinna raczej współpracować z USA niż rywalizować
- Bez NATO i UE, Ukraina już dawno uległaby Rosji. To nasza wojna, cały Zachód jest nią dotknięty. Pierwsza rzecz to zakończyć wojnę - powiedział Markus Meckel, były wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO i członek Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Niemiecki polityk podkreślał, że we współczesnym świecie żadne państwo nie poradzi sobie samo, stąd tak ważne jest wzmacnianie międzynarodowych organizacji i instytucji.
- Musimy usprawnić ich działanie np. sprzeciw jednego kraju UE nie może blokować decyzji całej Unii. Trzeba też zmienić sposób myślenia o ONZ - po napaści na Ukrainę musi zmienić się w niej pozycja, zwłaszcza w Radzie Bezpieczeństwa. Trzeba też znaleźć sposób, by włączyć do niej inne ważne kraje np. Indie i Brazylię. Państwa demokratyczne muszą też wzmacniać Tajwan, by nie popełnić tego samego błędu wobec Chin, co wobec Ukrainy w kontekście zagrożenia ze strony Rosji - dodał Meckel.
Potrzebę wzmacniania organizacji międzynarodowych podkreślał też Zygmunt Berdychowski, założyciel Fundacji "Instytut Studiów Wschodnich".
- Ukraina została zaatakowana, bo Europa nie była wobec Rosji konsekwentna. Dziś musimy zmienić priorytety. Widać wyraźnie proces deglobalizacji - nie cieszymy się już z kolejnej fabryki zachodniego koncernu w Chinach. Dziś ma być już nie tylko tanio, ale też bezpiecznie - powiedział Berdychowski.
Zdaniem Berdychowskiego, UE musi zdecydowanie poprawić metody działania i naprawdę zacząć myśleć w większej skali.
- Intel, który zbuduje fabrykę chipów w Niemczech, oczekuje dużych dopłat od tego państwa. Nie może być tak, że tak ważne inwestycje w UE zależą od tego, że jeden jej kraj ma pieniądze na takie wsparcie, a inny nie. Z drugiej strony UE musi bardziej współpracować z USA, bo to Amerykanie wygrali globalną rywalizację o innowacyjność. Musi też... gonić partnera - to zawstydzające, że w Unii, która jest trzecią gospodarką świata, tak bardzo cieszymy się z jednej, choć tak ważnej inwestycji - dodaje Berdychowski.
Wyzwaniem dla współczesnego świata jest to jak wiele ma biegunów - demokracje zachodnie muszą w nim współpracować - i zarazem konkurować - z państwami o zupełnie innych modelach państwa.
- Jeżeli chcemy zwiększać niezależność od krajów takich jak Chiny, to zwłaszcza w dziedzinie rzadkich surowców. Trzeba je będzie wydobywać w Ameryce czy w Europie, ze wszystkimi tego konsekwencjami, także ekologicznymi. Agenda UE musi uwzględnić lekcje zerwania łańcuchów dostaw w 2020 r. i wojny w Ukrainie - mówi założyciel Fundacji "Instytut Studiów Wschodnich".
We wspólną postawę UE wobec zewnętrznych partnerów nie wierzy, przynajmniej dziś, Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Wspólna polityka musiałaby opierać się na wspólnych celach i wartościach. Niestety, przez lata w kontaktach z Rosją państwa Unii wybierały korzyści ekonomiczne. Nie doceniły też Chin - państwom Zachodu wydawało się, że będą one źródłem surowców i dostawcą tanich podzespołów, a wysokie technologie pozostaną domeną USA i UE. Dziś trzeba całkowicie zmienić to podejście, bo Chińczycy kupują europejskie firmy, by przejąć ich własność intelektualną, a państwa grupy BRIC to dziś 40 proc. ludności świata i już nie 10, a 25 proc. światowego PKB - mówił Paweł Borys.
Wojciech Szeląg