Prąd z wiatraków jest cztery razy tańszy niż z elektrowni konwencjonalnych

W ciągu dwóch lat od momentu liberalizacji zasady 10H w Polsce może powstać 6-7 GW mocy z wiatru na lądzie - mówi Interii Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. To projekty, które zostały rozpoczęte przed 2016 r., a które przerwało wprowadzenie ustawy odległościowej. Prezes PSEW podkreśla, że energia z wiatru jest czterokrotnie tańsza niż pochodząca ze źródeł konwencjonalnych, mimo obserwowanego w ostatnim czasie wzrostu kosztów.

We wtorek rząd podjął długo wyczekiwaną decyzję o liberalizacji zasady 10H. Obowiązująca od 2016 r. ustawa odległościowa, zakładająca minimalną odległość elektrowni od budynku równą dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej, praktycznie wstrzymała rozwój nowych projektów. Branża wielokrotnie apelowała o złagodzenie stanowiska władz. Prośby te nabrały szczególnego znaczenia w czasie kryzysu energetycznego, który nasilił się na skutek działań wojennych prowadzonych przez Rosję w Ukrainie. Dążenie do uniezależnianie się od paliw kopalnych ze Wschodu zmotywowało władze do zmiany stanowiska.

Reklama

Przyjęta we wtorek przez rząd nowelizacja przewiduje, że wiatraki będą mogły być lokalizowane w minimalnej odległości 500 metrów od zabudowań. Decyzja o inwestycji będzie zależała od mieszkańców okolicznych terenów.

Gajowiecki podkreśla, że nowa ustawa odblokuje inwestycje w całkiem nowe farmy wiatrowe, ale umożliwi też kontynuowanie zamrożonych projektów, na etapie planów zagospodarowania przestrzennego, które realizowane były do 2016 r. W przypadku inwestycji zamrożonych nowe moce mogą pojawić się już w perspektywie dwóch lat. Według szacunków prezesa, do 2024 r. może powstać 6-7 GW. Z kolei budowa farmy lądowej od zera zajmuje w polskich warunkach od 5 do 7 lat.

Po liberalizacji przepisów będzie też możliwe inwestowanie w wiatraki, których żywotność się już kończy lub które są mało efektywne. - Będziemy je mogli zastępować nowymi technologiami w tych miejscach, gdzie jest przygotowana infrastruktura przyłączeniowa. W ramach modernizacji istniejących farm dojdzie ok. 1 GW mocy. Mamy sporo turbin 1,5 MW, które będziemy zastępować turbinami o mocy 4 MW, bo to właśnie one w naszych warunkach sprawdzą się najlepiej - wyjaśnia Gajowiecki.

Korzystanie z wiatru się opłaca

Koszty inwestycji są coraz wyższe, bardzo mocno podrożała stal, cement, wzrosły koszty transportu i ludzkiej pracy. Sporym problemem są niedobory pracowników. Sektor budowlany bardzo mocno wspierał inwestycje w OZE, w branży pracowało wiele osób z Ukrainy, które wyjechały na wojnę. Problem z dostępnością ekip przekłada się na harmonogramy i koszty. Przy realizowanych obecnie projektach o mocy 4 GW pracuje aż 20 tys. osób. To ogromne przedsięwzięcia. - Mimo to energia wiatrowa jest czterokrotnie tańsza niż energia ze źródeł konwencjonalnych. Technologia wiatrowa jest obecnie najtańszą technologią wytwarzania energii - informuje Gajowiecki.

Szef PSEW podkreśla, że obecnie palącym problemem jest sieć energetyczna. - Konieczne jest usprawnienie procedur wydawania warunków przyłączenia, zmiana podejścia operatorów sieci do wydawania warunków przyłączenia, tzw. ekspertyz przyłączeniowych. Modele matematyczne, którymi posługują się operatorzy wydający warunki przyłączeniowe, są bardzo konserwatywne, sprzed trzech dekad, niedostosowane do nowej generacji, do nowych systemów zarządzania i sterowania siecią, smart gridów, które można zainstalować w ciągu 1,5 roku na najbardziej krytycznych odcinkach. To zasadniczo zwiększyłoby możliwości przyłączania nowych źródeł - mówi.

Takie miękkie inwestycje mogłyby zostać przeprowadzone w krótkim czasie. Natomiast długoterminowo niezbędne jest poniesienie znacznych nakładów na rozbudowę sieci dystrybucyjnej. - Dziś to temat numer jeden, numer dwa i numer trzy. W tej chwili 99 proc. inwestorów spotyka się z odmową przyłączenia do sieci - alarmuje prezes PSEW.

