Z. Jakubas: RPP mogłaby obniżyć stopy procentowe
Mimo że stopy procentowe, a wraz z nimi oprocentowanie kredytów, są najniższe w historii, przedsiębiorcy w Polsce wciąż ponoszą wyższe koszty finansowania niż ich koledzy zaciągający pożyczki w euro, dolarach czy frankach.
Zdaniem Zbigniewa Jakubasa, przedsiębiorcy i inwestora giełdowego, właściciela Grupy Kapitałowej Multico, Rada Polityki Pieniężnej powinna porzucić strategię utrzymywania stóp na niezmienionym poziomie i jeszcze bardziej poluzować politykę pieniężną. Nawet o 50 punktów bazowych.
- Już rok temu słyszeliśmy tłumaczenie, że tak, mamy deflację, ale popatrzmy, bo może będzie gorzej. Gorzej nie jest, tylko na szczęście jest lepiej, bo gaz potaniał, ropa potaniała, to są dwa bardzo istotne elementy, które rzutują albo na inflację albo na deflację - mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Zbigniew Jakubas, przedsiębiorca i inwestor giełdowy.
- Niewiele dziedzin w międzyczasie zanotowało zwyżkę cen, w związku z tym myślę, że bank mógłby się pokusić o bardziej odważne podejście do polityki przede wszystkim inwestycyjnej, obniżyć stopy nawet o 0,5 proc. i obserwować, a gdyby się okazało, że pojawia się jakiś cel inflacyjny, to wtedy można zawsze szybko podnieść.
Deflacja, czyli spadek cen towarów i usług konsumpcyjnych, w skali rocznej utrzymuje się od lipca 2014 roku. Ostatni odczyt za kwiecień pokazał pogłębienie się deflacji (-1,1 proc. wobec -0,9 proc. w styczniu i marcu i -0,8 proc. w lutym), choć w ujęciu miesięcznym nastąpił niewielki (0,3 proc.) wzrost. To drugi miesiąc z rzędu, gdy ceny rosną względem poprzedniego miesiąca.
Tymczasem stopy procentowe od marca 2015 roku, czyli od 14 miesięcy, pozostają na stałym poziomie. Stopa referencyjna wynosi 1,5 proc. To wprawdzie poziomy najniższe w historii, ale wciąż wyraźnie powyżej tych wyznaczanych przez Europejski Bank Centralny, Rezerwę Federalną, Szwajcarski Bank Narodowy czy Bank Japonii.
- Ja bym nie był też za jakimiś drastycznymi ruchami. Myślę, że jeżeli to byłoby 0,25 proc., to byłoby to takie chyba spokojne badanie rynku i obserwacja - proponuje przedsiębiorca. - Jeżeli dalej mamy deflację albo stabilizację, to być może jeszcze raz 0,25 proc. za kilka miesięcy próbował testować.
Skład Rady Polityki Pieniężnej uległ w tym roku zmianie niemal w całości, z wyjątkiem prof. Jerzego Osiatyńskiego, którego kadencja kończy się dopiero pod koniec 2019 r. Za miesiąc nastąpi jeszcze zmiana na stanowisku prezesa NBP, ale najprawdopodobniej zostanie ono obsadzone prof. Adamem Glapińskim, który zasiadał w szeregach RPP przez ostatnie sześć lat. Sądząc po dotychczasowych posiedzeniach Rady w zmienionym składzie, raczej w krótkim terminie zmian stóp spodziewać się nie należy. Sam prof. Glapiński mówił ostatnio w wywiadach, że obniżka wprawdzie nie zaszkodziłaby gospodarce, ale i nie bardzo pomogła, więc lepiej utrzymać dotychczasowy poziom, by nie wprowadzać niepokoju na rynek.
- Jeżeli patrzymy na naszą konkurencję europejską, szwajcarską, nawet amerykańską, to koszt pieniądza tam jest dużo niższy. Kredyt inwestycyjny na 10 lat i marża plus WIBOR 3,5 proc. nie jest tym samym, co ma Szwajcar - 0,5 albo 1 proc., to są 3 pkt proc. różnicy, w ciągu 10 lat - 30 pkt proc. różnicy, na którą trzeba zapracować. To jest też konkurencyjność gospodarki - przekonuje Jakubas. - Pod tym względem mamy jeszcze dużo do zrobienia. Myślę, że polityka banku powinna być jeszcze bardziej łagodna, a stopy procentowe powinny być obniżone, bo nie mamy inflacji.
W Europejskim Banku Centralnym stopa lombardowa wynosi 0,25 proc., refinansowa - 0 proc., a depozytowa -0,4 proc. W Szwajcarii jest to poziom między -1,25 proc. a -0,25 proc. Nawet amerykański Fed po grudniowej podwyżce powstrzymuje się od dalszych ruchów i główna stopa w USA od niemal pół roku pozostaje w przedziale 0,25-0,5 proc.
- Z punktu widzenia biznesu zawsze im niższe są stopy procentowe, tym lepiej, bo wtedy łatwiej się sięga po finansowanie i mniej ono kosztuje. Polska przez ostatnie 20-lecie nie była, niestety, krainą mlekiem i miodem płynąca, ponieważ stopy procentowe były bardzo wysokie - przypomina Jakubas. - Pamiętamy 15-20 lat temu stopy procentowe sięgały dwudziestu kilku procent miesięcznie, owszem, inflacja była wtedy spora, natomiast ostatnie lata jednak ten WIBOR schodził od 4,5 proc. w dół, w tej chwili mamy 1,7, ale jest to też sporo.
W 2000 roku WIBOR trzymiesięczny sięgał 19,5 proc., a referencyjna stopa NBP wynosiła 16,5-19 proc. Ceny rosły o 8,5-11,6 proc. w ujęciu rocznym. Dziś są to poziomy odpowiednio ok. 1,7 proc., 1,5 proc. i -1 proc.
..............
Zdaniem Marka Wołosa, głównego ekonomisty DM Athena Investments, zyskiwać powinny waluty krajów ściśle związanych z ich wydobyciem, między innymi rubel.
Na notowania walut, jak wskazuje Marek Wołos, szczególny wpływ będzie mieć również wynik referendum w sprawie ewentualnego opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Ostatnie sondaże wskazują na przewagę zwolenników pozostania tego kraju we wspólnocie.
- Oznacza to mniejsze napięcia z tym związane. Zaczyna więc zyskiwać funt, mniej też tracą waluty, które w jakiś sposób były uzależnione od wyjścia Wielkiej Brytanii, czyli np. złotówka - tłumaczy Marek Wołos. - Ja też uznaję, że to ryzyko jest już trochę słabsze.
Przed wakacjami, tradycyjnie, daje o sobie znać inwestorom problem Grecji, chociaż w niedawno kraj ten uzyskał kolejną transzę pomocy finansowej, co oddaliło groźbę wpadnięcia w większe kłopoty strefy euro.
- Ryzyko jest nieco dalej, bo te 10-11 mld to dla Grecji kilka miesięcy spokoju, podczas których mogą funkcjonować - twierdzi Marek Wołos. - Gdyby jednak w budżecie zabrakło pieniędzy, to kraj ten znowu stanie się niewypłacalny, ale problem ten, jeżeli w ogóle, to pojawi się jednak raczej już po wakacjach. Mimo wszystko uważam, że Grecja w jakiś sposób doszła już do porozumienia. Tamtejszy parlament zdecydował się na kolejne oszczędności i ustępstwa, a z drugiej strony jest decyzja Komisji Europejskiej, pożyczkodawców, całej tzw. Trojki, w kwestii udzielenia kolejnej transzy płatności.
......................
Brexit mógłby doprowadzić do osłabienia złotego - Belka
Nie wykluczamy, że Brexit mógłby doprowadzić do osłabienia walut rynków wschodzących, w tym złotego - powiedział na konferencji po posiedzeniu RPP Marek Belka, prezes NBP.
- Przede wszystkim, krótkoterminowe skutki to nie są w zakresie handlu czy ruchu ludności, tylko przepływy kapitałowe i reakcja rynków finansowych. Można się spodziewać i tak się powszechnie uważa, że Brexit, gdyby został zagłosowały, mógłby doprowadzić do osłabienia funta. Co poza tym? Czy mógłby nastąpić ruch kapitału z krajów wschodzących do safe havens - może. Nie wykluczamy więc osłabienia tych walut - w tym złotego - zapowiedział Belka.
- Bardzo głęboko jestem przekonany - przepraszam, że to powiem - że to referendum to jest +foch+. To trzęsienia ziemi na krótką metę nie przyniesie - dodał.
Zapytany o ewentualną reakcję Rady na pogarszające się dane płynące z przedsiębiorstw, Belka powiedział, że pogarszająca się rentowność przedsiębiorstw mogłaby być powodem do zastanowienia. Dodał jednak, że mają one obecnie bardzo przyzwoitą przeciętną stopę zwrotu.
Kurs w przedziale 4,2-4,5 zł/euro nie martwi, natomiast niepokojące może być gwałtowne umocnienie złotego - powiedział wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Rzeczpospolitej. "Tak długo jak kurs euro wobec złotego porusza się w przedziale 4,2-4,5 - nie niepokoję się. Ale też martwiłbym się, gdyby złoty zaczął gwałtownie zyskiwać na wartości" - powiedział.
PAP