Będziemy potrzebować mniej ropy
Spadek popytu na ropę w tym roku jest raczej nieunikniony, otwartym pozostaje tylko pytanie o jego skalę. Na rynku pojawiają się szacunki, że zapotrzebowanie na surowiec może spaść nawet o 1 mln baryłek dziennie. Wszystko za sprawą pandemii koronawirusa, która sparaliżowała światowe rynki, powodując zamykane zakładów, ograniczenia w transporcie i uziemienie wielu linii lotniczych.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna na początku marca rozrysowała trzy scenariusze na przyszłość. Bazowy, dość łagodny, zakłada, że spadek popytu na ropę w wyniku pandemii koronawirusa wyniesie w 2020 r. średnio 90 tys. baryłek dziennie.
Przewiduje on, że w drugim kwartale sytuacja w Chinach się poprawi, a problemy przeniosą się do Japonii czy Europy. Globalne zapotrzebowanie na ropę w okresie kwiecień-czerwiec będzie tylko nieznacznie niższe niż przed rokiem. Z kolei w drugim półroczu popyt wzrośnie o 1,1 mln baryłek dziennie w porównaniu z drugą połową 2019 roku.
Niepewność sytuacji skłoniła jednak agencję do nakreślenia również innych wersji rozwoju wydarzeń. W projekcji pesymistycznej sytuacja w większym stopniu wymyka się spod kontroli. Społeczeństwa zainfekowane wirusem powracają do zdrowia wolniej, a pandemia rozprzestrzenia się w Europie, Azji i dalej. W efekcie w III kw. popyt na ropę w Europie pozostaje niski, a w Stanach Zjednoczonych rośnie w wolniejszym tempie. W tym przypadku globalne zapotrzebowanie na ropę może spaść w 2020 roku o 730 tys. baryłek dziennie.
Z kolei wersja optymistyczna przewiduje, że sytuacja w Chinach zostanie szybko opanowana, a poważniejsze konsekwencje wirusa będą odczuwalne jedynie w kilku krajach, przy czym nie wpłyną w istotny sposób na większość Europy i Ameryki Północnej. Wówczas w skali roku globalne zapotrzebowanie na ropę może wzrosnąć o 480 tys. baryłek dziennie.
Tymczasem Goldman Sachs ocenia sytuację bardzo ostrożnie. Według banku inwestycyjnego, globalny popyt na ropę spadnie w tym roku o 1,1 mln baryłek dziennie. Zdaniem ekspertów, zapotrzebowanie będzie najniższe pod koniec marca, spadek wyniesie wówczas 8 mln baryłek dziennie.
Natomiast Pierre Andurand, zarządzający funduszem Andurand Capital Management, szacuje, że popyt na ropę może spaść na pewien czas nawet o 10 mln baryłek dziennie. Również Trafigura, gigant zajmujący się handlem ropą naftową, potwierdził, że możliwy jest czasowy spadek o 10 mln baryłek dziennie, a nawet więcej.
Wszystko wskazuje na to, że w samych Chinach konsumpcja ropy w marcu wzrośnie w porównaniu z lutym, ponieważ tamtejsze firmy wznawiają działalność, a miejscowe władze dążą do przywrócenia normalnego funkcjonowania biznesu i gospodarki. Jednak i tak w perspektywie całorocznej popyt spadnie prawdopodobnie o ponad 19 proc.
Jak informuje Joey Chen z firmy konsultingowej FGE, negatywny wpływ koronawirusa na zużycie paliw, zwłaszcza benzyny i oleju napędowego, powinien zostać w marcu "znacznie zmniejszony".
Najwolniej będzie wracał popyt na paliwo lotnicze. W marcu zapotrzebowanie na nie będzie o blisko 40 proc. niższe niż w analogicznym okresie 2019 r. ze względu na ograniczenia w podróżach, które mają zapobiegać rozprzestrzenianiu się choroby. Według nieoficjalnych informacji, sprzedaż paliwa lotniczego w Chinach spadła w lutym rok do roku o 64 proc.
Oczekuje się, że popyt na benzynę w Chinach w marcu spadnie w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku o 22,5 proc., przy czym tempo tego spadku będzie już prawie o połowę mniejsze niż w lutym. Jeśli chodzi o olej napędowy - marcowy popyt powinien wzrosnąć z niskiego poziomu w lutym, a rok do roku zużycie może być niższe o 11,4 proc.
Wsparciem dla odbudowy popytu na paliwa ma pobyć polityka chińskiego rządu obejmująca m.in. zniesienie opłat drogowych, a także sezonowe zapotrzebowanie na rolnictwo.
O ile sytuacja w Chinach powoli wraca do normy, o tyle paraliż dotyka w coraz większym stopniu Bliski Wschód i Europę, która właśnie teraz zmaga się z pandemią koronawirusa, zamykając granice, szkoły, galerie handlowe, kina, teatry i restauracje, ograniczając transport, w tym lotniczy.
Popyt na paliwa wyraźnie spada również w Polsce, mimo atrakcyjnych cen na stacjach. Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin informował, powołując się na rozmowy z prezesami spółek paliwowych, że obserwowany jest bardzo wyraźny spadek sprzedaży benzyny na stacjach benzynowych, nawet o połowę.
Sasin zwrócił też uwagę na trudną sytuację PLL LOT. - To spółka, która praktycznie teraz nie działa. Wszystkie loty pasażerskie, ale również loty towarowe, praktycznie zamarły - mówił.
Ole Hansen, analityk Saxo Bank, podkreśla, że paliwo do silników odrzutowych stanowi około 8 proc. dziennego zapotrzebowania na ropę. Paraliż linii lotniczych przełoży się na zużycie surowca. Odbudowa popytu zajmie jego zdaniem wiele miesięcy.
Monika Borkowska
Poniżej wykres online ropy typu Brent: