Katastrofalne konsekwencje wyjazdów

Liczba Polaków, którzy opuścili kraj po wstąpieniu do UE, może sięgać 2 mln. Najwięcej udało się do Irlandii i Wlk. Brytanii. Konsekwencje tych wyjazdów stają się coraz bardziej katastrofalne.

Większość emigrantów to ludzie młodzi, dynamiczni, wykwalifikowani i wykształceni. Nie mieliby problemów ze znalezieniem pracy w kraju, ale 5-, czy 10-krotnie wyższy zarobek za granicą, nowe możliwości, doświadczenia, nauka języka, wiedza i kontakty, które mogą być kluczowe w przyszłości są decydujące. Wyjeżdżają też specjaliści we wszelkich dziedzinach: nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, hydraulicy, inżynierowie, profesorowie uniwersyteccy, fryzjerzy, nawet ratownicy podczas upalnego lata. Konsekwencje tych wyjazdów są często katastrofalne. Jedyny lekarz specjalista dróg oddechowych dzieci w 200-tysięcznych Kielcach wyjechał do Szkocji. Zanim pojawi się następny ludzie są narażeni na brak pomocy. Polska gospodarka rozwija się szybko a eksport od czasu akcesji rośnie o 20% rocznie. Mimo to pojawia się nowy problem: w regionie słupskim bezrobocie sięga 30%, ale firmy nie mogą znaleźć pracowników.

Reklama

Nowy budżet UE na lata 2007-2013 da Polsce silny zastrzyk pieniędzy UE. Polska stanie się największym beneficjentem europejskiej polityki spójności i polityki regionalnej. Ale te fundusze są zagrożone. Lokalnym władzom brakuje inżynierów, którzy mogliby zaplanować inwestycje, a firmom budowlanym pracowników, aby wybudować drogi i mieszkania zaplanowane na lata 2007-2013. Lekarze za krótszy czas pracy za granicą zarobią 10 razy więcej niż w Polsce. Jeden ze sloganów niedawnego strajku lekarzy, którzy czują się obrażeni wysokością pensji jaką otrzymują, brzmiał: "Chcemy żyć i pracować tutaj!".

Marne płace

Wg niedawnego raportu OECD Polacy zarabiają średnio 6 razy mniej niż mieszkańcy krajów Europy Zachodniej. Pensje dopiero niedawno zaczęły szybciej rosnąć. W 100-tysięcznym Opolu pracownicy supermarketów zarabiają więcej niż w Warszawie. W Słupsku mechanicy samochodowi mogą zarobić ponad 500 euro tygodniowo, co kilka lat temu było nie do wyobrażenia. Obecny odpływ młodych, wykształconych ludzi to jeszcze nie drenaż mózgów. Wg socjologów większość z nich prędzej, czy później wróci z pieniędzmi, kontaktami i wiedzą z Zachodu. Założą własne przedsiębiorstwa i przyczynią się do modernizacji Polski. Nie ma powodów, dla których nie mieliby wracać. Wrocław, czwarte pod względem wielkości miasto w Polsce, jest bardzo dynamicznym, pełnym inwestycji miejscem. Niedawno rozpoczął kampanię pod hasłem "Wracajcie!". Do 2008 r. we Wrocławiu powstanie około 30.000 miejsc pracy i istnieje obawa, że nie będzie na nie chętnych. Istnieje też taka, że robiący zagraniczne kariery nie będą chcieli wrócić do Polski. Czy zechcą zamienić proeuropejskie, dobrze prosperujące, wysoko rozwinięte okolice o niskiej przestępczości na biurokratyczne przeszkody, słabo rozwinięte miasta i "zapatrzony w przeszłość" rząd?

Wracajcie !

Zachęta do powrotu musi przyjść z samego społeczeństwa. 3-milionowa armia bezrobotnych zmniejszyła się o pół miliona i będzie się zmniejszać (raport OECD prognozuje 300,000 nowych miejsc pracy rocznie). Pokolenie wyżu demograficznego będzie niedługo odchodzić na emeryturę a mniej młodych osób wejdzie na rynek, więc z czasem sytuacja się ustabilizuje. Z niższym bezrobociem, wyższymi zarobkami i znacznym wsparciem z UE (nawet do 4% PKB) wzrost gospodarczy przewyższy nawet obecne 5% rocznie.

W którymś momencie Polska stanie się atrakcyjnym miejscem nie tylko dla inwestycji, ale też do zamieszkania i to będzie zachętą do powrotu dla Polaków i przyjazdu obcokrajowców. Jednak ta wizja nie jest bez skazy. Hiszpania w ciągu 10 lat stała się jednym z najbardziej dynamicznych gospodarczo państw UE za rządów J.M. Aznara. W Polsce żadnego Aznara nie widać. DELL potwierdził 30.07., że 3000 pracowników firmy w Limerick zostało przepytanych, czy byliby gotowi przenieść się do nowej fabryki komputerów w Polsce. Potencjalnym miejscem jej lokalizacji mogłaby być Łódź. Wg rzeczniczki firmy fabryki w Limerick są "szczególnie ważne", ale DELL chciałby stworzyć też bazę w Europie Wschodniej, ponieważ nowe rynki środkowej i wschodniej Europy przerastają możliwości produkcji irlandzkiej zaopatrującej Europę Zachodnią. Pracownicy DELL z irlandzkim doświadczeniem byliby bardzo przydatni na nowym gruncie. Pracownicy boją się, że fabryka w Polsce mogłaby dzięki niskim kosztom operowania wyprzedzić najbardziej efektywną na świecie fabrykę w Limerick. Część irlandzkich deweloperów wyprzedała aktywa, ale nie dzieje się to na znaczną skalę. Następuje raczej zmiana w zainteresowaniu na rzecz drugorzędnych do tej pory miast jak Poznań czy Wrocław. Banki ziemskie łączone są na dużą skalę w ten sam sposób jak w Irlandii w latach 70-tych i 80-tych.

Na podstawie - "The Irish Times" z 31.07., "The Sunday Times" z 30.07., "The Irish Examiner" z 31.07.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Limerick | pracownicy | konsekwencje | konsekwencja | firmy | Dell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »