Wojciech Szeląg: Na kłopoty świata Adam Glapiński
Jesień AD 2021 już zawsze kojarzyć się będzie nam i naszym potomkom z bezprecedensową erupcją geniuszu nad Wisłą. Będą o tym mówić i pisać nie tylko w Polsce, ale i całym na świecie, teraz i zawsze, i na wieki wieków. I jak tu Naród miałby się nie radować że żyje w tak niezwykłych czasach?
Oto Adam Glapiński oświadcza: "zapewniam Państwa, że gdyby zarząd NBP i RPP zarządzały światem, żylibyśmy w o wiele lepszym świecie". Dziecko by zrozumiało, że to ręka wyciągnięta z Warszawy na pomoc kuli ziemskiej, która cierpi i łka, bo nie jest tak dobra jak mogłaby być. Wyjątkowej złośliwości świata przypisać trzeba to, że przed gabinetem prezesa NBP nie ustawiły się natychmiast kolejki petentów proszących w obcych językach o dobrą radę. A przecież to najlepszy moment, prezes Glapiński ma czas, bo jedynym problemem Polski jest inflacja, a z tą - jak sam mówi - nic zrobić się nie da, więc nic robić nie trzeba. Skoro sam prezes mówi, to wie!
Oto Mateusz Morawiecki zapytany zostaje o cenę bochenka chleba. Pytanie to oczywiście paskudna prowokacja - ten jednak unika jej, długo i cierpliwie (a przecież jest bardzo zapracowany) tłumacząc - no jak dzieciom po prostu - jak ciężki jest los rolnika i emeryta. Ktoś powie że nie odpowiada na pytanie? A to rolnicy i emeryci chleba nie jedzą? Zresztą napisano że "nie samym chlebem żyje człowiek"! Premier pokazuje też co znaczy szacunek dla widza - jak mógłby odpowiedzieć na takie pytanie skoro mamy inflację i zapewne już kilka godzin po nagraniu podana cena byłaby nieaktualna? Wtedy dopiero by pisano że szef rządu ludzi w błąd wprowadza! Nie pamiętacie już co było kiedy niedawno powiedział, że inflacja nie jest problemem, bo płace rosną szybciej niż ona? Nie pamiętacie tych ekonomistów - mądrali, co to wypisywali, że płace i ceny są ze sobą powiązane? Ale skoro sam premier mówi to co mówi, to na pewno wie!
Oto Tadeusz Kościński oznajmia: "byliśmy w lockdownie przez większość ostatniego roku i teraz restauracje i hotele odbijają sobie te ogromne straty. Społeczeństwo miało ten głód, żeby wyjść z domu i jest przygotowane, żeby płacić te wyższe ceny. To wszystko jest paliwem dla inflacji. Mam nadzieję, że nasz głód trochę ochłodzi się pod koniec roku i ta inflacja obniży się". A zatem za wzrost cen, który bije ludzi po kieszeniach odpowiadają oni sami - jak już się najedzą w restauracjach i wyśpią po hotelach, w sumie - kiedy już się wyszaleją, inflacja spadnie. Nie bardzo wprawdzie wiadomo co innego powinniśmy robić z pieniędzmi, gdy nie opłaca się trzymać ich w banku, ale... . Skoro mówi to sam minister finansów, to na pewno tak jest!
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jeszcze Mój Ulubiony Felietonista, który pisze - też we wrześniu - że udział pracowników w zyskach firmy powinien być taki jaki jej właścicieli - inaczej to wyzysk.
Felietonista nie pisze wprawdzie czy podobna zasada powinna obowiązywać w razie ewentualnych strat firmy, ale...
Skoro pisze, to na pewno wie! A ludzie czytają, słuchają...
Wszystko to Państwa śmieszy? Mikołaj Gogol pytał w "Rewizorze": "z kogo się śmiejecie?" i sam na pytanie odpowiadał: "z siebie!". Ja pytam czy leci z nami pilot - bo wszyscy jesteśmy na pokładzie tego samolotu...
Wojciech Szeląg
Autor felietonu wyraża własne opinie.