Na ogłaszanie zwycięstwa czy klęski jest za wcześnie. W czwartek opinię ogłosiła Rzeczniczka Generalna TSUE Laila Medina. Werdykt zapadnie za kilka miesięcy. Opinia Rzecznika nie jest dla Trybunału wiążąca, ale zazwyczaj na tyle dogłębnie bada skierowane do TSUE pytania prejudycjalne krajowego sądu, że Trybunał jego argumentację ostatecznie podziela i w orzeczeniu się nią kieruje.
- Stanowisko Rzecznika Generalnego TSUE wskazuje, że szansę dostali "złotówkowicze", czy "wiborowicze". Opinia jest przełomowa, lepsza niż zakładałam. Rzecznik wskazał, że można stawkę WIBOR badać po kątem zgodności z dyrektywą 93/13 - oceniła Karolina Pilawska, mecenas w kancelarii Pilawska Zaorski Adwokaci.
- Nie podzielam stanowiska, że opinia Rzecznika Generalnego TSUE jest przełomowa. Jeśli orzeczenie TSUE utrzyma tę opinię, to nie zmieni to postępowań polskich sądów i nie poprawi sytuacji kredytobiorców w stosunki do tej, jaka jest teraz - ripostuje Magdalena Skowrońska, partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
Czy sąd może wtykać nos w WIBOR?
Zacznijmy od początku. Sąd Okręgowy w Częstochowie zwrócił się w maju zeszłego roku do TSUE z czterema pytaniami prejudycjalnymi w związku ze sprawą kredytobiorcy hipotecznego przeciwko PKO BP. TSUE nadał jej numer C-471/24 i zwołał na czerwiec tego roku rozprawę, podczas której swoje argumenty zaprezentowali wszyscy interesariusze, w tym m.in. nasz rząd i Komisja Europejska. Potem przyszła kolej na opinię Rzecznika.
Kluczowe z pytań częstochowskiego sadu było pierwsze, choć odpowiedź na każde kolejne niosła ze sobą daleko idące konsekwencje. W pierwszym pytaniu chodziło o to, czy sąd w ogóle może badać skargę na to, że umowa o kredyt z zapisaną w niej stawką WIBOR narusza prawa konsumenta w świetle chroniącej te prawa dyrektywy 93/13.
Dlaczego to pytanie jest tak ważne? Bo na to pole bitwy banki i prawnicy kredytobiorców wytoczyli najwięcej armat. WIBOR to stopa zmienna odzwierciedlająca oprocentowanie pieniądza. Kiedy rośnie - rosną raty kredytów. A tak było przez ostatnie cztery lata. Narysujmy - w uproszczeniu - stanowiska skrajne, będące punktem wyjścia dla obu stron. Powiedzmy, na których wzgórzach stały armaty i w co z nich strzelano.
Prawnicy kredytobiorców argumentowali - WIBOR to wskaźnik wadliwy, jego sposób ustalania jest niejasny i zagmatwany, sposób odziaływania WIBOR na koszt kredytu jest niezrozumiały dla przeciętnego człowieka. Skoro w umowie jest WIBOR, to ze względu na jego wady, sąd powinien go z umowy usunąć albo cała umowa powinna zostać uznana za nieważną. Gdyby WIBOR wyrzucić z umowy, kredytobiorca powinien płacić raty wynikające z oprocentowania samą marżą banku, zapisaną w umowie, zgodnie z Prawem bankowym. Raty byłyby nawet o kilkadziesiąt procent niższe, w kieszeni dłużnika zostałyby ogromne pieniądze, które straciłby bank.
Prawnicy banków mówią na odwrót. WIBOR to wskaźnik, który został umocowany w unijnym prawie (rozporządzeniu BMR z 2016 roku, które reguluje w Unii ustanawianie i stosowanie kluczowo ważnych wskaźników wyznaczających m.in. oprocentowanie pieniądza, indeksów giełdowych itp.). Skoro w umowie jest WIBOR, to nie można mówić o jakiejkolwiek sprzeczności w stosowaniu tego wskaźnika z prawami konsumenta. WIBOR to świętość, więc umowa jest ważna i niepodważalna.
Jak dojść do ładu z WIBOR?
Dodajmy tu jeszcze - zarówno polski rząd, jak Komisja Europejska podczas rozprawy, która odbyła się w czerwcu, przedstawili stanowisko, że WIBOR jest elementem unijnego prawa i jest z nim zgodny. Polski Komitet Stabilności Finansowej, w skład którego wchodzą NBP, Ministerstwo Finansów, Komisja Nadzoru Finansowego i Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie raz już podkreślał: WIBOR to świętość. Kto podnosi rękę na WIBOR, podnosi rękę na cały polski system finansowy. Itp.
To są znaczące argumenty, całkowicie zignorowane przez wymiar sprawiedliwości, gdy rozpętywała się wojna "frankowa". Gdyby uznać stosowanie WIBOR w umowach o kredyty hipoteczne za niedozwolone, wywróciłoby to ok. 3 mln umów na kilkaset miliardów złotych. Z polskich banków najpewniej nie zostałby kamień na kamieniu, jak po skutecznym ataku uzbrojonych dronów. Ich straty - na koniec dnia - musiałoby pokryć polskie państwo.
