Banki - nasi gorzej traktowani!
Zagraniczni członkowie zarządów polskich banków reprezentujący spółki - właścicieli zarabiają lepiej niż ich polscy koledzy na wyższych stanowiskach - informują spółki w raportach . Ta sytuacja istnieje najprawdopodobniej od dawna, jednak dopiero od tego roku spółki giełdowe muszą podawać zarobki każdego członka zarządu z osobna. Dotychczas inwestorzy poznawali tylko łączną sumę przeznaczoną na płace zarządu.
Informacje o wysokości apanaży pobieranych przez top management spółek giełdowych w Polsce wywołały oburzenie społeczeństwa w Polsce. Nie inaczej będzie zapewne z doniesieniami o nierównym traktowaniu menedżerów polskich i tych przysłanych do spółki przez zagranicznych właścicieli. Jak podaje Gazeta Wyborcza, w kontrolowanym przez amerykański Citigroup Banku Handlowym dwaj członkowie zarządu reprezentujący interesy spółki - matki zarabiają znacznie więcej, niż prezes Sławomir Sikora. Różnica to 2,6 mln zł w przypadku Sunila Sreenivasana (który ustąpił przed końcem roku, gdyby został, pewnie zarobiłby więcej) oraz 0,6 mln zł w przypadku Philipa Kinga. Obaj znajdują się w hierarchii znacznie niżej niż prezes zarządu a ludzie na równorzędnych stanowiskach w zarządzie Banku Handlowego zarabiają znacznie mniej.
Kontrolowany przez włoskie UniCredito Pekao SA wprawdzie nominalnie najhojniej wynagradza prezesa Jana Krzysztofa Bieleckiego, ale przysłany przez włoskiego potentata Luigi Lovaglio otrzymał od właścicieli refundację sfinansowaną przez Pekao. W Banku Zachodnim WBK pierwszy wiceprezes, Irlandczyk Cornelius O'Sullivan zarobił dwukrotnie więcej niż polski prezes zarządu.
Sytuacja nie jest komentowana przez banki ani ich prezesów. Przy prośbie o wyjaśnienia pada zazwyczaj odpowiedź, że polityka wynagrodzeń jest wewnętrzną sprawą firmy. Milczą również sami zainteresowani. Niektórzy prezesi raczej reprezentują banki, niż nimi faktycznie kierują. Mają z reguły mniejszy wpływ na zarządzanie i wizje przyszłości, stąd niższe zarobki - powiedział dla Gazety Adam Ruciński z TFI PZU.
Wynika z tego, że polskimi bankami faktycznie rządzą nie prezesi, ale "szare eminencje". Może to być reakcja na wymogi formalne - Komisja Nadzoru Bankowego nie zatwierdzi prezesa nie znającego języka polskiego na tyle, by wiedział, jakie dokumenty podpisuje. Zadziwia jednak fakt, że problem właściwie nie pojawia się w innych branżach.