Pieniądze Polaków. Czesi i Rumuni inwestują odważniej niż my
Choć mamy w Polsce realnie ujemne stopy procentowe, to ciągle dużo pieniędzy trzymamy w bankach. Inwestujemy także w mieszkania i domy, mimo że ich ceny są już wysokie. Jeśli pominąć depozyty bankowe i nieruchomości, to w pozostałe aktywa wkładamy mniej pieniędzy niż na przykład Czesi i Rumuni.
Paweł Majtkowski, analityk eToro podkreśla, że nadal najpopularniejszymi w Polsce sposobami inwestowania oszczędności są rachunki bieżące i konta oszczędnościowe. W tym roku po raz pierwszy suma środków trzymanych przez Polaków w bankach przekroczyła 1 bilion złotych.
Jednocześnie z miesiąca na miesiąc realne stopy procentowe stają się coraz bardziej ujemne. Ze wstępnych szacunków GUS wynika, że w sierpniu inflacja wyniosła 5,4 proc. i była najwyższa od czerwca 2001 roku. To oznacza, że posiadacze rocznych lokat bankowych mających przeciętne rynkowe oprocentowanie, a kończących się w minionym miesiącu stracili na nich ponad 5 proc.
W ramach badania przeprowadzanego przez eToro w 12 krajach grupę 6 tysięcy inwestorów zapytano o wartość wszystkich ich inwestycji (z wyłączeniem nieruchomości mieszkalnych oraz oszczędności gotówkowych). Okazało się, że Polacy mają najniższą sumę takich właśnie lokat - w akcje, obligacje i inne aktywa finansowe. Statystyczny polski inwestor na ten cel przeznacza 108,5 tys. zł.
Znacznie wyższym przeciętnym zaangażowaniem mogą się pochwalić inwestorzy z USA - 763,5 tys. zł, Australii - 488 tys., czy Wielkiej Brytanii - 479,2 tys. zł. Niemcy też mają znacznie większe inwestycje, wynoszące 390,8 tys. zł. Bardziej wartościowe od nas aktywa inwestycyjne mają w swoich portfelach Czesi - 138,6 tys. zł, a także Rumuni, których przeciętne zaangażowanie finansowe jest o 4,3 tys. zł większe od polskiego.
W dodatku, charakteryzujemy się ogólnie bardzo niską gotowością do oszczędzania. Kiedy porównamy kwotę aktywów finansowych ze stopą oszczędności (jest to część dochodów, którą w danym okresie odkładamy), to wyraźnie widać, że Polacy oszczędzają najmniej.
Firma eToro dla potrzeb tej analizy wybrała stopę oszczędności w czwartym kwartale 2019 roku, czyli w ostatnim pełnym kwartale przed pandemią, gdyż później decyzje finansowe ludzi podległy zbyt dużym i nadzwyczajnym wahaniom. Polska stopa oszczędności to zaledwie 5,4 proc., podczas gdy Czesi odkładają 13,3 proc. swoich dochodów, a Niemcy aż 18,5 proc. Przy czym nasi zachodni sąsiedzi - podobnie jak my - znaczną część oszczędności utrzymują w gotówce.
Duży wpływ na ogólnie niski poziom oszczędzania i inwestowania w naszym kraju ma fakt, że ciągle jesteśmy niezbyt zamożnym społeczeństwem. Z badań statystycznych wynika, że mamy problemy z odkładaniem pieniędzy nawet na tak zwaną czarną godzinę. Aż 45 proc. Polaków nie posiada żadnych oszczędności, natomiast 41 proc. gospodarstw domowych nie jest w stanie pokryć niespodziewanego wydatku w wysokości około 1200 złotych.
Aleksander Pawlak, prezes zarządu firmy Tavex, zauważa, że 20 lat temu kiedy też mieliśmy inflację przekraczającą 5 proc., stopy procentowe były na poziomie 4,5 proc., podczas gdy teraz są w zasadzie zerowe. Powrót do stóp z 2001 roku spowodowałby około trzykrotny wzrost części odsetkowej rat kredytów (przy założeniu marży wynoszącej 2 proc.).
Powinni o tym pamiętać między innymi klienci banków, którzy kupują mieszkania albo domy wspierając się kredytami hipotecznymi. Z badania przeprowadzonego przez firmę Tavex w drugim kwartale tego roku wynika, że Polacy chcący ochronić swoje kapitały przed wpływem wysokiej inflacji stawiają na nieruchomości i złoto. W porównaniu z wynikami badań w pierwszym kwartale 2021 roku zainteresowanie tymi inwestycjami wzrosło odpowiednio o 2,5 punktu procentowego (do 58,8 proc.) oraz o 3,2 punktu (do 39,3 proc.).
- Dywersyfikacja inwestycji jest bardzo ważna, jednak przy zakupie nieruchomości należy brać pod uwagę bieżące prognozy dla tego rynku oraz fakt, że ceny mieszkań już teraz są wysokie i nadal rosną. W ostatnim kwartale wyjątkowo mocno przybrały na sile inwestycje w złoto. Taka sytuacja nie jest zaskoczeniem, gdyż inwestorzy postrzegają rynek "żółtego metalu" jako jeden z najbardziej stabilnych - podsumowuje Aleksander Pawlak.
Na zagrożenia na rynku nieruchomości zwraca uwagę także analityk inwestycyjny Bartosz Baran. Jak podkreśla, przeciętny obywatel myśli, że jeśli przez ostatnie kilka lat stopy procentowe są niskie, to zawsze już takie pozostaną. Taka sama sytuacja miała miejsce z frankiem szwajcarskim stale tracącym do złotego w latach 2007-08. Trend się odwrócił, a ludzie nieświadomi ryzyka pozostali z kredytem hipotecznym, którego nie są w stanie spłacić. Bartosz Baran uważa, że dzisiejszą bańkę na rynku nieruchomości rozbiłoby podniesienie stóp procentowych do poziomu rynkowego, ale wówczas mieszkania mogłyby potanieć o 30-40 proc.
Jacek Brzeski