Lifting czy wypełniacze

Zmiany przepisów ustawy o kredycie konsumenckim, które weszły w życie na początku stycznia 2014 r. to, wbrew pozorom, wcale nie zmiany kosmetyczne. Dotyczą m.in. kontrowersyjnej ostatnio kwestii formularza informacyjnego. A mówiąc dokładnie, terminu jego obowiązywania.

Zmiany przepisów ustawy o kredycie konsumenckim, które weszły w życie na początku stycznia 2014 r. to, wbrew pozorom, wcale nie zmiany kosmetyczne. Dotyczą m.in. kontrowersyjnej ostatnio kwestii formularza informacyjnego. A mówiąc dokładnie, terminu jego obowiązywania.

Ubiegły rok należałoby określić mianem roku pod znakiem kredytu konsumenckiego. Przepisy znowelizowanej w 2011 r. ustawy wielu spędzały sen z powiek. Regulator miał pełne ręce roboty. Wydawano decyzje, publikowano raporty. Sprawa kredytu konsumenckiego nie pozostawiła nikogo obojętnym.

Aktywność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów można było zaobserwować od końca 2012 r. Wtedy pojawił się poradnik dotyczący instytucji kredytu konsumenckiego i jego funkcjonowania w bankach i firmach pożyczkowych. Za nim poszły następne i zanim się ktokolwiek obejrzał, przyjęto, że formularz informacyjny powinien obowiązywać przez trzy dni robocze. Co ciekawe, założenie takie nie wynikało ani z przepisów ustawy ani z przepisów dyrektywy, na podstawie których nowelizowano polski akt prawny.

Reklama

Aby zrozumieć to i zadać sobie pytanie, czy jak u Szekspira jest tu wiele hałasu o nic, należy się wpierw przyjrzeć instytucji kredytu konsumenckiego i formularza informacyjnego.

Ustawa w cieniu dyrektywy

Instytucja kredytu konsumenckiego w obecnym kształcie obowiązuje od grudnia 2011 r. Poprzednio obowiązująca ustawa z 2001 r. została uchylona w wyniku implementacji nowej dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z 23 kwietnia 2008 r. w sprawie umów o kredyt konsumencki (też zresztą uchylająca poprzednio obowiązującą dyrektywę Rady 87/102/EWG ). Zgodnie z obowiązującą ustawą, przez umowę o kredyt konsumencki rozumie się umowę o kredyt w wysokości nie większej niż 255 550 zł albo równowartość kwoty w walucie innej niż polska, który kredytodawca w zakresie swojej działalności udziela lub daje przyrzeczenie udzielenia. Uważa się za nią m.in. umowę pożyczki, umowę kredytu w rozumieniu przepisów prawa bankowego czy umowę o kredyt odnawialny.

Najistotniejsza jest kwestia górnej granicy wyrażonej w polskiej walucie. Bowiem każda kwota równa lub niższa niż rzeczone 255 500 zł (co stanowi implementację art. 2 ust. 2 pkt C dyrektywy, który mówi o widełkach - 200 do 75 000 euro) będzie regulowana przepisami ustawy o kredycie konsumenckim. Niestety, zarówno na poziomie dyrektywy, jak i na szczeblu ustawowym, pominięto zapisanie niektórych regulacji. Co, jak dzisiaj widać, nastręczyło kredytodawcom sporo problemów. Nie zapominajmy, że zarówno dyrektywa, jak i ustawa nie określają szczegółowo pewnych kwestii, których zastosowanie miało chyba w zamyśle legislatora regulować sam rynek. Jedną z takich właśnie kwestii jest kwestia formularza informacyjnego.

