Marek Góra: ZUS czy IKE? Każdy wybór jest zły

Profesor Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej z 1999 r., żałuje spodziewanej likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych. Wskazuje jednak, że nie oznacza to cofnięcia skutków tamtej reformy. - Los OFE został przesądzony już wiele lat temu - najgorsze jest jednak zburzenie percepcji całego systemu. Podważono zaufanie do systemu emerytalnego i do indywidualnego oszczędzania na przyszłość - stwierdza w rozmowie z Interią wykładowca Szkoły Głównej Handlowej. - To co najważniejsze jednak pozostało - połączenie racjonalności każdego z nas z racjonalnością całego systemu - podkreśla.

- Z systemu ubezpieczeń społecznych wyodrębniliśmy system emerytalny, ale  nie stworzyliśmy odrębnej, nowej instytucji do jego obsługi - przyznaje prof. Góra pytany o słabe strony ówczesnych zmian.

W efekcie ludzie nie mieli świadomości jak fundamentalna zmiana się dokonała i często myśleli o zupełnie nowym systemie w stary sposób. - Namawiałem do tego polityków, ale wtedy jednak nie było to możliwe - likwidację ZUS uznano by zapewne za zamach na emerytury - wyjaśnia ekspert.

- Można też było oprzeć zarządzanie pieniędzmi w ZUS o instrumenty finansowe takie jak GDP Index Bonds. Cały system byłby bardziej przejrzysty, także skala zobowiązań wobec ubezpieczonych - żałuje prof. Góra.

Reklama

Marek Góra nie wskazuje jakiego wyboru powinni dokonać członkowie OFE: ZUS czy Indywidualne Konto Emerytalne, ponieważ - jego zdaniem - oba rozwiązania mają istotne mankamenty.

Radzi jednak byśmy odnieśli do własnego życia dane statystyczne - wg GUS osoba w wieku 65 lat żyć będzie średnio kolejnych 17 lat. Tymczasem środki z IKE wypłacane mają być przez lat 10 - pytanie co potem?.

- Pamiętajmy że ten okres, niestety, ostatni naszego życia to zwykle czas gdy szczególnie potrzebujemy pieniędzy. Ich brak może być wtedy bolesną pułapką - przypomina ekonomista.

- Będziemy zależni od innych, a ponieważ rodziny są mniejsze niż kiedyś, za opiekę być może będziemy musieli zapłacić - dodaje.

Profesor Góra nie ma też wątpliwości że nie jest przypadkiem nazwanie "opłatą przekształceniową", a nie "podatkiem" 15-proc. wartości uzbieranych dotąd składek, jakie będziemy oddać państwu w razie wyboru IKE.

- Politycy w przyszłości na pewno zgłoszą się po te pieniądze, nazywane wtedy już wprost podatkiem. Pieniędzy w rządowej kasie zawsze będzie brakować - to jedno o przyszłości wiemy na pewno - uważa wykładowca SGH. - Odkładanie na emeryturę to ważny cel społeczny. Pobranie opłaty to istotne jego naruszenie - podsumowuje profesor Marek Góra.

Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »