NBP chce publikować ścieżkę zmian stóp procentowych
Rosnąca inflacja jest wynikiem globalnych zjawisk, na które RPP nie ma wpływu. NBP oczekuje zaś, że poprawi się współpraca z Ministerstwem Finansów.
Czy po dobrym pierwszym półroczu dla gospodarki spodziewa się pan wyraźnego spowolnienia w drugiej połowie 2008 r.?
- Zgodnie z czerwcową projekcją NBP spowolnienie w Polsce nie będzie bardzo głębokie i nadal będziemy dość szybko się rozwijać. Pytanie brzmi, czy nadal nie powinniśmy się tym przejmować. Bo choć dla NBP najważniejsze jest utrzymanie niskiej inflacji, to jednocześnie chcielibyśmy, aby okres dochodzenia Polski do poziomu życia w Unii Europejskiej był jak najkrótszy.
Wartość PKB na Polaka stanowi 54 proc. przeciętnej dla UE
RPP będzie brać pod uwagę wzrost gospodarczy? Czy jest pan zwolennikiem pomagania gospodarce poprzez zmiany stóp procentowych?
- RPP w swoich decyzjach bierze pod uwagę kwestię wzrostu gospodarczego, analizując kształtowanie się inflacji w średnim i długim okresie. Bardzo żałuję, że Rada nie prezentuje ścieżki zmian stóp procentowych. Na razie mamy do czynienia z upublicznianiem przed decyzją informacji mogących sugerować wynik głosowania. Ale w takim razie można zadać sobie pytanie, po co są zabezpieczenia związane z podejmowaniem decyzji przez RPP?
Czy publikowanie ścieżki zmian stóp procentowych w przyszłości jest możliwe?
- Podjęliśmy już działania w tym zakresie. Prace mogą trwać 1-1,5 roku. Początkowo taka ścieżka byłaby wyłącznie do użytku wewnętrznego RPP. Mogłoby się to stać jeszcze w czasie kadencji obecnej Rady. Ale przygotowanie i przetestowanie modeli, opracowanie procedur wewnątrz banku zapewne nie pozwoli na uruchomienie tej formy komunikacji z rynkiem przed 2010 rokiem, czyli decyzję w tej sprawie będzie prawdopodobnie podejmowała nowa RPP.
Kadencja RPP upływa na początku 2010 roku. Nową RPP wybierze Sejm, Senat i prezydent
Na razie nie chciałbym odnosić się do szczegółów dotyczących prezentacji ewentualnej ścieżki stóp. Mogłaby to być publikacja wykresu wachlarzowego, podobnego do tego z projekcji inflacji i PKB, z określeniem prawdopodobieństw określonych poziomów stóp procentowych wraz ze ścieżką centralną.
Czy rzeczywiście RPP powinna w przyszłości bardziej stanowczo podnosić stopy?
- Wcześniejsze podwyższanie stóp nie musiałoby oznaczać mniejszej skali podwyżek. Poza tym, czy podwyższenie stóp procentowych w ciągu 14 miesięcy o 2 pkt proc. można nazwać nie dość stanowczym działaniem? Jeżeli nawet takie decyzje byłyby podjęte, to ryzyko stagflacji byłoby znacznie wyższe, bowiem podwyżki musiałyby być bardzo duże i doprowadziłyby do silnego spowolnienia gospodarki. Tym bardziej, że obecna inflacja w dużej części wynika z czynników globalnych, o których 1,5 roku temu mało kto wiedział. Wysoka inflacja to problem całego świata. Odchylenie inflacji od celu jest w Polsce na podobnym poziomie jak w strefie euro i to pomimo wysokiego udziału żywności w polskim koszyku cen. W Polsce do czynników globalnych podbijających wskaźnik cen doszły podwyżki cen regulowanych, energii elektrycznej i gazu, o których NBP w 2007 roku nie wiedział. Być może były one potrzebne, tego nie kwestionuję, ale ich poziom nas zaskoczył. Na ceny regulowane nie mieliśmy wpływu, leżą one w sferze działań rządu. Warto przypomnieć, że mimo trudnej sytuacji, nasza inflacja jest najniższa w regionie.
To jak bank centralny powinien reagować na szoki zewnętrzne?
- Powinien dobrze objaśniać źródła podwyższonej inflacji i to staramy się robić. W tym kontekście ostatnie wypowiedzi ministra finansów nie służyły merytorycznej dyskusji nad czynnikami determinującymi inflację. Ponadto NBP daje jasny sygnał, że jest zdeterminowany do obniżenia inflacji do celu 2,5 proc. w średnim okresie. Warto podkreślić, że gdybyśmy dzisiaj chcieli bardzo szybko obniżyć inflację do celu, to wymagałoby to drastycznego podwyższenia stóp procentowych, co z pewnością doprowadziłoby do znaczącego spowolnienia wzrostu gospodarcze go.
Za chwilę decyzję w sprawie stóp podejmie EBC. Niektórzy ekonomiści sugerują, że od tego będzie zależała także decyzja RPP na lipcowym posiedzeniu.
- Obserwujemy politykę monetarną innych banków centralnych, jednak nasze decyzje są suwerennymi decyzjami RPP. Nasze decyzje będą podejmowane w oparciu o ocenę czynników wpływających na perspektywy sytuacji gospodarczej w Polsce. Trzeba wszakże przyznać, że różnica stóp między Polską a strefą euro jest już niemała i pewnie dlatego niektórzy kredytobiorcy zaczynają zadłużać się w walutach obcych.
Przed kilkoma miesiącami mówił pan, że najszybszą datą przystąpienia Polski do strefy euro jest 2012 rok. Czy teraz ten horyzont przyjęcia wspólnej waluty nieco się wydłużył?
- Rząd powinien przygotować czytelny program wejścia do strefy euro. Nie chodzi o przyspieszanie czy spowalnianie tego procesu, ale określenie wszystkich potrzebnych kroków, by euro przyjąć. O to apelowałem do rządu w zeszłym tygodniu.
Uważa pan, że współpraca między NBP a rządem mogłaby być lepsza?
- Synchronizacja działań między polityką monetarną a fiskalną umożliwiłaby lepsze panowanie nad inflacją i jednocześnie mogłaby zmniejszyć koszt utrzymania niskiej inflacji. Ponadto obieg informacji między rządem a RPP mógłby być lepszy, zwłaszcza w sferze decyzji rządu, które mają wpływ na wzrost cen. Stąd mój apel do premiera o współpracę w kwestii zwalczania inflacji.
Kiedy będzie gotowy raport na temat korzyści i kosztów przyjęcia euro?
- Powinien być gotowy na koniec 2008 roku. Jeżeli data publikacji nie zbiegnie się z decyzją odnośnie do wejścia do ERM2, będzie on aktualizowany. Raport pokazuje też doświadczenia innych krajów. Spróbujemy w nim odpowiedzieć, dlaczego jedne kraje osiągają z integracji walutowej większe korzyści, inne mniejsze.
Prasa donosi o dużej stracie NBP w 2007 roku przekraczającej 10 mld zł? Czy może pan potwierdzić te doniesienia?
- Mogę potwierdzić, że wielkość straty jest poważna, mimo że ubiegły rok był okresem, kiedy NBP osiągnął najwyższy poziom efektywności w zarządzaniu rezerwami. Strata nie jest realna, to tylko księgowy zapis. Wielkość rezerw zagranicznych Polski w 2007 roku zwiększyła się, natomiast ze względu na aprecjację ich wartość w złotych jest mniejsza. Umocnienie złotego z punktu widzenia NBP skutkuje zwiększaniem straty - do końca 2006 roku broniła nas przed tym rezerwa rewaluacyjna. Teraz rezerwa się wyczerpała i mamy księgową stratę. Nie ma potrzeby, by ją pokryć, np. z budżetu. Inne kraje regionu mają podobne problemy.
SŁAWOMIR SKRZYPEK
od początku 2007 roku prezes NBP, wcześniej m.in. prezes PKO BP, wiceprezydent Warszawy
Mirek Kuk