Formularz informacyjny

Sama dyrektywa nie posługuje się terminem formularz informacyjny. Zamiast tego używa się terminu arkusz informacyjny, którego wzory stanowią załączniki (odpowiednio II i III) do niej. W art. 5 i 6 jest mowa o tym, że kredytodawca ma obowiązek dostarczenia konsumentowi informacji potrzebnych do porównania różnych ofert - a to po to, by ułatwić mu podjęcie decyzji czy zawrzeć umowę o kredyt. Przepis dyrektywy mówi wprost o "pełnej znajomości faktów" przez klienta w momencie zaciągania zobowiązania. Kredytodawca jest zobowiązany przekazać te informacje w formie papierowej lub na innym trwałym nośniku. Wzorcowym modelem takiego formularza ma być właśnie arkusz informacyjny stanowiący załącznik do dyrektywy. Jej przepisy określają, jakie informacje powinny być dostarczone konsumentowi. Chodzi m.in. o rodzaj kredytu, dane kredytodawcy, całkowitą kwotę kredytu oraz warunki dokonywania wpłat, okres obowiązywania umowy o kredyt, rzeczywistą roczną stopę oprocentowania (RRSO), ostrzeżenie o konsekwencjach braku płatności. Co do czasu obowiązywania owych informacji przepis jest niejednoznaczny: w stosownych przypadkach, czas przez jaki kredytodawca jest związany informacjami udzielonymi przed zawarciem umowy o kredyt (art. 5 ust. 1 pkt s oraz art. 6 ust. 1 pkt l dyrektywy). Zatem, zgodnie z tym zapisem, jeżeli wystąpi ów stosowny przypadek, kredytodawca powinien w arkuszu umieścić informacje dotyczące czasu obowiązywania informacji udzielonych konsumentowi przed zawarciem umowy o kredyt. Jak rozumieć ów przepis - nie wiadomo. Dyrektywa nie wyjaśnia terminu stosownego przypadku, co daje tak naprawdę szerokie pole interpretacyjne. W załącznikach do niej (wzorcach arkuszy informacyjnych) powtórzono wspomniane przepisy, umieszczając kwestię czasu obowiązywania informacji w pkt. 4 arkusza - "Inne ważne aspekty prawne". Dodatkowo, jako przykładowy, wprowadzono propozycję zapisu: "Niniejsza informacja jest ważna od ... do ...". Tym samym, polski ustawodawca stanął przed dylematem - czy recypować ów zapis bezpośrednio z dyrektywy, czy może podejść do zagadnienia gorliwiej i po prostu zrobić z tego dokładnie opisany obowiązek kredytodawcy. I implementował przepisy dyrektywy wprost.

Problemy z wykładnią

Obowiązki kredytodawcy dotyczące informacji udzielanych klientowi przed zawarciem umowy kredytu konsumenckiego zostały zebrane w art. 13 i 14 ustawy. Przy czym, art. 14 wprowadza pojęcie formularza informacyjnego, natomiast dane, jakie mają się znaleźć w nim zawarte są w artykule poprzedzającym. Wzór formularza stanowi załącznik do ustawy. Kwestia czasu jego obowiązywania została określona w taki sam sposób jak w dyrektywie, końcowy punkt art. 13 ust. 1 pkt 20 stanowi: w odpowiednich przypadkach informację o terminie, w którym kredytodawca lub pośrednik kredytowy jest związany informacjami, które przekazał konsumentowi. Dodatkowych problemów nastręcza także wykładnia przepisów ustawy. Przyjmuje się tu bowiem tzw. wykładnię prounijną (bo polski akt prawny implementuje unijny akt prawny). Czyli, że przepis polskiej ustawy powinien być interpretowany zgodnie z przepisami dyrektywy. Wszystko w porządku, tylko w omawianym przypadku ona sama na ten temat milczy. Spotkać też można sugestię, że przy problemach z wykładnią przepisu należy zajrzeć do preambuły i początkowych przepisów dyrektywy. Wskazują one na powód i cel regulacji, co w opinii niektórych ma ułatwić interpretację jej przepisów. Omawiana dyrektywa mówi o ochronie konsumenta w szerokim znaczeniu, krytykuje asymetrię informacyjną, podkreśla znaczenie przejrzystości informacji udzielanych mu. Można zatem przyjąć, że wszelkie budzące wątpliwość zapisy dyrektywy powinny być interpretowane na korzyść konsumenta. Co jednak nie wyjaśnia nam wcale, jak rozumieć przepis o czasie obowiązywania formularza informacyjnego.

Co z tym czasem?

Skoro milczą na ten temat dyrektywa i ustawa, to wydawałoby się słuszne, że kredytodawca ma swobodę w określeniu czasu obowiązywania formularza informacyjnego. Oraz, że może on być różny dla różnych kredytobiorców. W praktyce kredytodawcy, przygotowując wzorce formularza informacyjnego, podchodzili do tej kwestii z daleko posuniętą ostrożnością. Po pierwsze, z zasady zawsze umieszczali punkt dotyczący czasu obowiązywania formularza. Po drugie, oznaczali go dokładnie w dniach. Dominował okres jednodniowy. Taka praktyka wywołała reakcję UOKiK-u. Urząd jako pierwszy (dokładnie w poradniku dotyczącym kredytu konsumenckiego z grudnia 2012 r.) postulował, że czas obowiązywania formularza powinien wynosić nie krócej niż trzy dni robocze. Co prawda zaznaczał w poradniku, że ustawa nie mówi nic w kwestii terminu jego ważności. Jednakże, aby konsument mógł się dokładnie zapoznać z oferowanymi warunkami kredytu i porównać je z innymi ofertami, jako właściwy wskazano termin minimum trzech dni roboczych.

I tu pojawił się kolejny problem - na ile wskazówki urzędu zawarte w poradniku mają przełożenie na praktykę. A także - czy na tej podstawie można skutecznie wymagać od kredytobiorców, aby stosowali się do tego terminu. Przypomnijmy, że dla nich wiążące są przede wszystkim zapisy ustawy o kredycie konsumenckim. Wykładnia urzędu może mieć znaczenie, ale skoro nie wynika wprost z obowiązujących przepisów prawa, nie jest de facto wiążąca. Należałoby ją raczej uznać za swoiste zasady dobrych praktyk kredytu konsumenckiego czy też postulowany zwyczaj. Przypomnijmy, że nałożone zostały kary ze względu na zbyt krótki, zdaniem urzędu, czas ważności formularza. UOKiK wyszedł bowiem z założenia, że jeden dzień to za mało na zapoznanie się kredytobiorcy z ofertą. I jako taki może być uznany za sprzeczny z dobrymi obyczajami przedsiębiorcy (lex mercatoria). Co ciekawe, urząd nie odnosił się wprost do przepisów ustawy o kredycie konsumenckim ani do dyrektywy (bo one takich regulacji nie zawierają). Sam określił postulowany czas ważności formularza, a podparł tę tezę generalnymi zasadami dobrych obyczajów.

Wydaje się, że w sytuacji, gdy powszechnie obowiązujące przepisy prawa milczą, organ nadzoru sam nie jest władny kreować wykładni przepisów i wymagać, aby przedsiębiorcy je stosowali. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę relatywnie krótki okres obowiązywania ustawy (od grudnia 2011 r., a pierwsze wskazanie na trzydniowy czas ważności formularza nastąpiło w grudniu 2012 r.). Okres roku czy dwóch lat jest na tyle krótki, że trudno mówić o zwyczaju, który miał się wytworzyć. Trudno też uznać za zasadne posługiwanie się wykładnią rozszerzającą o dobrych obyczajach kupieckich. W szczególności w sytuacji, gdy problem dotyczy kwestii konkretnej, a nie normy generalnej. Sam fakt, że w opinii organu okres jednodniowy ważności formularza jest stanowczo za krótki, nie może być równoznaczny z działaniem sprzecznym z lex mercatoria.

Wydawałoby się, że najwłaściwszym rozstrzygnięciem problemu byłoby odwołanie się do wykładni celowościowej (czyli celu, dla którego dany akt prawa powstał) zarówno samej dyrektywy, jak i ustawy. Skoro oba akty prawne dotyczą ochrony konsumenta i odpowiedzialnego pożyczania (responsible lending), to można przyjąć, że czas jednego dnia ważności formularza jest zbyt krótki. Co nie oznacza jednak, że za optymalny czas trwania można uznać trzy dni robocze. A dlaczego nie pięć? Wskazywano wielokrotnie na informacyjne przeładowanie formularza (information overload). Jeśli rzeczywiście przyjąć, że konsument przeładowany informacyjnie nie jest w stanie zapoznać się i zrozumieć wszystkich zapisów w formularzu, to różnica jednego czy dwóch dni nie robi różnicy. Można by przyjąć, że założenie, iż czas ważności formularza ma wynosić X czy 2X, służy raczej uspokojeniu sumienia regulatora. W świecie idealnym ustawy byłyby proste, umowy łatwe, a ludzie żyliby szczęśliwie i nie kradli. Tak jednak nie jest, co nie oznacza, że można skutecznie egzekwować stosowanie postulatu, który nie ma obowiązującej mocy prawnej, ale stanowi wskazówkę postępowania. A ta może, acz nie musi, być stosowana.

Nowe przepisy

Rozważaniom co do terminu ważności formularza informacyjnego w sukurs poszedł polski ustawodawca. 17 stycznia 2014 r. weszły w życie przepisy ustalające czas jego trwania. I tak w art. 14 ustawy wprowadzono zapis, zgodnie z którym: Termin ważności formularza wynosi co najmniej jeden dzień roboczy (art. 14 ust. 2). Tym samym, na poziomie ustawowym uregulowano problem okresu obowiązywania formularza informacyjnego. Legislator słusznie przyjął, że w problemowych sytuacjach zapis ustawowy rozwieje ostatecznie wszelkie spory i wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że ów przepis nie zostanie skrytykowany. Zauważmy, że jest on zgodny z praktyką kredytodawców, a nie z postulatami UOKiK. Istnieje zatem ryzyko, że zapis okaże się niekorzystny dla konsumentów. Jednak tym razem nikt nie będzie mógł skutecznie podnieść zarzutu, że okres ważności formularza jest za krótki i sprzeczny z dobrymi obyczajami. Kwestię, czy jest sens regulować wszystko na poziomie ustawowym, zostawiam Państwu pod rozwagę.

Beata Paxford

Autorka, dr nauk prawnych, jest adwokatem i wykładowcą w Kolegium Prawa Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie

Miesięcznik Finansowy Bank
Dowiedz się więcej na temat: ustawa o kredycie konsumenckim | zmiany przepisów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »