Złoty traci. Prezes NBP: dalsze osłabienie niespójne z polityką stóp procentowych
Piątek był kolejnym słabym dniem złotego. Wobec euro jest najsłabszy od 12 lat, wobec dolara od maja 2020 r. (tylko w piątek stracił 5 gr), a wobec franka najsłabszy w historii (nie licząc chwilowego wzrostu kursu ponad 5 zł, gdy Bank Szwajcarii przestał bronić swojej waluty). Około godz. 18.45 euro kosztowało już prawie 4,70 zł, dolar blisko 4,16 zł, a frank szwajcarski 4,48 zł. Na koniec tygodnia głos znów zabrał Adam Glapiński, prezes NBP. - Dalsze osłabianie złotego nie byłoby spójne z polityką stóp procentowych NBP - stwierdził.
Kilka dni temu analitycy mBanku wskazywali, że po pokonaniu poziomu 4,65 zł za euro otworzyła się droga do osłabienia polskiej waluty do poziomu 4,68 zł za euro. W piątek ten poziom został przekroczony.
Wśród opinii dotyczących powodów osłabienia polskiej waluty ekonomiści i analitycy wskazują m.in. rosnące obawy o kolejny lockdown w kolejnych krajach, który przełoży się negatywnie na gospodarkę. Swoje robi globalna ucieczka do walut uznawanych za tzw. bezpieczne przystanie, czyli do dolara i franka szwajcarskiego. Na korzyść waluty amerykańskiej działają także oczekiwane podwyżki stóp procentowych.
Do tego dochodzą wciąż bardzo niskie stopy procentowe NBP w zestawieniu z wysoką inflacją w Polsce i stopami procentowymi np. w Czechach. A poza tym jest jeszcze polityczne i konflikty polskiego rządu z Unią Europejską m.in. w sprawie losów Krajowego Planu Odbudowy, co może się przełożyć na niższe inwestycje publiczne w Polsce.
Zdaniem ekonomistów mBanku lepsze perspektywy przed polską walutą dopiero w 2022 roku.
Bieżące osłabienie złotego wpływa także na wzrost rat przez spłacających kredyty np. we frankach szwajcarskich. W przypadku raty na poziomie 500 CHF umocnienie franka z poziomu ok. 4,10 zł w czerwcu do ok. 4,50 zł obecnie oznacza to większe obciążenie dla kredytobiorcy o 200 zł miesięcznie.