Wypoczynek w dobie kryzysu. Polacy wolą zaoszczędzić na czymś innym niż zrezygnować z wyjazdu
- Branża obniża koszty by przetrwać trudny rok, ale inwestycje w OZE czy informatyzację realizowane dziś poprawią naszą konkurencyjność na lata - uważa Lucjan Karasiewicz, prezes Nadwiślańskiej Agencji Turystycznej. Ekspert wskazuje, że w dobie kryzysu Polacy wolą skrócić urlop lub zaoszczędzić na innych wydatkach niż całkowicie zrezygnować z wypoczynku.
- Polacy wolą skracać wyjazdy niż z nich rezygnować
- Miejsca w hotelach rezerwujemy z coraz mniejszym wyprzedzeniem
- Bon turystyczny przekonał wielu Polaków do wypoczynku w kraju
- Turystyka biznesowa jeszcze nie wróciła do poziomu sprzed pandemii
- Do Polski zaczynają wracać turyści z zagranicy
Lucjan Karasiewicz wskazuje, że branża hotelarska szybko odbudowuje się po kryzysie wywołanym pandemią i lockdownami, jednak musi oszczędzać.
- 2022 - pierwszy rok "pocovidowy" - branża hotelarska zamknęła bardzo dobrym wynikiem. Widać było że szybko wracamy do stanu sprzed pandemii. Niestety, rok 2023 to przede wszystkim obawy, bo widzimy co dzieje się wokół. Musimy to brać pod uwagę, ale też cenami nie odstraszyć klientów, by chcieli do nas przyjeżdżać i odpoczywać - zauważa.
- Jako branża szukamy oszczędności, oczywiście poza tym co mogłoby się odbić na komforcie klientów. Oszczędzamy zwłaszcza na tzw. kosztach ogólnego zarządu - firmy turystyczne rezygnują z części lub nawet z całego zysku, byle tylko przetrwać ten sezon. Szukamy też tańszych rozwiązań, zwłaszcza jeśli chodzi o OZE - tu część inwestycji została wykonana już w zeszłym roku i już odczuwamy korzyści z ich tytułu - dodaje.
Prezes Nadwiślańskiej Agencji Turystycznej wskazał główne zmiany w zwyczajach polskich turystów, które można zaobserwować w związku z rosnącą inflacją.
- Przy okazji rezerwacji na ferie zimowe widzimy dwa zjawiska. Po pierwsze rodziny, które wcześniej korzystały z całych ferii - najpierw wysyłały dzieci na obozy, a potem wyjeżdżały wspólnie z nimi - rezygnują z tej drugiej części. Powodem jest oczywiście inflacja, która wymusiła na nas wzrost cen usług. W efekcie tam, gdzie w zeszłym roku obłożenie wynosiło 100 proc. i brakowało miejsc, teraz można przyjechać i bez trudu coś dla siebie znaleźć - podkreśla.
Nasz rozmówca dodaje, że hotelarze wychodzą naprzeciw potrzebom klientów poprzez nowe technologie.
- Klienci dokonują rezerwacji coraz później, niemal w ostatniej chwili, "na teraz". Prawie 30 proc. zamówień składanych jest na mniej niż 48 godzin przed przyjazdem gościa, a kolejne 20 proc. z wyprzedzeniem mniejszym niż tydzień. To trudność, ale i wyzwanie, branża musiała się do niego przygotować już wcześniej, bo przecież nie od dziś pokolenie Z robi wszystko przez internet. Zmieniliśmy zatem systemy rezerwacyjne, szeroko wprowadziliśmy automatyzację, chatboty i wiele innych rozwiązań, z których istnienia nasi goście nawet nie zdają sobie sprawy - mówi.
Lucjan Karasiewicz zwraca uwagę, że do tej pory w europejskich kurortach często wypoczywali Rosjanie. Po wybuchu wojny firmy z branży starają się pozyskać nowych klientów oferując atrakcyjne stawki.