Jak z tym dojść do ładu? To właśnie wyjaśnia opinia Rzecznika Generalnego TSUE. Mówi ona, że fakt, iż w umowie jest WIBOR nie oznacza, że sąd nie może badać jej zgodności z unijnymi prawami konsumenta wyrytymi w dyrektywie 93/13. Może, bo prawo nie nakazuje, by stosować w umowach kredytowych WIBOR.
- Pytanie sądu krajowego dotyczyło bezpośrednio wskaźnika (WIBOR). Jest wprost mowa o tym, że warunek umowy wprowadzający umowne oprocentowanie można badać co do zgodności z dyrektywą. A zatem zapis "WIBOR 6M" jest objęty badaniem, jeśli przepisy krajowe wprost nie nakazują go stosować w umowie. A takich przepisów nie ma - interpretuje opinię Karolina Pilawska.
- Okoliczność, że wskaźnik WIBOR znajduje się w wykazie kluczowych wskaźników referencyjnych, o którym mowa w art. 20 ust. 1 rozporządzenia 2016/1011(rozporządzenie BMR), sama w sobie nie uzasadnia wyłączenia z zakresu stosowania dyrektywy 93/13 warunku umownego, który odnosi się do wskaźnika WIBOR - stwierdziła Rzeczniczka, ogłaszając opinię.
Dlaczego obie strony ogłosiły wygraną?
Rzeczniczka Generalna powiedziała również, że sąd nie ma uprawnień do tego, żeby badać sam WIBOR, metodę jego ustalania, wyliczania, bo o wszystkim tym mówi rozporządzenie BMR. Skoro WIBOR jest zgodny z BMR, to sąd nie może wskaźnika kwestionować, a w związku z tym tylko na tej podstawie, że jest w niej WIBOR - nie może kwestionować umowy kredytowej.
- Kluczowe w opinii jest stwierdzenie, że badanie sądu polskiego ma nie odnosić się do badania WIBOR jako takiego i metody jego ustalania, lecz tego, czy kredytobiorca był informowany prawidłowo o skutkach umowy, czy bank wykonał obowiązki informacyjne. To sąd ma prawo badać, a nie będzie się wgłębiał w to, czy WIBOR jest właściwie ustalany - powiedziała Magdalena Skowrońska.
- O ile jednak sądy krajowe w sprawach cywilnych, takich jak spór w postępowaniu głównym, mogą na podstawie dyrektywy 93/13 oceniać warunki umowne oparte na wskaźnikach referencyjnych takich jak WIBOR, o tyle nie mogą one badać metody ustalania takich wskaźników na podstawie wspomnianej dyrektywy, ponieważ takie badanie wykracza poza zakres stosowania dyrektywy 93/13 - głosi opinia Rzeczniczki Laili Mediny.
Dlatego, że Rzeczniczka uznała, iż sąd może badać umową z zapisanym w niej WIBOR pod względem zgodności z prawami konsumenta - prawnicy kredytobiorców mówią - odnieśliśmy zwycięstwo. Dlatego, że powiedział, iż sąd nie może kwestionować wskaźnika WIBOR - banki odetchnęły z ulgą - wygraliśmy.
Jak bank ma respektować prawa konsumenta?
W opinii Rzeczniczki TSUE jest jeszcze wiele ważnych stwierdzeń. Najważniejsze są te, tworzące przesłanie dla krajowych sądów. Brzmi ono: żadnego automatyzmu. Być może wynika to z doświadczania przeszłości - niepełnej interpretacji, niezrozumienia lokalnego kontekstu, braku precyzji, niejednoznaczności - jakie TSUE popełnił odpowiadając na pytania prejudycjalne polskich sądów w sprawach frankowiczów.
Choć nie było to zgodne z intencjami TSUE, a nawet wbrew tym intencjom, sądy, gdy tylko zobaczyły w umowie kredytowej "CHF", natychmiast ją unieważniały, nie będąc w pełni świadome, jakie to pociąga konsekwencje (dla obu stron procesu) albo wręcz nie licząc się z nimi. "Wiborowicze" marzyli o tym, żeby tak samo było z WIBOR-em. Sąd zagląda do umowy, widzi WIBOR i umowa idzie do kosza. Tym razem tak nie będzie. Odpowiadając na pytanie drugie i trzecie częstochowskiego sądu, Rzeczniczka podkreśla wielokrotnie, że sąd powinien samodzielnie badać, czy umowa narusza prawa konsumenta, czy też nie. Bez względu na WIBOR.
Na co ma w takim razie zwracać uwagę sąd, jeśli konsument czuje się pokrzywdzony przez bank zapisami umowy? Sąd w Częstochowie zapytał TSUE, czy "postanowienie umowy co do oprocentowania opartego o WIBOR można uznać za sprzeczne z dobrą wiarą banku, skutkujące nierównowagą praw i obowiązków stron umowy ze szkodą dla konsumenta, z powodu niewłaściwego poinformowania go o ryzyku zmiennej stopy procentowej"?
Sąd ma zbadać przede wszystkim, czy sporny warunek umowny ma nieuczciwy charakter. Powinien przeprowadzić pełną ocenę kryteriów "nieuczciwego charakteru" wynikających z wcześniejszego orzecznictwa Trybunału. Ma przede wszystkim ocenić, czy konsument uzyskał jasne informacje o skutkach umowy, czy też nie. Co jednak kluczowo ważne - bank nie musi wyjaśniać klientowi całego mechanizmu ustalania wskaźnika WIBOR. Musi natomiast jasno i przejrzyście wyjaśnić konsekwencje zmiany tego wskaźnika i ich wpływ na koszty spłaty kredytu. Informacje w umowie muszą obejmować "nazwy wskaźników referencyjnych i ich administratorów".
Co będzie dla banków największym problemem?
Banki będą miały problem, bo administratorem WIBOR od 2018 roku jest GPW Benchmark (zmiana była konsekwencją wejścia w życie rozporządzenia BMR) i od tego czasu administrator WIBOR jest wskazany w umowach. Wcześniej było nim prywatne stowarzyszenie dealerów ACI Polska. Zdaniem Karoliny Pilawskiej orzeczenie, że administrator powinien być wymieniony w umowie (za czasów ACI Polska - nie był) pozwoli podważać umowy zawarte przed 2018 rokiem.
- Największy problem będą miały banki z umowami sprzed 2018 roku, kiedy administratorem WIBOR było ACI. W przejrzanych przeze mnie tysiącach umów nie jest wskazany administrator, w związku z czym można orzec, iż są one nieważne - powiedziała.
Według opinii Rzeczniczki sąd krajowy ma ocenić, czy w umowie są, czy też nie ma jasnych informacji pozwalających klientowi zrozumieć jej ekonomiczne konsekwencje. Musi zbadać, czy nieprzekazanie dokładnych i wystarczających informacji mogło doprowadzić do zaburzenia równowagi stron na korzyść banku i spowodowało "znaczącą nierównowagę praw i obowiązków stron" ze szkodą dla konsumenta. Zmienne oprocentowanie oparte na WIBOR powinno być sformułowane prostym i zrozumiałym językiem.
Bank udzielając kredytu na podstawie umowy niepodlegającej negocjacjom pomiędzy stronami powinien traktować konsumenta "w sposób sprawiedliwy i słuszny" i przedstawić mu taka umowę, jaką klient zaakceptowałby, gdyby miał możliwość indywidualnych negocjacji. To także ma ocenić sąd. Ma też sprawdzić, czy klient wyraził świadomą zgodę na ryzyko związane ze stosowaniem stawki WIBOR po otrzymaniu pełnych i dokładnych informacji. To, czy bank stosuje taką czy inną stawkę w umowie, nie ma tu nic do rzeczy. Ważne jest, żeby zrozumiale i przejrzyście to klientowi wyjaśnił.
- Rzecznik udzielił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie drugie, czy zapisy umowy stoją w sprzeczności z zasadami dobrej wiary, że zgodnie z dyrektywą zapis w umowie dotyczący zmiennego oprocentowania, jeśli nie został wyrażony w sposób zrozumiały, może być nieuczciwym zapisem wobec konsumenta - powiedziała Karolina Pilawska.
Na ostatnie pytanie częstochowskiego sądu Rzecznik nie wyraził opinii.
- Rzecznik Generalny na czwarte pytanie nie odpowiedział celowo. Zostawił to do decyzji sądów krajowych, czy będą stwierdzały nieważność umów, czy też "wyrzucą" WIBOR z umowy i zostawią samą marżę banku - interpretuje Karolina Pilawska.
Czy będzie lawina pozwów o WIBOR?
Od orzeczenia TSUE z jesieni 2019 roku rozpętała się lawina pozwów frankowiczów przeciwko bankom. Czy tak będzie w przypadku kredytobiorców hipotecznych zadłużonych w złotych, jeśli TSUE tym razem podzieli stanowisko Rzecznika?
Według danych Związku Banków Polskich, koniec kwietnia 2025 tego roku w sądach toczyło się 1881 spraw dotyczących kredytów hipotecznych opartych na WIBOR, a liczba nowych pozwów rośnie średnio o ok. 80 miesięcznie. Ponad 160 nieprawomocnych wyroków było korzystnych dla banków, a ze 105 prawomocnych - wszystkie były dla banków korzystne.
Według raportów kwartalnych banków na koniec czerwca, przeciwko PKO BP wystąpiło do sądów 501 kredytobiorców, ING Bank Śląski miał 234 procesy, mBank - 216, a Bank Millennium - 185. Lawiny na razie nie widać.
- Myślę, że próby podważania umów kredytowych ze wskaźnikiem WIBOR dalej będziemy obserwować, ale nie spodziewam się lawiny pozwów - mówi Magdalena Skowrońska.
Jacek Ramotowski