Oszczędności zjada nie tylko inflacja, ale i podatek Belki
Rząd jedną ręką pomaga bronić się przed inflacją i podnosi oprocentowanie obligacji detalicznych, ale drugą zabiera, bo potrąca podatek od odsetek. Pojawiają się opinie, że ta danina powinna zostać przynajmniej czasowo zlikwidowana. Ministerstwo Finansów na razie nie odpowiedziało na pytanie Interii, czy rozważa taki scenariusz.
Wysoka inflacja zjada oszczędności Polaków. Interia podnosi ten temat od kilku miesięcy. Premier Mateusz Morawiecki apelował niedawno do banków, żeby podnosiły oprocentowanie lokat, choć wcześniejsze podwyżki oprocentowania obligacji skarbowych dokonane przez MF były niewielkie. W ubiegłym tygodniu zapowiedziana została nowa, "atrakcyjna" oferta rocznych obligacji skarbowych z oprocentowaniem na poziomie stopy referencyjnej NBP (obecnie 5,25 proc.) oraz dwuletnich z dodatkową marżą. Problem w tym, że ani jedne ani drugie nie ochronią przed inflacją, a biorąc pod uwagę, że od odsetek trzeba zapłacić 19 proc. podatek Belki ich realne oprocentowanie będzie niższe od nominalnego.
Przy oprocentowaniu brutto 5,25 proc. odsetki dla kwoty 10 tys. zł wyniosą 525 zł, ale te, które faktycznie wpłyną na konto, czyli po obcięciu podatku wyniosą 425,25 zł. To oznacza, że realne oprocentowanie, uwzględniając podatek Belki dla nowych, zapowiedzianych papierów skarbowych wyniesie 4,25 proc.
Co więcej, przed inflacją ze względu na podatek, nie chronią nawet obligacje "antyinflacyjne". Czyli takie, przy których dopiero od drugiego okresu odsetkowego (w pierwszym jest stałe i niskie) oprocentowanie to wskaźnik inflacji plus marża.
- Obligacje skarbowe 4-letnie, 10-letnie oraz rodzinne 6-letnie i 12-letnie od drugiego roku mają oprocentowanie wyższe niż inflacja. Warto jednak pamiętać, że jeśli takie obligacje nie są nabywane poprzez Indywidualne Konto Emerytalne, to odsetki pomniejsza podatek. Dla przykładu przy inflacji 12,4 proc. oprocentowanie obligacji 4-letnich kupionych w czerwcu 2021 r. wyniesie od czerwca 13,15 proc. (12,4 proc.+ 0,75 proc.). Jednak po uwzględnieniu podatku faktyczne odsetki wyniosą 10,65 proc. wpłaconej kwoty, a więc mniej niż inflacja - wylicza Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.
Czyli od obligacji kupionych za 10 tys. zł, będzie 1 315 zł odsetek, ale po potrąceniu podatku już tylko 1 065,15 zł. Dlatego pojawiają się opinie, że rząd powinien przynajmniej tymczasowo znieść podatek Belki, co dodatkowo pomogłoby w walce z głównym źródłem problemu.
- Mamy wysoką inflacje zjadającą oszczędności i to dobry moment, żeby czasowo zawiesić podatek Belki. Tym bardziej, że jest to relatywnie niewielkie źródło dochodów podatkowych. Obecnie nawet obligacje detaliczne indeksowane do inflacji, do której doliczana jest marża nie chronią przed inflacją, bo jak się od zysków odejmie 19 proc. podatku, to również one nie dają realnej ochrony. To zniechęca indywidualnych inwestorów, dla których nie ma bezpiecznej alternatywy - mówi Tomasz Wyłuda, ekonomista i wykładowca Uniwersytetu Opolskiego.
Wyłuda dodaje przy tym, że obligacje skarbowe, które są notowane na giełdzie, choć chwilowo mają atrakcyjną rentowność, to ze względu na zmienność cen, mogą narazić inwestorów na straty, co widać po wycenach funduszy obligacyjnych. Te przeznaczone są dla bardziej zorientowanych w rynku, a do tego pobierają prowizje i nie są odpowiednie dla inwestorów szukających bezpieczeństwa.
- Dlatego czasowe zniesienie podatku Belki w tym momencie uważam za potrzebne - mówi ekonomista. Tomasz Wyłuda przypomina jednocześnie, że propozycje zwolnienia inwestycji długoterminowych z podatku Belki pojawiały się już kilka lat temu, między innymi w pakiecie rozwoju rynku kapitałowego, ale od tej pory nic się nie zmieniło. Jednak jego zdaniem, obecnie, przy dwucyfrowej inflacji takie zawieszenie podatku powinno być całkowite, czyli obejmować nie tylko długoterminowe, ale także krótkoterminowe inwestycje.
- Drobni inwestorzy szukają możliwości ulokowania oszczędności nie tylko na długie, ale też na krótsze terminy. Jeśli nie ma wystarczająco atrakcyjnych i bezpiecznych form, to niestety często padają ofiarami naciągaczy i popadają w problemy. Dlatego w obecnej sytuacji, przy wysokiej, dwucyfrowej inflacji najlepszym wyjściem byłoby czasowe, ale całkowite zawieszenie podatku od zysków kapitałowych. To zachęciłoby do oszczędzania, więc w konsekwencji pozytywnie wpłynęło na szybsze opanowanie wysokiej inflacji - argumentuje Tomasz Wyłuda.
Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów czy rozważa zlikwidowanie podatku Belki bądź jego modyfikację, ale jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Według szacunków resortu, w tym roku z emisji obligacji detalicznych resort może pozyskać około 50 mld zł.
Monika Krześniak-Sajewicz