Rynek surowców w Polsce i na świecie

Do systemu energetycznego wchodzą nowi gracze

Za kilkanaście, parędziesiąt lat świat będzie potrzebować ogromnych ilości energii elektrycznej, ale system energetyczny, jaki znamy, się rozpadnie.

Na razie koncerny energetyczne są pod ścianą. Ich zadłużenie jest duże, a stojąca przed nimi skala inwestycji - ogromna. To daje szansę na wejście na rynek energii nowych graczy - na przykład KGHM.

- Produkcja staje się coraz bardziej rozproszona i zbliża do końcowego odbiorcy. Coraz bardziej skomplikowane będzie utrzymanie status quo przez obecne sieci, jeśli nie zastosują bardziej inteligentnych rozwiązań - mówił Jarosław Wajer, partner w firmie doradczej EY na konferencji agencji ratingowej Fitch poświęconej energetyce.

Po ostatnim globalnym kryzysie finansowym wzrost gospodarczy stracił rozpęd, a wraz z tym na energię elektryczną popyt spadł. Według danych agencji Fitch w połowie tego roku w porównaniu z końcem 2010 zużycie energii elektrycznej w Niemczech spadło o 1,6 proc., w Wielkiej Brytanii o 2,5 proc., we Francji o 5,7 proc., a we Włoszech aż o 12,2 proc. Z dużych europejskich gospodarek jedynie w Hiszpanii wzrosło o 3,4 proc.

Reklama

Efekt spadku zużycia energii dla już zadłużonych producentów był szokujący. Tylko w ciągu ostatnich sześciu lat europejscy wytwórcy prądu musieli utworzyć ponad 140 mld euro odpisów na utratę wartości ich aktywów.

Nie tylko zresztą producenci energii tak ucierpieli. Amerykański gigant General Electric chwieje się w posadach bo w tym roku odpisał na straty 23 mld dolarów z powodu utraty wartości części koncernu produkującej m.in. turbiny dla energetyki.

W dodatku prąd zaczęto produkować z odnawialnych źródeł. W Polsce otrzymujemy z nich jeszcze niewiele energii elektrycznej, zaledwie 16 proc., ale już w Niemczech ponad 30 proc. A równocześnie w Europie zainstalowano w ostatnich latach ok. 900 Gigawatów mocy, z czego ok. 400 GW nie jest rentowna lub na granicy rentowności.

Przy tym wszystkim ludzie na całym niemal świecie zrozumieli, że wyrzucanie przez gospodarkę do atmosfery miliardów ton dwutlenku węgla może zabić życie na Ziemi. A najwięcej gazu pochodzi ze spalania węgla. Zaczęła się zatem dekarbonizacja. Gdy w USA zaczęto wydobywać gaz z łupków, firmy z sektora wydobycia gazu warte wcześniej 1,3 biliona dolarów straciły wkrótce połowę swojej wartości.

Zadłużenie polskich producentów energii także wzrosło w ostatnich latach. Pomiędzy końcem 2012 a trzecim kwartałem 2018 roku długi PGE wzrosły z niespełna 2 do ponad 10 mld zł, Turonu z niespełna 6 do bez mała 10, Enei z kwot kilkudziesięciu milionów do 8 mld zł, a Energi z niespełna 4 do 7 mld zł - obliczyła agencja Fitch. A to ogranicza dalsze możliwości inwestycyjne.

Tymczasem producentów energii elektrycznej czeka kolejny szok - całkowita zmiana systemu energetycznego. Za 20-30 lat na wielkie elektrownie atomowe, a tym bardziej na siłownie spalające węgiel, będziemy patrzeć z takim politowaniem i niezrozumieniem jak 66 milionów lat temu ssaki przyglądały się ginącym dinozaurom. Podobnie jak w nieużywanych kopalniach składuje się teraz odpady nuklearne, buduje zbiorniki gazu, tak w nieodległej przyszłości potrzebne będą magazyny prądu.

Dziś samochody elektryczne mają zasadnicza wadę. Bateria magazynująca prąd jest duża, ciężka, droga, szybko się wyczerpuje, a ładowanie trwa długo. Wszystkie te wady zna zresztą każdy użytkownik smartfona. Ale tysiące naukowców pracują już nad tym, żeby te wady usunąć. Postęp w przypadku baterii do aut może być niewiele wolniejszy niż w przypadku baterii do smartfonów. EY obliczył, że już ok. 2030 roku całkowity koszt użytkowania auta na prąd zrówna się już z kosztem używania wozu napędzanego benzyną.

