Kursy walut. Ile kosztują euro, dolar i frank w piątek, 15 września?
Po tym jak w czwartek w ciągu dnia polska waluta straciła do dolara i franka, kurs złotego w nocy pozostał w miarę stabilny. W piątek rano ok. 7:30 kurs złotego także odnotowywał jedynie nieznaczne wahania w górę wobec amerykańskiej, szwajcarskiej i europejskiej waluty.
15 września rano o godz. 7:30 kurs złotego względem dolara, euro i franka szwajcarskiego nieznacznie rósł. Było to 0,09 proc. do dolara, 0,02 proc. do euro oraz 0,04 proc. wobec franka.
W piątek o godz. 7:30 za jednego dolara trzeba było zapłacić 4,35 zł. Jedno euro kosztowało 4,63 zł, a jeden frank szwajcarski - 4,86 zł. Tyle samo za te waluty trzeba było zapłacić w czwartek ok. godz. 19:00.
Złoty wciąż pozostaje pod presją obniżki stóp procentowych z ubiegłego tygodnia. W czwartek, 7 września, RPP obniżyła stopy procentowe o 75pb. Polska waluta nieco ustabilizowała się po wywiadzie, jakiego udzielił szef Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys dla Bloomberga. Wskazał w nim, że rząd posiada narzędzia stabilizacji kursu waluty.
W czwartek złoty jednak nadal tracił wobec głównych walut. Najmniej stracił do euro, na którego kursie waży obecnie decyzja Europejskiego Banku Centralnego. EBC podwyższył stopy procentowe o 25pb.
"Decyzja budziła ogromne emocje. Minimalna większość z 66 ankietowanych przez agencję Bloomberg instytucji spodziewała się utrzymania dotychczasowych parametrów polityki pieniężnej. Nieco odmiennego zdania byli inwestorzy, którzy podwyżkę wyceniali z niemal 65-procentowym prawdopodobieństwem" - komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
"W oczach Rady Prezesów EBC słabość gospodarki strefy euro, która w tym roku wzrośnie o mizerne 0,5 proc., została zepchnięta na dalszy plan przez perspektywę utrzymywania się uciążliwej inflacji. Prognozy EBC zakładające, że w 2024 roku dynamika cen konsumenckich wyniesie 3,0 proc. r/r zostały bowiem podwyższone o 0,2 punktu procentowego. Mimo to podwyżka nie wystarczyła, by dodać wspólnej walucie wiatru w żagle" - dodaje.
Jak wskazuje Sawicki, gasnąca koniunktura w minionych miesiącach odpychała inwestorów od euro.
"W nowych prognozach ścieżka inflacji jest podnoszona mniej, niż sugerowały to rynkowe spekulacje. Przeciwnie dynamika PKB, która w przyszłym roku ma wynieść 1 proc., nie zaś 1,5 proc., jak wcześniej zakładano. W tej chwili Euroland balansuje na krawędzi recesji, a dane z Chin mocno zawodzą. Tempo wzrostu amerykańskiej gospodarki na tle konkurentów imponuje, o czym zresztą przypomniały dzisiejsze, bijące prognozy odczyty sprzedaży detalicznej. Wystarcza to, by dolar pozostał mocny. Dopóki nie pojawią się wiarygodne oznaki krzepnięcia koniunktury w Europie, postrzeganie euro i walut takich jak złoty pozostanie negatywne" - komentuje analityk.