Raport: Bez OFE dług publiczny na koniec 2012 wynosiłby 38,1 proc. PKB
Bez wprowadzenia w Polsce otwartych funduszy emerytalnych dług publiczny, według metodologii UE, na koniec 2012 r. wynosiłby 38,1 proc. PKB - wynika z raportu na temat funkcjonowania systemu emerytalnego, do którego dotarła PAP. Raport przygotowały resorty pracy i finansów.
Z danych Eurostatu wynika, że na koniec 2012 roku dług publiczny wynosił 55,6 proc. PKB.
Raport wskazuje także, że bez wprowadzenie II filaru kapitałowego do systemu emerytalnego dług publicznych w latach 1999-2012 kształtowałby się nieco poniżej 40 proc. PKB, co mogłoby skutkować wyższym ratingiem Polski oraz niższymi rentownościami obligacji oraz niższymi kosztami obsługi długu.
Zagłosuj w internetowym referendum w sprawie OFE
"Inwestorzy i agencje ratingowe śledzą poziom zadłużenia publicznego oraz jego relacje do PKB i kierują się tym wskaźnikiem przy zmianie ratingu. Należy oczekiwać, że gdyby relacja długu do PKB w Polsce była poniżej 40 proc. przez cały okres od 1999 roku, to korzystniejsze wtedy oceny agencji ratingowych przełożyłyby się na niższe koszty pożyczek" - napisano we fragmentach raportu, do których dotarła PAP.
"Pewnym porównawczym przykładem może być analiza ratingu, wielkości długu oraz rentowności 10-letnich obligacji Czech" - dodano.
Autorzy raportu przypominają, że rating Czech, początkowo porównywalny z polskim (BBB+ w przypadku agencji Fitch dla obydwu państw oraz o jeden stopień wyższy rating Czech w przypadku pozostałych agencji) został w ostatniej dekadzie podniesiony w większym niż w Polsce stopniu.
"W analizowanym okresie rating Czech został podwyższony 2-krotnie przez agencję S&P (łącznie o 3 poziomy) oraz 3-krotnie przez agencję Fitch (również o 3 poziomy). W przypadku Polski, od 2002 r. agencja Moody's podwyższyła jednorazowo rating o 2 poziomy (w 2002 roku), a pozostałe agencje o jeden poziom" - głosi raport.
Autorzy rządowego dokumentu zwracają również uwagę, że relacja długu publicznego do PKB w latach 1999-2012 była w Polsce znacząco wyższa niż w Czechach, średnio o 17,1 pkt proc.
"W obydwu państwach relacja ta istotnie w tym okresie wzrosła (o 16,0 pkt proc. w Polsce i o 30,0 pkt proc. w Czechach). Jednak ta część długu publicznego w Polsce, która nie była związana z finansowaniem OFE była w relacji do PKB stosunkowo stabilna i nie przekraczała 40 proc. (z wyjątkiem 2003 roku)" - napisano.
"Gdyby nie OFE, różnica między relacją długu do PKB Polski a Czech stale by się zmniejszała, a od 2011 r. dług publiczny Czech byłby wyższy niż Polski (w 2012 roku aż o 7,7 pkt proc.)" - dodano.
Z raportu przygotowanego przez Ministerstwo Finansów oraz Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wynika również, że pośredni efekt wpływu istnienia OFE na rentowności jest trudny do oszacowania i wrażliwy na przyjęte założenia.
"(...) Nawet ostrożne szacunki wskazują wzrost rentowności długu Skarbu Państwa, wynikający z konieczności finansowania zwiększonych potrzeb pożyczkowych z tytułu OFE. (...) Przyjmując konserwatywne założenia dotyczące wpływu mniej korzystnej relacji dług/PKB i gorszego ratingu Polski na koszty obsługi długu publicznego, można szacować, że ten wzrost rentowności wahał się w przedziale od 20 do 38 punktów bazowych, a gdyby nie nastąpił (gdyby nie uruchomiono OFE), wydatki budżetu państwa na obsługę długu w latach 1999-2012 mogłyby być niższe o około 13,3 mld zł, zaś w samym roku 2012 byłyby niższe o ok. 2,1 mld zł (o 5,1 proc. wydatków na obsługę długu)" - głosi dokument.
"Przy założeniu, że różnica między rentownościami obligacji skarbowych w Polsce i w Czechach zależy wyłącznie od relacji długu do PKB, a nie byłoby OFE i wobec tego dług publiczny w Polsce byłby stosownie niższy, to na koniec 2012 r. dług publiczny w Polsce (za sprawą niższych kosztów jego obsługi w kolejnych latach) byłby dodatkowo niższy o ok. 70,8 mld zł (tj. 4,4 proc. PKB) i wynosiłby wobec tego 33,7 proc. PKB (według definicji unijnej)" - dodano.
Rządowy dokument wskazuje też, że należy założyć, iż wyższy dług związany z OFE był jedną z przyczyn dużych różnic w koszcie finansowania potrzeb pożyczkowych państwa polskiego i czeskiego.
"Rentowność 10-letnich obligacji rządowych, będąca jedną z miar kondycji finansów publicznych danego kraju, w sposób znaczący i systematyczny przekraczała w Polsce odpowiednią stopę dla obligacji czeskich (średnio w latach 2001-2012 o 2,0 pkt proc.)" - napisano.
Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez przedstawicieli rządu przegląd funkcjonowania systemu emerytalnego ma być opublikowany w przyszłym tygodniu.