Świat będzie potrzebować coraz więcej prądu, a równocześnie przybywać będzie nowych producentów energii. Jej transport natomiast przestanie się opłacać. Już ok. 2040 roku koszt elektryczności z zainstalowanego na dachu solaru zrówna się z ceną prądu z tradycyjnych dostaw, jeśli wziąć pod uwagę koszt zainstalowania panelu oraz magazynu na energię z jednej strony, a z drugiej cenę prądu i opłatę przesyłową, którą pobiera dostawca.

Motoryzacja przyszłości, czyli samochody elektryczne to niejedyna dziedzina, która będzie zużywać coraz więcej energii elektrycznej. Zapotrzebowanie na nią będzie zgłaszać rozwój inteligentnych miast, usług komunalnych, jak transport miejski, czy parkingi. Energochłonne będą nowe usługi domowe - termostaty utrzymujące ciepło, kamery, ochrona drzwi i okien, czy wreszcie Internet rzeczy - na przykład inteligentne pralki i lodówki. Popyt na energię powinien rosnąć.

Ale nie tylko właściciele domów i domków, lecz także przedsiębiorstwa i firmy będą mogły powiedzieć dzisiejszym dostawcom prądu - zabierajcie swoje liczniki. Wchodzimy w tryb off-gird. Co to znaczy? Rozpad całego, scentralizowanego dziś systemu energetycznego.

- Zmiany będą szybsze niż myśleliśmy - powiedział Jarosław Wajer.

Systemy rozprowadzające po całym kraju prąd wytwarzany w kilku dużych centrach odejdą w przeszłość. Dlatego na rynek energii elektrycznej wchodzą nowi gracze. Na przykład na nowojorskim Brooklynie firma LO3 Energia wespół z Siemensem stworzyła pilotażową mikrosieć paneli słonecznych wraz z magazynem energii. Sieć zarządzana jest za pomocą technologii bockchain - dzięki połączonym komputerom jej użytkownicy na bieżąco widzą jaka jest produkcja, dostawy oraz rozliczenia.

Solo Energy obsługuje rozproszone systemy magazynowania energii i wykorzystuje technologię blockchain do stworzenia wspólnej gospodarki energetycznej. Polega ona na wzajemnej wymianie pomiędzy uczestnikami. Produkcja i dystrybucja energii elektrycznej odbywa się na lokalną skalę.

Model produkcji energii elektrycznej na własne potrzeby lub na potrzeby lokalnych społeczności znany jest już w Polsce. Wielkie polskie koncerny jak PKN Orlen czy miedziowy potentat KGHM są także producentami prądu. PKN Orlen już teraz dysponuje mocą 1800 MW, a za kilka lat chce ją powiększyć budując farmy wiatrowe na morzu.

W KGHM jako lokalny producent energii działa spółka zależna koncernu - Energetyka. Oprócz energii elektrycznej, zasilającej między innymi dwie huty miedzi w Legnicy i Głogowie oraz społeczności lokalne kilku gmin, produkuje i dostarcza ciepło, wodę, oczyszcza ścieki, unieszkodliwia odpady, uprawia rośliny energetyczne. Energia elektryczna wytwarzana jest w czterech elektrociepłowniach - w Głogowie, Polkowicach, Lubinie i Legnicy. Łączna zainstalowana moc wynosi ponad 100 MW. KGHM od ośmiu lat jest też operatorem elektroenergetycznego systemu dystrybucyjnego, a od prawie 10 lat pracuje nad produkowaniem energii z odnawialnych źródeł.

Przed producentami i dostawcami energii stoją nowe technologie, jak używany już przez nowych graczy na rynku blockchain. Algorytmy sztucznej inteligencji mogą pomóc lepiej przewidywać zapotrzebowanie, magazynować i sprzedawać energię. "Tradycyjni" producenci i dystrybutorzy nie są wcale skazani na klęskę, o ile potrafią stać się bardziej elastyczni - twierdzi EY.

td

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »