Kryzys bitcoina. To może nie być koniec spadków ceny kryptowaluty
Bitcoin ostatnio potaniał nie tylko z tego powodu, że firma Elona Muska zmniejszyła zaangażowanie w kryptowalutę. Eksperci twierdzą, że jesteśmy świadkami ogólnego pogorszenia klimatu dla walut cyfrowych, które nie mają szans na powtórzenie cenowych rajdów z pandemicznych lat 2020-21. Zdaniem wielu analityków bitcoin może w najbliższym czasie spaść z poziomu 25-26 tysięcy dolarów do 20 tysięcy.
- Dla aktywów ryzykownych - czyli także dla bitcoina - coraz bardziej negatywnym czynnikiem jest utrzymywanie przez Fed wysokich stóp procentowych
- Liczni analitycy są zdania, że jeśli na wykresie bitcoina cena 25 tysięcy dolarów nie zadziała jako wsparcie, to możliwy stanie się spadek do 20 tysięcy
- Maleje liczba przekonanych, że szansą dla bitcoina będzie przyszłoroczny halving (przepołowienie), czyli cykliczna operacja, która w przeszłości znacznie podwyższała notowania kryptowaluty
Dla inwestorów kryptowalutowych jeszcze niedawno wakacyjne tygodnie były czasem nudy. Bitcoin poruszał się w trendzie bocznym między poziomami 29 i 30 tysięcy dolarów. Gwałtowna zmiana nastąpiła pod koniec zeszłego tygodnia. Od tamtej pory bitcoin miewa problemy z obroną 26 tysięcy dolarów.
Trzeba tu przypomnieć, że niecałe dwa lata temu, bo w listopadzie 2021 roku, król kryptowalut osiągał absolutne wyżyny i kosztował 69 tysięcy dolarów. Najnowsza korekta na rynku doprowadziła do sytuacji nienotowanej od 20 czerwca tego roku - całkowita kapitalizacja bitcoina znalazła się poniżej 500 miliardów dolarów.
Eksperci podkreślają, że w zasadzie niemożliwe jest wskazanie jednej, konkretnej przyczyny tak silnego spadku ceny najpopularniejszej kryptowaluty świata. Na pierwszy plan wysuwa się oświadczenie firmy Elona Muska SpaceX, która w wyniku odpisu księgowego zmniejszyła wartość posiadanych bitcoinów o 373 miliony dolarów. Nie wiadomo jednak, w jakim stopniu spadek wartości wynikał z wahających się cen rynkowych kryptowaluty, a w jakim z wyprzedaży posiadanych aktywów.
Faktem jest natomiast, że dramatyczne doniesienia o pozbywaniu się bitcoinów przez SpaceX przyczyniły się do wybuchu FOMO (fear of missing out), czyli strachu przed przegapieniem. W tym wypadku FOMO polega na tym, że inwestorzy sprzedają kryptowalutę, bo robią to inni ludzie i jednocześnie boją się, że jeśli szybko nie pozbędą się bitcoinów, to za chwilę cena będzie tak niska, że narażą się na duże straty.
Dla wielu ekonomistów główną przyczyną osłabienia bitcoina są wysokie stopy procentowe Fed, które osiągają poziomy niewidziane w Stanach Zjednoczonych od ponad dekady. W dodatku, amerykański bank centralny prawdopodobnie będzie nadal zaostrzał politykę monetarną, gdyż inflacja jest "niedopuszczalnie wysoka". Dla aktywów ryzykownych - czyli także dla bitcoina - negatywnym zjawiskiem jest fakt, że rentowność 10-letnich obligacji USA osiąga właśnie swoje 15-letnie maksima. Papiery skarbowe stają się coraz poważniejszą konkurencją dla kryptowalut.
Mike McGlone, analityk Bloomberga, ostrzega inwestorów kryptowalutowych przed skutkami polityki hamowania inflacji prowadzonej przez szefa Fed Jerome’a Powella. Jego zdaniem, bitcoinowi nie pozwoli ona rozpocząć kolejnego rajdu cenowego.
McGlone przypomina, że decyzje podjęte przez Rezerwę Federalną w 2020 roku, a będące reakcją na COVID-19, miały katastrofalny skutek w postaci wzrostu inflacji, ale pozytywnie wpłynęły na kurs bitcoina. Jednak teraz trend może się całkowicie odwrócić.