- - - - - -
- Wyliczenia dotyczące wpływu Otwartych Funduszy Emerytalnych na poziom polskiego długu publicznego nie dziwią - wskazali ekonomiści. Zdaniem prof. Stanisława Gomułki, to jednak nie OFE ponoszą za to winę, ale kolejne rządy, które zaniechały reform.
Bez wprowadzenia w Polsce OFE dług publiczny, według unijnej metodologii wyniósłby na koniec 2012 r. 38,1 proc. PKB - wskazuje raport przygotowany przez resorty pracy i finansów na temat funkcjonowania systemu emerytalnego, do którego dotarła PAP. Tymczasem na koniec minionego roku nasz dług wynosił 55,6 proc. PKB - wynika z danych Eurostatu.
Główny ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski powiedział PAP, że nie jest zaskoczony takim wynikiem. - Wystarczy wziąć portfel obligacji, które posiadają OFE, uwzględnić koszty obsługi tego zadłużenia; ta rozbieżność nie dziwi - podkreślił.
Ekonomista stwierdził, że OFE przyczyniły się do tak dużego długu publicznego, m.in. z powodu mechanizmu, jaki zastosowano przy tworzeniu tych funduszy. "To było takie błędne koło, gdyż był emitowany dług, żeby przekazać środki do OFE, a później same OFE kupowały ten dług. Taki był mechanizm i stąd główny zarzut rządu, a w szczególności resortu finansów w kierunku OFE" - wskazał.
Dodał, że pytaniem pozostaje, czy rzeczywiście większy dług spowodował taki wpływ na poziom rentowności obligacji.
We fragmencie raportu dotyczącego OFE wskazano, że "inwestorzy i agencje ratingowe śledzą poziom zadłużenia publicznego oraz jego relacje do PKB i kierują się tym wskaźnikiem przy zmianie ratingu. Należy oczekiwać, że gdyby relacja długu do PKB w Polsce była poniżej 40 proc. przez cały okres od 1999 roku, to korzystniejsze wtedy oceny agencji ratingowych przełożyłyby się na niższe koszty pożyczek".
W raporcie porównano też sytuację w Polsce z ratingiem, wielkością długu oraz rentownościami 10-letnich obligacji Czech. Wskazano, m.in., że rating Czech, początkowo porównywalny z polskim (BBB+ w przypadku agencji Fitch dla obydwu państw oraz o jeden stopień wyższy rating Czech w przypadku pozostałych agencji) został w ostatniej dekadzie podniesiony w większym stopniu niż Polsce.
"W analizowanym okresie rating Czech został podwyższony 2-krotnie przez agencję S&P (łącznie o 3 poziomy) oraz 3-krotnie przez agencję Fitch (również o 3 poziomy). W przypadku Polski, od 2002 r. agencja Moody's podwyższyła jednorazowo rating o 2 poziomy (w 2002 roku), a pozostałe agencje o jeden poziom" - głosi raport.
Ponadto autorzy rządowego dokumentu zwracają również uwagę, że relacja długu publicznego do PKB w latach 1999-2012 była w Polsce znacząco wyższa niż w Czechach, średnio o 17,1 pkt proc. "Gdyby nie OFE, różnica między relacją długu do PKB Polski a Czech stale by się zmniejszała, a od 2011 r. dług publiczny Czech byłby wyższy niż Polski (w 2012 roku aż o 7,7 pkt proc.)" - stwierdzono w raporcie.
Maliszewski powiedział, że czeska gospodarka niekoniecznie jest podobna do naszej i "ma trochę inne cechy strukturalne niż my". - W związku z tym takie "kalkowanie" sytuacji polskiej i czeskiej może się wydawać dużym uproszczeniem. Być może z analiz MF wyszło, że jest to taka najbliższa analogia, ale wydaje mi się, że poza samym długiem i OFE trzeba wziąć jeszcze inne rzeczy, które mają wpływ na poziom rentowności - powiedział.
Gomułka przypuszcza, że za tym wyliczeniem resortów stoi "biurokratyczne podejście". Dodał, że na krótką metę przepływ środków do OFE oznacza pogorszenie stanu finansów publicznych i o tym wiedział rząd Jerzego Buzka, który wprowadził zmiany w systemie emerytalnym w 1999 r. Zaznaczył jednak, że po zmianie systemu emerytalnego miały być przeprowadzane kolejne jego reformy, ale tak się nie stało. Za przykład podał m.in. eliminację różnego rodzaju przywilejów emerytalnych.
- Gdyby choć część tych reform była wprowadzona, to oczywiście mielibyśmy w tej chwili dług publiczny dużo niższy niż mamy. Te reformy "sfinansowałyby" koszty związane z tym, że przez pewien czas dochody w filarze I są mniejsze na skutek przepływu do OFE. Jednym słowem przyczyną wzrostu długu publicznego nie jest pojawienie się OFE, ale brak reform, które miały być wprowadzone, po to właśnie, aby sfinansować ubytek dochodu do filaru I z racji przepływu do OFE - podkreślił.
- Ja nie kwestionuję tego, że dług publiczny byłby mniejszy niż jest. Ja kwestionuję sugestie, że przyczyną są OFE. Odpowiedzialność, za tę różnicę w poziomie długu ponoszą kolejne rządy w ciągu ostatnich 13 lat - dodał.
Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez przedstawicieli rządu przegląd funkcjonowania systemu emerytalnego ma być opublikowany w przyszłym tygodniu.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze