Producenci maszyn górniczych w kłopotach
Zmiany na rynku węgla nie dotyczą wyłącznie kopalń i zakładów energetycznych. To również nowa rzeczywistość dla firm okołogórniczych, jak producenci maszyn i urządzeń dla górnictwa - Famur, Fasing czy Patentus. W obliczu kurczenia się rynku krajowego spółki stawiają na eksport, część myśli o wchodzeniu w nowe obszary działalności. W zeszłym roku przyszło im się mierzyć dodatkowo z pandemią koronawirusa.
Węgiel złote lata ma już za sobą. Polityka dekarbonizacyjna oznacza stopniowe odchodzenie od węgla. Europa zapowiedziała neutralność emisyjną do 2050 roku i bardzo ambitne cele redukcji emisji (w 2030 roku o 55 proc.). Poszczególne kraje zamykają bądź planują zamykanie kopalń węgla. W jednych regionach proces przebiega szybciej, w innych wolniej, ale nie ma od niego odwrotu. Sytuację dodatkowo pogorszył koronawirus i bardzo słaba kondycja krajowych kopalń.
- Przedsiębiorstwa wydobywcze nadal redukują, wstrzymują lub wręcz anulują nowe inwestycje, a swoje zamówienia ograniczają głównie do serwisu, zakupów części zamiennych i innych wydatków związanych przede wszystkim z bieżącą eksploatacją, które również są redukowane ze względu na zmniejszane wydobycie - informował Famur w raporcie za trzeci kwartał.
Po dziewięciu miesiącach zeszłego roku produkcja węgla kamiennego w Polsce spadła o 13 proc. rok do roku. W samym trzecim kwartale spadek wyniósł 11 proc. Jednocześnie stan zapasów na koniec września 2020 r. był wyższy o 8 proc. względem czerwca 2020 r. Famur informował, że znaczący spadek produkcji miał istotny wpływ na redukcję krajowych zamówień nie tylko na nowe maszyny i urządzenia, ale też na usługi serwisowe. Dodatkowo w wyniku pandemii firmy wydobywcze w Polsce w drugim kwartale ogłaszały stan siły wyższej i czasowo wstrzymywały dostawy zamówionych maszyn i urządzeń oraz dzierżawy kombajnów.
Ucierpiała również zagranica. I choć spółce udało się realizować kontrakty w Chinach czy Malezji, to na przykład AO SUEK Rosja w wyniku trudnej sytuacji na rynku węgla wstrzymał tymczasowo realizację projektu opiewającego na ok. 85 mln euro, który zgodnie z decyzją z grudnia 2019 roku miał wykonać Famur. Dodatkowym problemem były istotne ograniczenia w ruchu transgranicznym i restrykcje administracyjne na terenie krajów, w których funkcjonują spółki zależne grupy - Rosja, Kazachstan, Południowa Afryka.
W efekcie przychody grupy spadły, rok do roku, po trzech kwartałach 2020 r. o prawie 50 proc., do 821 mln zł, a zysk netto o 54 proc., do 155 mln zł.
Zdecydowane działania będące odpowiedzią na uderzenie pandemii Famur podjął już wcześniej, w kwietniu zeszłego roku. Zdecydował wówczas, że w związku ze spadkiem zamówień zamknie oddział produkujący przenośniki zgrzebłowe w Rybniku, zwalniając ponad 200 osób. Produkcja przenośników miała być odtąd skoncentrowana w jednym zakładzie produkcyjnym, w Nowym Sączu.
Również w kwietniu zarząd podpisał z pracownikami porozumienia o obniżeniu wymiaru czasu pracy o 20 proc., a tym samym o obniżeniu wynagrodzeń o jedną piątą, na okres trzech miesięcy, począwszy od maja 2020 roku. Zawieszono też część regulaminów, które przewidywały prawo m.in. do premii kwartalnych oraz premii rocznej.
- Grupa Famur intensyfikuje działania w obszarze poszukiwania atrakcyjnych celów akwizycyjnych w sektorach komplementarnych, jak i w nowych, perspektywicznych branżach poza górnictwem, w których może osiągnąć synergie produktowe, produkcyjne, technologiczne i kosztowe - zapowiedział w komentarzu do raportu za trzeci kwartał prezes firmy Mirosław Bendzera.
Tuż przed Wigilią spółka poinformowała, że podpisała list ze swoim akcjonariuszem, firmą TDJ, dotyczący wspólnego przedsięwzięcia w obszarze energetyki odnawialnej. Szczegółów jednak nie podano. Firma wyjaśniła tylko, że to ruch, który umożliwi jej dostosowanie się do zmian rynkowych. TDJ i Famur poinformowali, że ich celem jest zbudowanie podmiotu, który "będzie mógł osiągnąć pozycję czołowego gracza w obszarze energetyki i energii odnawialnej".
Także inne spółki odczuwają trudną sytuację na rynku węgla. Wśród nich jest Fabryka Sprzętu i Narzędzi Górniczych Fasing. Przychody grupy po trzech kwartałach 2020 roku spadły o ponad 30 proc., do 112,7 mln zł. Z kolei zysk netto spadł o 67 proc., do 6,5 mln zł.
Spółka w raporcie podkreślała, że był to czas dużej niepewności, na co zasadniczy wpływ miała pandemia koronawirusa. Ograniczenia w przemieszczaniu się i konserwatywna polityka kontrahentów, którzy ograniczali koszty, by utrzymać płynność, istotnie utrudniały jej prowadzenie działalności. - Zauważamy również w dalszym ciągu wolniejsze tempo składania zamówień, przedłużanie lub odwoływania przetargów oraz wydłużony czas procesów decyzyjnych i transakcyjnych u odbiorców - informował Fasing pod koniec listopada.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Ucierpiał także Patentus, także produkujący maszyny dla górnictwa podziemnego i odkrywkowego. Przychody grupy spadły w okresie styczeń-wrzesień 2020 r. o ponad 50 proc., do 55,5 mln zł. Z kolei zysk netto spadł o prawie 80 proc., do 2,7 mln zł.
Spółka zwracała uwagę na zauważalny wpływ pandemii na gospodarkę krajową, ale też światową. Widać to było choćby po nieterminowym regulowaniu zobowiązań przez kontrahentów firmy. Dodatkowym czynnikiem ryzyka był kurs walutowy, który przekładał się na koszt komponentów wykorzystywanych w procesie produkcyjnym.
Patentus specjalizuje się w systemach transportowych dedykowanych do kopalń, ale jest też w stanie wykonywać układy transportu różnych produktów dla innych branż, m.in. dla przemysłu ciepłowniczego, energetycznego, hutniczego, maszynowego czy chemicznego. Rozwój w sektorach innych niż górniczy może być opcją na przyszłość dla firmy.
W sektorze producentów maszyn górniczych w Polsce zarejestrowanych jest ok. 200 podmiotów. W dużych i średniej wielkości spółkach pracuje prawie 80 proc. zatrudnionych w tym sektorze. Kurczenie się rynku górniczego wymusi zmiany w działalności przedsiębiorstw z tej branży.
Jest szansa, że dzięki szczepieniom w 2021 r. pandemia zostanie opanowana i przywrócone zostanie normalne funkcjonowanie światowych gospodarek. Jednak nawet ten optymistyczny scenariusz nie rozwiąże problemów branży górniczej i okołogórniczej. Rynek stopniowo będzie się kurczył, bo Unia Europejska obrała zdecydowanie zielony kierunek. Plany ograniczania emisji ma już nie tylko Europa, ale też inne kraje, w tym Chiny. A to oznacza, że firmy muszą rozglądać się za działalnością alternatywną, albo wchodzić w nowe sektory gospodarki.
Monika Borkowska