Dominacja złotego
Duża ulgę, szczególnie kredytobiorcom spłacającym zadłużenie w obcych walutach, przynoszą niemal codziennie wiadomości o lepszej kondycji złotego. Wrażenie nawet na optymistach robi poziom 4,25 zł za euro, gdy jeszcze kilka miesięcy temu płaciło się 4,94 zł oraz przebicie pułapu 3,00 zł za amerykańskiego dolara - obecnie w okolicach 2,98.
Złoty najszybciej na świecie zyskiwał sympatię globalnych inwestorów (nawet na tle wychwalanego na całym świecie brazylijskiego reala), jednak przed zwolennikami polskiej waluty leży silna bariera. Dotyczy to szczególnie rynku EUR/PLN, gdzie poziom 4,22 stanowić może punkt przełomowy dla notowań. Przebicie tej ceny otworzyłoby już drogę do 4,00, a odbicie, na kilka tygodni nadzieje te może oddalić.
Czy Polska zasłużyła na takie uznanie? Tak - od kilku miesięcy analitycy zachodzili w głowę, dlaczego wiele walut naszego regionu, mimo zdecydowanie gorszej kondycji ich macierzystych gospodarek ma się lepiej niż złoty. Teraz te różnice są po prostu niwelowane. Polska nadal ma relatywnie wysoki poziom wiarygodności kredytowej, a utrzymująca się wysoka inflacja jest pretekstem do prognoz, iż w tym roku stopy procentowe NBP mogą spaść już tylko symbolicznie i nie jest nawet wykluczone ich delikatne podniesienie.
Michał Poła