Za i przeciw obniżce stóp procentowych
Amerykański bank centralny po raz piąty w tym roku obniżył stopy procentowe. I po raz piąty o 0,5 pkt. procentowego. Podstawowa stopa procentowa została w tym roku obniżona z 6,5 punktu proc. do 4,0, czyli o 38,5 proc. Główna stopa funduszy federalnych jest od wtorku na poziomie najniższym od 14 lat.
Co najdziwniejsze, analitycy wcale nie wydają się z tej decyzji zadowoleni. Zdania są podzielone. Jedni zdają się oczekiwać informacji, czy zapewnienia od Alana Greenspana, szefa Fed, że gospodarka amerykańska już przeżyła miękkie lądowanie i nie ma potrzeby dalszego obniżania stóp. Drudzy stawiają na prostą zależność: niższe stopy procentowe - niższe oprocentowanie obligacji państwowych - większa szansa na zainteresowanie się inwestorów giełdą i akcjami. Co prawda, jeden z analityków giełdowych, poproszony w godzinę po podjęciu przez Fed decyzji o obniżce stóp o komentarz, stwierdził krótko: widocznie Amerykanie już dość stracili na akcjach, teraz wycofują pieniądze z funduszy akcyjnych i... będą je tracili w funduszach pieniężnych. Czy ma rację - pokaże przyszłość.
Najbardziej niepokoi uzasadnienie przytoczone przez Fed. Otóż w dalszym ciągu obawia się on recesji, odnotowuje znaczący spadek zysków firm, ograniczenie inwestycji i redukcje zatrudnienia, czyli wzrost bezrobocia. Tak więc oczekiwanie, że Alan Greenspan ogłosi koniec kłopotów gospodarki amerykańskiej trzeba odłożyć na później. I to chyba na dużo później, gdyż o ile w najbliższym czasie nie pojawią się wyraźne symptomy poprawy - dalsze obniżki stóp nie są wykluczone. Zapewne to właśnie było przyczyną bardzo wstrzemięźliwego przyjęcia decyzji Fed przez giełdy.
Przyjrzyjmy się teraz wybranym za i przeciw obniżce stóp w USA (pamiętając o podjętej decyzji).
Za:
-rosnące bezrobocie (około 4 proc. - poziom najwyższy od trzech lat);
- spadek zamówień;
- malejąca, od siedmiu miesięcy, produkcja przemysłowa;
- spadek optymizmu konsumentów.
Przeciw:
- wyższy niż oczekiwano, 2 proc., wzrost PKB w pierwszym kwartale tego roku;
- wzrost cen konsumpcyjnych i produkcyjnych;
- wzrost sprzedaży detalicznej.
A teraz przyjrzyjmy się argumentom, które determinują ewentualną decyzję o obniżce stóp procentowych w Polsce:
- bezrobocie - najwyższe w historii nowożytnej Polski
- spadek zamówień - notowany od listopada ubiegłego roku
- produkcja przemysłowa - dynamika spada od ponad pół roku
- optymizm konsumentów - spadek od prawie roku
- wzrost PKB - niższy od wszystkich prognoz
- inflacja - co prawda wzrosła w kwietniu, i to aż o 0,8 proc., ale cały czas na poziomie niższym od wszystkich prognoz
- spadek sprzedaży detalicznej.
Można oczywiście przytoczyć ich jeszcze wiele, jak na przykład przywoływany - jako argument przeciw - zbyt wysoki deficyt budżetu, a nawet - ot, paradoks - deficyt obrotów bieżących handlu zagranicznego. Ale nie to jest najistotniejsze. Nasza Rada Polityki Pieniężnej jest samodzielna, samorządna, no może nie samofinansująca się - ale za to nie ma wpisanego konstytucyjnego obowiązku dbania o koniunkturę gospodarczą. Więc nie musi? A przynajmniej nie powinna?