Lawinowo rośnie liczba osób oszukanych w kantorach
W sezonie letnim lawinowo wzrasta liczba osób oszukanych w kantorach na wymianie walut. Proceder kwitnie w najlepsze w Krakowie.
Mechanizm działania jest prosty: na tablicy przed wejściem nieuczciwi właściciele podają zawyżone kursy, albo jedynie kurs sprzedaży.
W środku na prawie niezauważalnej tablicy widać właściwe ceny. Do pierwszego cennika właściciel się nie przyznaje. O procederze przekonała się na własnej skórze siostra pana Tadeusza, która przyjechała ze Stanów Zjednoczonych odwiedzić swojego brata.
Skusiła na kurs, który zauważyła na tablicy przed wejściem do kantoru. - Moja siostra zasugerowała się pierwszą ceną wynoszącą 3.09. Dopiero w trakcie wypłacania okazało się, że dolary sprzedała złotówkę taniej za każdy.
Tablica, według której liczono kurs, była właściwie niezauważalna - mówił w rozmowie z IAR pan Tadeusz z Krakowa. Właściciele kantorów pozostają bezkarni, bo większość spraw jest umarzana. Zdaniem śledczych w tym przypadku nie dochodzi do przestępstwa.
Z procederem nie radzi sobie ani policja, ani sprawujący kontrolę nad kantorami Narodowy Bank Polski. "NBP nie może ustalać kursu walut w kantorach. To są przedsiębiorstwa, która zarabiają na obrocie walutą." - mówi rzecznik NBP Przemysław Kuk.
Do tej pory w Krakowie w sprawie oszustwa w kantorze wszczęte zostało jedno śledztwo. Zawiadomienie złożył obywatel Niemiec, który twierdzi, że oszukano go w kantorze w centrum miasta. W tej sprawie interweniował również konsul Niemiec w Krakowie.
_ _ _ _ _ _
Tymczasem jak podała Rzeczpospolita, skala wymiany walut w sieci bije kolejne rekordy. W ubiegłym roku obroty e-kantorów podwoiły się i osiągnęły 20 miliardów złotych. Prognozy na rok 2014 znów zakładają podwojenie wyniku - donosi "Rzeczpospolita".
Jak czytamy w gazecie, branża szacuje, że wymianą walut w internecie zajmuje się około 50 serwisów. Niektóre należą do operatorów tradycyjnych kantorów, inne funkcjonują jako podmioty wyłącznie w sieci.
Takie kantory bardzo polubili przedsiębiorcy i turyści. Najczęściej jednak używają ich osoby spłacające kredyty w obcych walutach. Rynek bowiem złapał wiatr w żagle po wejściu w życie ustawy umożliwiającej osobom spłacającym walutowe kredyty hipoteczne samodzielną wymianę złotówek na franki czy euro. Banki muszą je przyjąć od wierzycieli, dzięki czemu można spłacać kredyt po korzystniejszym kursie.