Wyjątkowo mocny złoty. Euro i frank najtańsze od ponad 4 lat
Ostatnie kilkadziesiąt godzin to czas wielkiej ofensywy złotego na rynkach walutowych. Euro i frank szwajcarski są najtańsze od ponad 4 lat. Umocnieniu naszej waluty sprzyja niespotykane w innych krajach Europy trwanie przez bank centralny przy wysokich stopach procentowych. Wielkie znaczenie ma także deklaracja Brukseli, że do Polski trafi 137 miliardów euro z KPO i polityki spójności.
- W prognozach wielu renomowanych banków i instytucji finansowych pojawia się ścieżka trwałego spadku wartości euro do 4,20 zł przed końcem 2025 roku
- Analitycy ING spodziewają się “gołębiego" zwrotu w polityce monetarnej Europejskiego Banku Centralnego. Taki scenariusz mógłby doprowadzić do dalszego spadku kursu eurozłotego
- Złoty staje się wyjątkiem na tle innych walut europejskich, gdyż trudno znaleźć drugi taki bank centralny jak NBP, wobec którego oczekiwania co do obniżki stóp procentowych byłyby tak niskie
Na początku tego roku za euro i dolara amerykańskiego płacono około 10 groszy więcej niż teraz, a za franka szwajcarskiego nawet 30 groszy więcej. Wyjątkowo duże przyspieszenie spadku wartości tych trzech walut wobec złotego rozpoczęło się przed ostatnim weekendem i było kontynuowany na początku tego tygodnia.
W rezultacie kurs dolara cofnął się do około 3,92 zł, czyli wartości najniższej od końca 2023 roku. Euro kosztujące 4,26 zł jest najtańsze od lutego 2020 roku. Do notowań sprzed ponad 4 lat wrócił także frank wyceniany na około 4,33 zł. W wypadku waluty Helwetów przyczynami gwałtownej jej deprecjacji są: nieoczekiwanie szybki spadek inflacji w Szwajcarii i równie zaskakująca niedawna decyzja tamtejszego banku centralnego o obniżeniu stóp procentowych.
Euro słabnie od wielu miesięcy. Od szczytu z września 2023 roku notowania wspólnej waluty spadły już o 40 groszy. Warto zauważyć, że choć euro nie radzi sobie ostatnio zbyt dobrze na tle polskiego złotego, to w relacji do większości walut G8 zyskuje na wartości, ustępując pola jedynie dolarowi amerykańskiemu i funtowi brytyjskiemu.
Jeszcze niedawno ekonomiści grupy bankowej Nordea przewidywali, że pod koniec tego roku kurs euro osunie się w do 4,25 zł. Następnie prognozowana była przez nich dalsza przecena wspólnej waluty w kierunku 4,23 zł w połowie 2025 roku i 4,20 zł pod koniec przyszłego roku, co byłoby jedną z najniższych wartości od kwietnia 2018 roku. Dziś widać, że ta prognoza mogła być za bardzo ostrożna i zbyt korzystna dla wspólnej waluty.
Podobne przewidywania znajdujemy w raporcie ING, którego analitycy spodziewają się “gołębiego" zwrotu w polityce monetarnej Europejskiego Banku Centralnego związanego z pogarszającą się sytuacją gospodarczą w strefie euro. Ich zdaniem, taki scenariusz mógłby doprowadzić do dalszego spadku kursu eurozłotego, najpierw poniżej 4,25 zł, a następnie do 4,20 zł.
“Nasz zespół uważa, że cykle luzowania polityki pieniężnej w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej zostały już w większości wycenione i choć inwestorzy zagraniczni próbują realizować zyski na złotym, to jesteśmy zdania, że kurs polskiej waluty będzie kontynuował wzrosty w 2024 roku" - czytamy w raporcie ING.
W opinii wielu ekonomistów sile złotego bardzo sprzyja przekonanie światowych inwestorów, że rozwiane zostały nadzieje na wznowienie luzowania monetarnego przez Narodowy Bank Polski. Złoty staje się wyjątkiem na tle innych walut europejskich, gdyż trudno znaleźć drugi taki bank centralny jak NBP, wobec którego oczekiwania co obniżki stóp procentowych byłyby tak niskie.
Obiecujące perspektywy dla złotego przedstawiają także eksperci z Credit Agricole Bank Polska. Przewidują aprecjację naszej waluty w kolejnych kwartałach, co może prowadzić do spadku notowań euro do 4,20 zł na koniec 2025 roku. Przeprowadzona ostatnio przez analityków banku rewizja w górę prognozy kursu złotego jest efektem utrzymywania przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych na wysokim poziomie oraz odblokowania przez Brukselę pieniędzy w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
To nie przypadek, że złoty zaczął się umacniać w piątek 5 kwietnia, zaraz po tym jak ze strony szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen padła deklaracja, że do Polski trafi 137 miliardów euro z KPO i polityki spójności. Tego samego dnia efekt został wzmocniony przez minister Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, która ogłosiła na platformie X, że w tych dniach do Polski ma wpłynąć ponad 6,3 miliarda euro z KPO. Ta kwota to 10,5 proc. środków należnych naszemu krajowi z tego tytułu, a składają się na nią 2,69 miliarda euro grantów i 3,63 miliarda pożyczek. Cała pula pieniędzy z KPO to prawie 60 miliardów euro, które trzeba wykorzystać do końca 2026 roku.
Wielu analityków podkreśla, że to jak złoty będzie silny wobec euro w dużym stopniu zależy od notowań eurodolara, który wciąż utrzymuje się powyżej ważnej technicznej bariery 1,08. Jest to o tyle zaskakujące, że piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy pokazały poważny wzrost liczby etatów. Przybyło ich 303 tysiące przy oczekiwaniach na poziomie 200 tysięcy. W tej sytuacji dolar powinien zyskiwać na wartości i zawracać poniżej wspomnianego progu. Niewykluczone jednak, że inwestorzy czekają jeszcze na środową publikację danych o inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych.
Rynki prognozują, że wskaźnik inflacji wzrośnie z 3,2 do 3,4 proc. Taka wiadomość, prawdopodobnie oddalająca pierwszą obniżkę stóp procentowych w USA, może sprawić, że dolar się umocni, a tym samym eurodolar spadnie. Warto zauważyć, że w ostatnich wypowiedziach członków Fed, takich jak Michelle Bowman czy Neel Kashkari pojawiły się sugestie, że bank centralny przymierza się do utrzymania stóp na podobnym poziomie, a inwestorzy powinni porzucić rachuby, że w tym roku nastąpią aż trzy ich cięcia.
"Piątkowy raport o zatrudnieniu w Stanach Zjednoczonych nie przeraził inwestorów, którzy pamiętają odpowiedź przewodniczącego Fed Jerome’a Powella na pytanie zadane podczas konferencji prasowej FOMC 20 marca. Powiedział on, że dobre dane o zatrudnieniu w USA nie opóźnią obniżek stóp procentowych. Jednak tego samego nie można powiedzieć o środowym odczycie inflacji. Wysoki wynik może udaremnić warunki wymagane do złagodzenia polityki monetarnej" - czytamy w raporcie ING.
Możliwe, że rynki zaczną brać pod uwagę scenariusz większej liczby obniżek stóp procentowych przeprowadzonych w tym roku przez Europejski Bank Centralny (EBC) niż przez amerykańską Rezerwę Federalną. W każdym razie, w tej chwili prawdopodobieństwo redukowania stóp przez EBC już w czerwcu jest szacowane na ponad 90 proc., czyli dużo wyżej niż w przypadku Fed.
"Podejrzewamy, że eurodolar spadnie poniżej 1,08 przed środowym raportem o inflacji w USA, gdyż nie spodziewamy się zbyt wielu istotnych danych ze strefy euro w tym tygodniu. Rynek jest obecnie zainteresowany także słabszym frankiem szwajcarskim i będzie chciał usłyszeć, co prezes Narodowego Banku Szwajcarii (SNB) Thomas Jordan ma do powiedzenia. Jeśli jednak EBC okaże się bardziej gołębi niż SNB, to dolar może rozpocząć kolejną falę umocnienia" - czytamy w opracowaniu ekonomistów ING.
Jacek Brzeski