Ile można zyskać przechodząc później na emeryturę? Wyliczenia

Każdy, kto opóźnia przejście na emeryturę, będzie potem dostawał wyższe świadczenie z ZUS. Ma szansę w ten sposób dużo zyskać finansowo, o ile nie umrze krótko po rezygnacji z aktywności zawodowej. Rząd w "Polskim Ładzie" zachęca Polaków do późniejszego przechodzenia na emeryturę. Z drugiej strony, w Sejmie czekają na rozpatrzenie projekty ustaw o emeryturach stażowych przygotowane przez prezydenta i "Solidarność". Ich wprowadzenie do systemu oznaczałoby, że z rynku pracy będą wycofywać się osoby przed 60. rokiem życia, ale w zamian za bardzo niskie emerytury.

  • Szybko rośnie liczba Polaków, którzy nie przechodzą na emeryturę w wieku określonym przez ustawę - wolą dłużej utrzymywać się na rynku pracy
  • Kto dłużej pracuje i dłużej zbiera środki na wypłatę świadczeń, ten podnosi sobie kwotę należnej emerytury
  • "Polski Ład" osobom opóźniającym przejście na emeryturę daje zerowy PIT nawet do kwoty dochodów na poziomie 115 528 złotych
  • Prezydent i "Solidarność" chcą wprowadzenia emerytur stażowych, które jeszcze bardzie obniżą wiek emerytalny, jednak Jarosław Kaczyński wątpi w możliwość szybkiego przeprowadzenia tego projektu

Politycznym zapleczem rządu Mateusza Morawieckiego jest Prawo i Sprawiedliwość - partia, która unieważniła wydłużenie wieku emerytalnego (do 67 lat dla kobiet i mężczyzn) wprowadzone przez koalicję PO-PSL. Padał argument, że Polacy "nie powinni pracować aż do śmierci". W rezultacie aktywność zawodową mogą zakończyć 60-letnie kobiety i 65-letni mężczyźni. Jednak rząd zachęca teraz seniorów, by pozostawali na rynku pracy po przekroczeniu wieku emerytalnego. W tym celu wprowadza przywileje finansowe. Można je znaleźć przede wszystkim w "Polskim Ładzie".

Coraz mniej rąk do pracy

Ministrowie mają świadomość, że system świadczeń ZUS może się załamać, gdyż jesteśmy społeczeństwem szybko starzejącym się. Z prognoz demograficznych GUS wynika, że w 2050 roku aż 32,7 proc. Polaków będzie miało więcej niż 65 lat. W tym samym czasie w wieku produkcyjnym będzie tylko 57 proc. z nas.

W dodatku ZUS ostrzega, że w przyszłości świadczenia dla osób odchodzących na emeryturę w wieku ustawowym (60 i 65 lat) będą bardzo niskie w relacji do przeciętnego wynagrodzenia. Przyczynami komplikowania się sytuacji w sferze świadczeń emerytalnych będą: spadek dzietności, starzenie się społeczeństwa i wydłużanie się przeciętnej długości życia.

Jakub Bandura, finansista, a jednocześnie znany interpretator statystyk podkreśla, że skoro osób pracujących jest coraz mniej, a tych pobierających świadczenia coraz więcej, to system musi stać się w końcu niewydolny. W tej sytuacji kluczową strategią jest sprawienie, żeby starsze osoby jak najpóźniej znikały z rynku pracy i nie sięgały zbyt szybko po świadczenia emerytalne.

Z jednej strony Polakom bardzo spodobała się polityczna decyzja o rezygnacji z podwyższonego wieku emerytalnego, ale z drugiej strony pod koniec 2021 roku pracowało 819 tysięcy emerytów i było to aż o 50 proc. więcej niż 10 lat wcześniej. Wiele wskazuje na to, że coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że skoro w wieku 60-65 lat pozostają w dobrym zdrowiu, to nie muszą przez następne kilkadziesiąt lat skazywać się na zawodową bezczynność.

Sposób na wyższą emeryturę

Jak podkreśla Jakub Bandura, z wyliczeń wynika, że jeśli ktoś odroczy wypłatę emerytury, to za jakiś czas dostanie ją w wyższej kwocie - głównie z powodu krótszej oczekiwanej długości życia branej w takim wypadku pod uwagę przez ZUS. Przy wyliczaniu kwoty emerytury uwzględnia się bowiem prawdopodobieństwo, ile jeszcze lat życia ma przed sobą odbiorca świadczenia. W przypadku mężczyzn przechodzących na emeryturę w wieku ustawowym jest to około 15 lat, zaś w przypadku kobiet około 23. Dokładny wskaźnik jest co roku aktualizowany.

Jeśli mężczyzna zacznie pobierać emeryturę na przykład z trzyletnim opóźnieniem, czyli w wieku 68 lat, to według założeń ZUS pozostanie mu jeszcze 12 lat życia. Wówczas kwota, którą uzbierał przez lata pracy, będzie podzielona przez mniejszą liczbę miesięcy, niż gdyby przeszedł na emeryturę w pierwszym możliwym terminie. To sprawi, że jego miesięczne świadczenie będzie wyższe. W dodatku, z każdym rokiem do systemu będą wpływać nowe składki takiego "opóźnionego emeryta" i będą zwiększać pulę jego pieniędzy.

Zerowy PIT dla aktywnych zawodowo

W zeszłym roku polski rząd w wysłanym do Brukseli projekcie Krajowego Planu Odbudowy wyliczył słabe strony systemu, w którym kobiety mogą przejść na emeryturę w 60. roku życia, a mężczyźni w 65. Ujawnił, że zaproponuje Polakom "efektywne wydłużanie wieku emerytalnego". W KPO opisano jeden z takich bodźców - obniżenie podatku dochodowego od zarobków osiąganych w wieku emerytalnym.

O tym, jak bardzo rządowi doskwiera przywrócony przez PiS niższy wiek emerytalny świadczy rozwiązanie przyjęte w ramach "Polskiego Ładu". Wprowadzono zerowy PIT dla emerytów, którzy zrezygnują ze świadczenia na czas podjęcia pracy zarobkowej. Pracujący seniorzy, którzy czasowo wycofają się z pobierania emerytury, będą zwolnieni z podatku dochodowego do poziomu 85 528 zł rocznie. Dodatkowo ci, którzy rozliczą się w oparciu o skalę podatkową, skorzystają też z kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. zł. Łącznie więc nie zapłacą podatku od dochodów aż do 115 528 zł.

Z ulgi mogą korzystać kobiety powyżej 60. roku życia i mężczyźni powyżej 65. roku, jeżeli nie otrzymują, mimo nabycia uprawnienia, emerytury lub renty rodzinnej z KRUS, emerytury lub renty rodzinnej z mundurowych systemów ubezpieczeń, emerytury lub renty rodzinnej z ZUS, świadczeń pieniężnych w związku ze zwolnieniem ze służby stałej funkcjonariusza służby mundurowej oraz uposażenia przysługującego sędziemu w stanie spoczynku lub uposażenia rodzinnego.

Do odroczenia pobierania emerytury i podjęcia pracy zachęcała ostatnio prezes ZUS Gertruda Uścińska. Argumentowała, że brak 24 wypłat świadczenia w razie opóźnienia emerytury o dwa lata (po osiągnięciu wieku emerytalnego) może zostać zrekompensowany w ciągu 5-7 lat tylko dzięki temu, że emerytura przyznana później będzie wyższa.

Wyliczenia co do złotówki

Jakub Bandura policzył, jak bardzo opóźnienie emerytury o dwa lata przełoży się na wzrost świadczenia. Jeśli przykładowy mężczyzna zgromadził kapitał początkowy w wysokości 500 tysięcy zł, to po przejściu na emeryturę w ustawowym terminie jego świadczenie będzie wynosiło 2777 zł (kwota kapitału podzielona przez liczbę miesięcy, które statystycznie pozostały mu do przeżycia).

Jeśli odroczy emeryturę o dwa lata, to świadczenie wzrośnie do 3205 zł. Jeśli dodatkowo uwzględnimy fakt, że w wyniku corocznej waloryzacji wartość wypłacanej emerytury zwiększy się o 8 proc., to kwota podniesie się do 3461 zł. To daje o 684 zł miesięcznie więcej, czyli 24,6 proc. Trzeba tu dodać, że w przyszłym roku gwarantowana przez rząd waloryzacja ma sięgnąć nawet 13,8 proc. A niewykluczone, że będzie większa - wysokość zależna będzie m.in. od średniego wskaźnika inflacji za 2022 r. 

Jeśli po omawianych dwóch latach zwłoki przykładowy obywatel sięgnie w końcu po świadczenie emerytalne i będzie żyć jeszcze 10 lat, to jego “zysk" z odroczenia emerytury wyniesie 82 080 zł. Przy skróceniu długości życia do pięciu lat, będzie to tylko 41 040 zł, jednak przy 15 latach życia - 123 120 zł.

Z kolei, jeżeli zdecyduje się od razu pobierać świadczenie, to przez dwa pierwsze lata otrzyma 66 648 zł. To więcej niż wyniósłby jego zysk, gdyby żył jeszcze maksymalnie pięć lat, lecz mniej, niż gdyby pozostało mu minimum dziewięć lat życia (przy waloryzacji rzędu 8 proc.).

Jakub Bandura przypomina też, że dzięki zerowemu PIT emeryt będzie mógł odkładać dodatkowe pieniądze z pobieranego przez dwa lata wynagrodzenia. Co więcej, dzięki pracy będzie powiększał swoje konto o kolejne składki na przyszłą emeryturę, a to oznacza, że wzrost jego świadczenia będzie jeszcze wyższy. Z drugiej strony, stratą "opóźnionych emerytów" będzie niemożność sięgnięcia po tzw. trzynastą i czternastą emeryturę, a może i piętnastą, bo wprowadzenia takiej nie wyklucza rząd.

Szybka, ale niskopłatna emerytura

Podczas, gdy rząd Mateusza Morawieckiego zachęca Polaków, by dłużej pracowali, prezydent Andrzej Duda i związki zawodowe roztaczają przed rodakami wizję jeszcze bardziej przyspieszonego przechodzenia na emeryturę. Do Sejmu trafiły dwa projekty ustaw o emeryturach stażowych. Osobom, które aktywne zawodowo były już we wczesnej młodości, dałyby one prawo do świadczeń emerytalnych nawet przed 60. rokiem życia.

Jeden projekt przygotowała "Solidarność", a drugi prezydent RP. Pod projektem związku zawodowego podpisało się 235 tysięcy osób, z kolei prezydent chce zrealizować swoją obietnicę wyborczą.

W projekcie prezydenta o przejściu na emeryturę stażową decydowałoby przepracowanych (i potwierdzonych zapłaconymi składkami) 39 lat przez kobietę i 44 lata przez mężczyznę. Wymagane byłoby też zebranie kapitału wystarczającego do wypłaty świadczenia w wysokości co najmniej najniższej emerytury.

Projekt "Solidarności" zakłada krótszy czas pracy potrzebny do przejścia na "stażówkę". Byłoby to 35 lat dla kobiety i 40 lat dla mężczyzny. Ten rodzaj emerytury byłby przywilejem dla tych, którzy ciężko pracowali, przeważnie fizycznie.

Jednak skoro w naszym systemie obowiązuje zasada, że w momencie gdy ubezpieczony przechodzi na emeryturę, ZUS dzieli wysokość zebranych przez niego składek przez dalszą średnią długość życia, to kwota "stażówki" nie mogłaby być wysoka. W tym bowiem przypadku, choć okres składkowy będzie długi, to sam fakt, że świadczenie zacznie pobierać osoba względnie młoda sprawi, że comiesięczne wypłaty będą niskie.

Prezes PiS ma wątpliwości

Podczas październikowego spotkania z mieszkańcami Pabianic nawet Jarosław Kaczyński nie ukrywał, że ma duży dystans do idei emerytur stażowych. - Nie jestem od tego, aby oszukiwać społeczeństwo, nawet w sytuacji prawie przedwyborczej. W najbliższym czasie Polacy nie powinni spodziewać się wcześniejszych emerytur. To jest sprawa niesłychanie wręcz trudna. Przecież to ma doprowadzić do tego, że pięćdziesięciokilkuletni w sile wieku mężczyźni i jeszcze młodsze kobiety mają dostawać emerytury, co czasem będzie oznaczało rezygnację z pracy, ale na ogół będzie to oznaczało dodatek do pensji - oznajmił prezes PiS.

Jarosław Kaczyński podkreślił jednocześnie, że nie wyklucza takiej ustawy w przyszłości. - Kiedyś przyjdzie taki moment, w którym będziemy się mogli poważnie nad tym zastanowić, ale ja nie chcę państwa oszukiwać, że wiem, kiedy to będzie - dodał.

Jacek Brzeski

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »