Ale Marek Belka nie był prekursorem, lecz co najwyżej kolejną osobą w pochodzie znanych osobistości. Już w roku 1936 Keynes przestrzegał przed sytuacją, w której "budowa kapitału w kraju staje się produktem ubocznym kasyna". Potem, pod koniec lat 90., John Bogle, założyciel jednego z największych funduszy inwestycyjnych świata, Vanguarda, użyje sformułowania "Wall Street Casino". Po nim Buffet w 2023 napisze, że "rynki objawiają teraz znacznie więcej cech kasyn, niż wtedy gdy…byłem młody".
Rozkwit platform oferujących zakłady
Ani Keynesowi, ani Bogle'owi, ani Buffetowi, ani nawet Markowi Belce prawdopodobnie nie śniło się, że w drugiej dekadzie XXI wieku dojdzie do rozkwitu, uwaga, prediction platforms, czyli platform oferujących zakłady. Na przykład o to, kto wygra wybory prezydenckie w USA (platforma Polymarket, chyba największa tego typu na świecie). Albo o to, kiedy SpaceX wystrzeli kolejną rakietę, albo kto dostanie nagrodę Emma. W Polsce moglibyśmy oferować zakłady o to, w którym roku zostanie oddany do użytku CPK (tylko że najpierw należałoby zdefiniować, co to znaczy CPK i co to znaczy "oddanie do użytku"), albo kiedy zostanie otwarta pierwsza polska elektrownia jądrowa. Co prawda byłyby to zakłady niezwykle długoterminowe, więc nie bardzo by się nadawały do wysoko wolumenowego obrotu, gdzie rezultat przesądzający o tym, kto wygrał, a kto pozostanie ze stratą, powinien być znany w miarę szybko, tak aby podtrzymać zainteresowanie graczy zakładaniem się.
Czytam o tym wszystkim z podwójną przyjemnością, bo mnie samego naszło w ubiegłym tygodniu, by podywagować sobie prognostycznie na temat tego, kto dostanie Złotą Piłkę lub najbardziej spektakularnego Nobla.
Platformy predykcji uznawane w USA. Otrzymują licencje
Ale dlaczego miałaby to być przyjemność podwójna? Najciekawsze jest, że te platformy predykcji zaczynają być uznawane w USA, poprzez wydawanie im licencji przez CFTC, czyli ten sam organ, który nadzoruje giełdowy obrót instrumentami pochodnymi, opartymi na przykład na cenach walut, towarów i klasycznych instrumentów finansowych (organ podobny do amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, lecz w innym segmencie oficjalnego rynku finansowego). A dzieje się tak dlatego, że między obstawianiem tego, kto zostanie kolejnym premierem Francji a obstawianiem ceny akcji Orlenu w kontrakcie terminowym nie ma zasadniczej różnicy. Tak twierdzą zwolennicy uznania rynku predykcji za normalny komponent rynku finansowego. Jeden z szefów platformy predykcji, Tarek Mansour (platforma Kalshi, gdzie można też zakładać się o wynik rywalizacji sportowej, na przykład, jak niedawno, w tenisowym US Open) stwierdził w kwietniu tego roku (cytuję za "The Economist"): "Jeśli to, co my robimy to hazard [gambling], to znaczy że tak naprawdę nazywacie hazardem cały rynek finansowy".
I coś w tym jest, a nawet jest w tym bardzo wiele. Do przewidywań przebiegu wydarzeń (czy do końca czerwca 2026 zostanie zawarty pokój między Ukrainą a Rosją) można używać takich samych zasobów i narzędzi co do przewidywań cen akcji czy obligacji. Trudno powiedzieć, że jest to czysty hazard, a więc coś opartego na losowości i przypadkowości, skoro nawet to, czy jakiś polityk dożyje końca swojej kadencji, da się prognozować w oparciu o powszechnie dostępną wiedzę medyczną i informacje o aktywności danej osoby. Teraz jeszcze w dodatku AI przychodzi w sukurs w ramach tej analizy.
Tych, którzy niczego nie analizują, nie brakuje
To, jak mi się wydaje, głównie szerokość tematyki i sposób formułowania zagadnienia (czy Polska wygra z Holandią, ilu jeszcze premierów Francji powoła Macron w trakcie swojej ostatniej kadencji, itp.) prowokują do skwitowania: ach, to hazard, kasyno, zgadywanki. Ale czym są w takim razie prognozy wyborcze. A poza tym, jeśli analityk rynku akcji będzie rozważał, jaki jest potencjał, czy tendencja kształtowania się kursu, w oparciu o wnikliwie studiowane dane, to czy przypadkiem nie jest tak, że jedynie drobne niuanse różnią jego zajęcie od tego, które polega na zebraniu i przeanalizowaniu zbiorów danych, by świadomie wejść na rynek predykcji? A z kolei tych, którzy niczego nie analizują, zdając się na swoje "szczęście", nie brakuje ani na rynku akcji, ani na rynku predykcji.
No i dobrze.
Ludwik Sobolewski
Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.