- Oczywiście konkurencją są oferty wyjazdów zagranicznych, w tym roku nawet większą niż wcześniej. W miejscach, gdzie dotąd odpoczywali Rosjanie - w Grecji, Turcji czy Bułgarii, stanowili nawet 60-70 proc. gości. Hotelarze stosują bardzo dobre warunki cenowe, by wynagrodzić sobie brak turystów ze wschodu - mówi.
Ekspert przypomina, że to "pierwszy rok gdy w Europie i na świecie zupełnie zniknęły restrykcje covidowe".
- Wiele osób, które musiały przez ostatnie dwa lata odpoczywać w kraju, bardzo chce znów wyjechać za granicę i - choć mamy dopiero styczeń - to w biurach podróży już trudno znaleźć atrakcyjną ofertę, choć nie są to tanie wyjazdy. Świadczy to o tym, że - mimo kryzysu i inflacji - Polacy mają pieniądze na wypoczynek, więc jest nadzieja że dużą ich część wydadzą w kraju. Nasi rodacy wolą zaoszczędzić na innych wydatkach, byle wyjechać gdzieś choćby na tydzień, by odpocząć - zauważa Karasiewicz.
Rozmówca Interii Biznes podkreśla, że dużym wsparciem dla branży był bon turystyczny.
- To było bardzo dobre rozwiązanie, mamy nadzieję że w jakiejś formie zostanie powtórzone. Do polskiej turystyki trafiły realne pieniądze, setki milionów złotych, co więcej - dzięki niemu na nowo odkryliśmy Polskę. Naprawdę wiele ludzi pamiętało jak wyglądały wakacje w Polsce przed wielu laty, a potem wyjeżdżało za granicę - kiedy skorzystali z bonu w Polsce ze zdumieniem zobaczyli, jak wiele i jak pozytywnie się u nas zmieniło - mówi.
- Skorzystały też osoby, których dotąd nie było stać na żaden wyjazd. Wiele z nich zapewne będzie odtąd korzystać z turystyki krajowej, nawet bez bonu i za cenę codziennych wyrzeczeń - dodaje.
Lucjan Karasiewicz przypomina, że przed pandemią hotele służyły też jako miejsca kongresów czy wyjazdów integracyjnych. Turystyka biznesowa wciąż nie odzyskała pełni sił.
- Pod tym względem nie wróciliśmy jeszcze do stanu sprzed pandemii, jesteśmy na poziomie 70-80 proc., zależnie od miasta. Część firm przeszła na pracę zdalną i takich wyjazdów po prostu nie organizuje, ale jest też wiele takich, które już widzą, że zespół, który pracuje zdalnie, trzeba zintegrować by był naprawdę efektywny. Zdarza się że korzystają z tej opcji nawet firmy, które wcześniej takich wyjazdów w ogóle nie organizowały. Mamy coraz więcej hoteli i sal konferencyjnych - często połączonych z zapleczem spa - w standardzie międzynarodowym, można więc również na tę część branży patrzeć z optymizmem - wyjaśnia.
- Ten rok trzeba przede wszystkim przetrwać, nie możemy ignorować czynników makroekonomicznych, widzimy co się dzieje wokół. Pamiętajmy że branża hotelarska bardzo dotkliwie odczuła skutki covidu, dlatego w rok 2022 wchodziliśmy z dużym optymizmem - niestety, okazał się inny od oczekiwań. Teraz musimy przetrwać, ale - trochę paradoksalnie - często oznacza to rozwój. Wszystkie inwestycje, które mają ograniczyć koszty - jak choćby w OZE czy w informatyzację - pozostaną przecież z nami na lata i w ostatecznym rachunku poprawi naszą efektywność czyli także konkurencyjność. Zagraniczni turyści, przestraszeni na początku wojny, już do nas wracają - podsumowuje rozmówca Interii Biznes.
Rozmawiał Wojciech Szeląg