Kursy walut. Trudny tydzień złotego
Sytuacja na rynkach światowych mocno szkodzi złotemu. Polska waluta traci z wielu powodów: ryzyka polityczne, ryzyka pandemiczne i ucieczka kapitału z Europy to główne z nich.
Już poprzedni tydzień przyniósł nam gwałtowny wzrost zachorowań na COVID, mijający tydzień tylko podtrzymuje tą tendencję. Do tego ryzyka polityczne i mamy bardzo nieciekawą presję na osłabienie złotego.
Problem, że do tej presji dołożyły się znacznie lepsze dane zza oceanu i kapitał zaczął uciekać do USA. Rezultatem była przecena polskiej waluty względem głównych walut. Euro zachowało się w miarę stabilnie, drożejąc w tym tygodniu około 1 proc. Mocniej drożały jednak frank i dolar. Obie te waluty osiągnęły dzisiaj swoje maksima. Dolar jest najdroższy od 1,5 roku. Frank od 6 lat, kiedy to mieliśmy sławny czarny poniedziałek. To wtedy Szwajcarski Bank Narodowy zapowiedział koniec sztucznych interwencji rynkowych, by osłabiać franka do określonego parytetu wymiany względem euro.
Wydarzeniem tygodnia na rynkach nie jest ospałość Rumuńskiego Banku Centralnego, który przy inflacji 7,9 proc. wpadł na pomysł, że wystarczy podnieść stopy procentowe o 0,25 proc. Ważniejsza jest sytuacja w USA. Inflacja jest tam owszem niższa niż w Rumunii, ale 6,2 proc. to najwyższy odczyt od 3 dekad. To właśnie ta informacja powoduje, że rosną oczekiwania względem stóp procentowych. Dotychczas sądzono, że wzrosną one dopiero w lipcu po końcu zmniejszania programu skupu aktywów. Prognozy te jednak - podobnie jak w innych krajach - nie doszacowały wzrostu inflacji i - znów podobnie jak w innych krajach - błąd ten wyniósł około 0,5 proc. W rezultacie analitycy spodziewają się szybszego podnoszenia stóp procentowych. Konsekwencją jest większa ilość inwestorów przenosząca kapitał do USA, co jest jednym z powodów wspomnianej słabości złotego.
Miniony tydzień przyniósł nam najpierw gwałtowny wzrost ceny najpopularniejszej kryptowaluty z 63 000 dolarów do niemal 69 000, po czym nastąpiła przecena do 64 000 tysięcy dolarów. Co ciekawe, za jeden z powodów wzrostów wartości uważa się chęć zabezpieczenia się inwestorów przed niekorzystnymi skutkami inflacji. Z drugiej strony to właśnie po odczycie inflacji pojawił się ostatni krótki wzrost i rozpoczęła się przecena. Na rynku nie brakuje jednak prognoz mówiących o absurdalnych wręcz wzrostach w nadchodzących tygodniach. Rynek ten z pewnością będzie bardzo interesujący. Należy jednak pamiętać, że jest on bardzo wrażliwy i zarówno nagły napływ, jak i odpływ kapitału mogą gwałtownie zmieniać cenę.
Maciej Przygórzewski - główny analityk w InternetowyKantor.pl
***