Adam Glapiński, prezes NBP: Przewidujemy 5-proc. dynamikę wzrostu PKB przez trzy lata
Rada Polityki Pieniężnej utrzymała wczoraj stopy procentowe na tym samym poziomie. Przyjęła też lipcową projekcję PKB i inflacji. Wynika z niej, że wzrost cen w 2021 r. wyniesie 4,1 proc. (wyżej o 1 pkt proc. niż wskazano w prognozach marcowych), a w 2022 r. spadnie do 3,25 proc. Czy tym samym RPP jest bliżej podniesienia stóp procentowych?
Ostatnie wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego wskazywały na możliwe wcześniejsze - niż mówił jeszcze kilka tygodni temu - podniesienie głównej stopy procentowej, która obecnie wynosi 0,1 proc.
W kwietniu jeszcze, prezes NBP podkreślał brak zmiany stóp procentowych w Polsce do końca kadencji RPP. W maju przyznał, że może mieć ona miejsce w połowie 2022 r. W lipcu - w wywiadzie dla "FT" - dopuszczał już koniec 2021.
"Jeśli zauważymy tendencję, że w ciągu kilku kwartałów wzrost cen może być napędzany przez czynniki o charakterze popytowym, wówczas będziemy działać. Kiedy to nastąpi? Trudno określić to precyzyjnie, jednak raczej nie wcześniej niż jesienią tego roku. A może dopiero w połowie przyszłego roku" - powiedział gazecie.
W czerwcu RPP odrzuciła wniosek o podwyżkę stopy referencyjnej o 15 pb. - wynika z protokołu z posiedzenia RPP z 9 czerwca.
"Niektórzy członkowie rady byli natomiast zdania, że na obecnym posiedzeniu należy podwyższyć stopę referencyjną NBP. Oceniali oni, że w horyzoncie czterech kwartałów inflacja będzie utrzymywać się powyżej 3,5 proc. W opinii tych członków rady podwyżka stopy referencyjnej mogłaby ograniczyć ryzyko wzrostu oczekiwań inflacyjnych oraz nasilenia się presji płacowej i w ten sposób ograniczyć ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w średnim okresie" - napisano w protokole.
- Inflacja na świecie jest najwyższa od dekady. Jeśli chodzi o inflację w Polsce, to w czerwcu obniżyła się ona do 4,4 proc. Roczną inflację podbijają czynniki podażowe i administracyjne, na które polityka NBP nie ma żadnego wpływu - powiedział podczas konferencji prasowej prezes NBP pytany o bieżącą sytuację ekonomiczną w kraju.
Glapiński podkreślił, że ograniczenia podażowe oraz rosnące koszty transportu i surowców - podwyższają ceny produkcji. - Na to też nie mamy wpływu. Gdyby nie wzrost cen administrowanych i paliw, to inflacja byłaby w pełni zgodna z celem NBP - dodał. Zauważył także, że krajowe czynniki popytowe nie generują nadmiernej inflacji.
Prezes NBP podkreślił także, że nie ma dzisiaj "mowy o przegrzaniu gospodarki".
- Inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Dotyczy to także najmniej zarabiających. Istotnie rośnie także płaca minimalna - powiedział prezes NBP. Pytany o perspektywy inflacji, przyznał, że w tym roku wskaźnik utrzyma się powyżej 3,5 proc. - Wiemy też, że oddziaływanie większości czynników bazowych wygaśnie. Wraz z ich wygaśnięciem statystycznym w 2022 r. inflacja się obniży i będzie prawie dokładnie w celu inflacyjnym NBP - dodał Glapiński.
Glapiński zauważył także, że Polski Ład powinien przyczyniać się do obniżenia inflacji. - Nie znamy szczegółów programu. Musimy znać projekty ustaw. Nadal są one w fazie ostatecznych ustaleń. Zapowiadane zasadnicze zmiany podatkowe będą miały różnokierunkową dynamikę zmian cen. Z jednej strony przyczynią się do zwiększenia dochodów mniej zamożnych, co może przełożyć się na wyższą konsumpcję. Obniżanie się klina podatkowego może hamować inflację. Relacja dynamiki płac do dynamiki wydajności pracy jest istotna z punktu widzenia inflacji - wyjaśnił Glapiński.
Jak zauważył prezes NBP sytuacja na rynku pracy jest dobra. W maju wzrosło zatrudnienie, ale nieznane są jeszcze efekty wygaszania tarczy finansowej dla MŚP. - Dynamika wynagrodzeń jest nadal niższa niż przed pandemią. Wzrost płac jest z nawiązką nadrabiany wydajnością pracy. Jednostkowe koszty pracy mają dynamikę ujemną. Nie ma mowy o narastaniu spirali płacowo-cenowych, nie widać efektów drugiej rundy - podkreślił.
Pytany o koniunkturę i lipcową projekcję, prezes NBP zauważył, że "w sytuacji zniesienia restrykcji, mamy istotne ożywienie aktywności gospodarczej w Polsce". - Wszystkie wskaźniki makroekonomiczne są podbijane efektem bazy. Efekt statystyczny jest piorunujący. Na to nakłada się realizacja odłożonego popytu - ale już widzimy wygasanie niektórych grup towarowych. Nastroje konsumentów pozostają mniej optymistyczne, niż przed pandemią, ale perspektywy koniunktury są korzystne. Zakładając optymistyczne założenie, że fale pandemii nie będą aktywności gospodarczej zakłócać, to możemy oczekiwać, że gospodarka będzie rosnąć przez kolejne lata bardzo szybko. Przewidujemy 5-proc. dynamikę PKB przez trzy lata z rzędu - powiedział Glapiński.