"Gdy w marcu 2020 roku na świecie wybuchła pandemia koronowirusa, Fed próbując ratować sytuację w USA zdecydował się na dodruk pieniądza w bilionach dolarów, co tylko napędziło inflację do najwyższych poziomów od 40 lat. To była jednak doskonała okazja, by inwestorzy mogli zabezpieczyć swoje fundusze w innych nośnikach wartości i dlatego zaczęli zwracać się w stronę bitcoina. W ten sposób doszło do kryptowalutowego rajdu cenowego" - napisał analityk Bloomberga.
Od początku 2022 roku bank centralny Stanów Zjednoczonych prowadzi całkowicie odmienną politykę - z determinacją próbuje obniżyć inflację poprzez silne zaostrzanie ilościowe polityki pieniężnej. W tym celu podnosi stopy procentowe i zmniejsza podaż M2 (gotówki w obiegu i depozytów). W tej chwili podaż dolarów spada w najszybszym tempie od lat 30. XX wieku.
Mike McGlone twierdzi, że stale zmniejszająca się podaż pieniądza oraz wzrost stawek bonów skarbowych może stanowić dużą przeszkodę dla bitcoina, by ten mógł osiągać kolejne progi cenowe. "Instytucja, na czele której stoi Jerome Powell, dostrzegła, że w wyniku prowadzonej w latach poprzednich polityki pieniężnej, pomogła wzrosnąć cenom ryzykownych aktywów, takich właśnie jak bitcoin. Teraz może być dokładnie odwrotnie. Wystarczy sobie uświadomić, że wzrost stawek bonów skarbowych jest najwyższy od 20 lat" - konkluduje analityk Bloomberga.
Część analityków i inwestorów spodziewa się kontynuacji spadku ceny bitcoina do psychologicznej granicy 20 tysięcy dolarów. - Myślę, że 25 tysięcy dolarów w końcu się załamie i utoruje drogę do ponownego przetestowania wsparcia na szczycie hossy z 2017 roku, który wynosił nieco poniżej 20 tysięcy dolarów. Nie sądzę jednak, by stało się to bardzo szybko - powiedział Keith Alan, współzałożyciel firmy Material Indicators.
Inni analitycy też są zdania, że 20 tysięcy dolarów stanie się naturalnym celem, jeśli 25 tysięcy nie zadziała jako wsparcie. - Przełamanie poniżej 25,3 tysiąca dolarów prawdopodobnie celuje w poziom 24-23 tysiące. Jeśli tam nie nastąpi silniejsza reakcja w postaci kupowania bitcoinów, to możliwa będzie kontynuacja spadków w kierunku 20 tysięcy dolarów - twierdzi inwestor o pseudonimie Skew.
Wiosną przyszłego roku bitcoin doświadczy czwartego w swojej historii halvingu (przepołowienia). Polega on na ograniczeniu podaży nowych bitcoinów oraz zmniejszaniu o połowę nagrody dla "górników" za wydobyte "monety".
Halving w przeszłości zawsze wiązał się z rajdami cenowymi bitcoina. Istotą najstarszej kryptowaluty świata jest jej ograniczona podaż - w obiegu może być maksymalnie 21 milionów "coinów". Dzięki temu kurs bitcoina powinien rosnąć z etapu na etap. Przyczyniać się do tego ma przede wszystkim cykliczny halving, mający miejsce co cztery lata lub co 210 tysięcy wydobytych bloków kryptowaluty.
Nagroda wypłacana "górnikom" wiosną przyszłego roku zmniejszy się o połowę. Za każdy nowy blok będą otrzymywać 3,125 bitcoina, a nie 6,25, tak jak teraz. Teoretycznie, skoro nagroda za wydobycie bloku bitcoina i dodanie go do łańcucha, zostanie podzielona przez dwa, to cena kryptowaluty powinna podwoić się.
Jednak analitycy platformy Kaiko wątpią, czy tak się stanie. Jak zauważają, na przestrzeni kolejnych lat halvingowe wzrosty notowań bitcoina stopniowo malały, w miarę jak rynek kryptowalut dojrzewał. "Przed poprzednimi halvingami obserwowano dużą zmienność ceny bitcoina w miesiącach poprzedzających to wydarzenie. Tym razem jednak nie nastąpił zauważalny wzrost dźwigni ani wolumenu transakcji, co może oznaczać, że na tym etapie inwestorzy nie nastawiają się mocno na nadchodzący halving" - czytamy w raporcie analityków. Firma Kaiko prognozuje, że przyszłoroczne zmniejszenie podaży nagród dla "górników" prawdopodobnie nie wywoła rajdu cenowego, który mógłby wynieść bitcoina do jego historycznego rekordu na poziomie 69 tysięcy dolarów.
Jacek Brzeski