Korzystne byłoby też usprawnienie innych procesów, m.in. w zakresie uchwalania planu zagospodarowania przestrzennego czy raportu środowiskowego. Gajowiecki poinformował, że sektor OZE pracuje nad swoimi propozycjami w tym zakresie i w najbliższych tygodniach przekaże je do rządu.

Inwestycje na morzu idą zgodnie z planem

Inwestycje w budowę morskich farm wiatrowych toczą się, zdaniem szefa PSEW, w dobrym tempie. Pierwsza faza, w ramach której mają powstać farmy wiatrowe na morzu o mocy 6 GW, została pozytywnie oceniona przez KE. Inwestorzy nie zgłaszają niepokojących problemów.

Jak informuje prezes, tzw. "punkty za pochodzenie" przyznawane w ramach drugiej fazy inwestycji, szeroko dyskutowane kilka miesięcy temu, nie budzą już takich emocji. Przyznawanie nowych koncesji na Bałtyku uzależnione ma być od liczby punktów, jaką w postępowaniu rozstrzygającym uzyska dana firma. Ustalono m.in., że podmiot, który chce budować morskie wiatraki, musi mieć doświadczenie z budowie i eksploatacji elektrowni konwencjonalnych. Te firmy, które mają mniej udziału OZE w miksie, otrzymają więcej punktów. Startujący o pozwolenia będą musieli też uzyskać gwarancje od polskich instytucji finansowych. Wcześniej zarzucano, że kryteria ustawione są pod państwowych gigantów.

- Zależy nam na tym, by farmy powstawały. A będzie to możliwe przy udziale inwestorów zagranicznych. W krajach, gdzie posiłkowano się doświadczeniem dużych koncernów międzynarodowych, prace posuwają się do przodu. Tam, gdzie rynek był pozbawiony konkurencji, offshore rozwija się powoli. Jest szereg jasnych przesłanek mówiących o tym, że udział szerokiego rynku jest konieczny dla pobudzenia przedsięwzięcia. Mam poczucie, że nasze sygnały i apele docierają do rządzących - powiedział Gajowiecki.

Cena maksymalna - do zmiany

Poważnym problemem jest natomiast cena maksymalna za energię elektryczną wytworzoną w morskiej farmie wiatrowej i wprowadzoną do sieci. Została ona ogłoszona rok temu i uzgodniona z Komisją Europejską. Wynosi 319,6 zł za MWh. Cena ta jest podstawą rozliczenia prawa do pokrycia ujemnego salda w pierwszej fazie systemu wsparcia. To punkt wyjściowy do złożenia wniosku o przyznanie wsparcia.

- W obecnej sytuacji, przy tak znaczącym wzroście kosztów związanych z podwyżkami cen stali, cementu, turbin, cena ta stała się niewystarczająca. I to jest realne zagrożenie dla projektów. Musi ona być ustalona na nowo. Bez tego projekty zwyczajnie nie powstaną. Cena maksymalna jest problem numer jeden, jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową. Rozporządzenie w tym zakresie musi zostać zmienione i ponownie przyjęte przez KE - zaznacza Gajowiecki.

Pewnym ryzykiem są też problemy z dostępnością specjalistycznych statków wykorzystywanych przy budowie morskich farm. PSEW wspólnie z WindEurope przygotowało raport poświęcony temu zagadnieniu. Wskazał on na potencjalne braki takich jednostek w pierwszej, ale i drugiej fazie realizacji inwestycji. - Liczymy, że skłoni to do podjęcia działań poszczególne grupy interesów, które takie statki w Europie mogłyby zapewnić. Mowa tu bowiem nie tylko o Polsce, morska energetyka wiatrowa rozwija się intensywnie na całym świecie. Mam nadzieję, że to przełoży się na konkretne decyzje - powiedział. Dodał, że inwestorzy realizujący projekty na polskich wodach Bałtyku w ramach pierwszej fazy, zapewniają, że mają zabezpieczony dostęp do statków.

Dziś nikt nie ma chyba wątpliwości, że rozwój OZE jest konieczny. Obecnie moc zainstalowana OZE w kraju wynosi ok. 19 GW. To prawie o połowę mniej niż moc konwencjonalnych elektrowni. Mimo to odnawialne źródła przy odpowiednich warunkach pogodowych są w stanie dostarczać znaczące ilości energii, a ich udział w miksie potrafi przekroczyć w weekendy, gdy jest mniejsze zapotrzebowanie na energię, 50 proc. Rozwój mocy odnawialnych w połączeniu z innymi inwestycjami pozwoli Polsce uniezależnić się od importu paliw kopalnych.

Monika Borkowska

Zobacz również: 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odnawialne źródła energii | wiatraki | energia wiatrowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »