Nowy sposób na kupowanie warzyw i owoców. "Niektórzy pokonywali nawet 100 km"

Ani na bazarek, ani do sklepu, tylko wprost do rolnika czy plantatora, aby samemu zebrać owoce. Chętnych do samozbiorów przybywa. Według badania Kantar Polska, pomysł popiera ponad trzy czwarte Polaków. Przybywa też rolników, którzy organizują dni otwarte. Dla nich odwiedziny są kolejnym kanałem dystrybucji, a dla przybyłych - sposobem na tańsze kupno produktów, a przy okazji na zdrowe spędzenie dnia.

Pomysł narodził się w latach 70., w Wielkiej Brytanii i był sposobem na promowanie zdrowej żywności, lokalnych upraw, a także wsparcie dla gospodarstw i zwiększenie konsumpcji krajowych produktów. W Polsce rolnicy, sadownicy i ogrodnicy od lat zapraszają do samodzielnych zbiorów. 

Trzy czwarte Polaków jest za

Ich atrakcyjność zbadał na zlecenie Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw Kantar Polska. Okazało się, że ponad trzy czwarte Polaków deklaruje zainteresowanie odwiedzaniem plantacji i zbieraniem samemu warzyw i owoców. To o 1,9 mln osób więcej niż rok temu. Zainteresowani najczęściej wyrażali chęć zbierania truskawek, pomidorów, jabłek, malin i borówek. 

Reklama

Akcję „Czas na polskie superowoce!” prowadzi Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw. “Samozbiory aronii już w weekend 24-25 sierpnia” - dowiadujemy się ze strony internetowej związku. Prowadzący akcję zapewnia, że to jedne z najzdrowszych, o ile nie najzdrowsze owoce na świecie. Zaproszenie na sierpniowy weekend będzie pierwszym samozbiorem aronii w kraju. “Aż 75 proc. wszystkich owoców aronii zbieranych co roku na świecie pochodzi z Polski. Jesteśmy ojczyzną aronii, nie ma drugiego tak polskiego owocu!” - informuje związek. 

Chętnych zapraszają gospodarstwa na Lubelszczyźnie, w Wielkopolsce i województwie łódzkim. Organizatorzy samozbioru zapowiadają, że przybyli będą mogli nie tylko sami zerwać owoce, ale też wziąć udział w pokazach wytwarzania aroniowego dżemu, wyciskania soku czy produkcji aroniowej nalewki. Będzie też można odwiedzić plantacje, a ci, którzy nie będą mieli ochoty na zrywanie owoców, kupią je u plantatora. 

Relacja win-win

Na samodzielnym zbieraniu owoców zyskują obie strony. Rolnik, bo dzięki przybyłym zyskuje nowy kanał dystrybucji, a klient - bo kupuje taniej, a przy okazji zdrowo spędza czas. Kiedy w tym roku kilogram truskawek kosztował w sklepie 15 zł, zrywający owoce z krzaków płacili za nie 8-9 zł za kilogram. - Niektórzy pokonywali nawet 100 km, żeby samemu zebrać i zaoszczędzić - opowiada Interii plantator z Mazowsza. Obliczył, że dzięki dniom otwartym, sprzedał co najmniej tonę truskawek. - Goście zaoszczędzili, bo w sklepie byłoby drożej, a ja zarobiłem. W skupie dostałbym mniej, a w dodatku musiałbym zatrudnić pomocników - wyjaśnia rozmówca. 

Wskazuje też, że samozbiory są okazją na poznanie wsi i rolnictwa. Uczą szacunku dla pracy, a także są sposobem na zdrowe spędzenie czasu i tanie zgromadzenie zapasów. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: owoce | warzywa | zbiory | plantacje | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »