Brudna kasa, czyste transakcje?
Prawnicy nie chcą rejestrować transakcji związanych z praniem pieniędzy. Lojalność wobec klientów zwycięża nad ustawowym obowiązkiem. 360 tys. zgłoszeń o podejrzanych transakcjach to zasługa notariuszy.
Podczas gdy notariusze przekazali Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej aż 360 tys. zgłoszeń o transakcjach, które są rejestrowane w związku z praniem pieniędzy, pozostałe zawody prawnicze przekazały w tym samym czasie (od stycznia 2005 roku do końca kwietnia 2006 roku) 3 zgłoszenia...
Chodzi o kontrolowanie transakcji, w ramach których może dochodzić do prania pieniędzy. Adwokaci, radcowie prawni, prawnicy zagraniczni, biegli rewidenci i doradcy podatkowi zostali zobowiązani do rejestrowania podejrzanych transakcji w 2004 roku, podczas gdy na notariuszach ten obowiązek spoczywa od 2001 roku. Ci ostatni przekazują informacje wymagane przez GIIF, pozostali nie podjęli tego obowiązku.
Tymczasem pranie pieniędzy coraz częściej wychodzi na jaw przy okazji rozmaitych przestępstw gospodarczych. Ostatnio - chociażby w ramach śląskiej afery paliwowej. - W jednej ze spraw, które obecnie prowadzimy, szacujemy wypranie ponad 23 mln zł, pochodzących z działalności przestępczej - mówi komisarz Piotr Bieniak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Co jest podejrzane
Zwalczaniu prania pieniędzy ma przeciwdziałać m.in. powołanie tzw. instytucji obowiązanych, które muszą rejestrować dokonywane transakcje i przekazywać je Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej, działającemu przy Ministerstwie Finansów.
Do rejestrowania transakcji zobowiązane zostały m.in. banki, fundusze inwestycyjne i powiernicze, domy maklerskie, zakłady ubezpieczeń, lombardy, kantory, spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, Poczta Polska czy przedsiębiorcy prowadzący działalność leasingową i faktoringową.
Ustawa z dnia 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu wprowadzaniu do obrotu finansowego wartości majątkowych pochodzących z nielegalnych lub nieujawnionych źródeł oraz o przeciwdziałaniu finansowaniu terroryzmu przewiduje, że, co do zasady, instytucje obowiązane rejestrują tzw. transakcje ponadprogowe, czyli takie, których równowartość przekracza 15 tys. euro (np. przelew bankowy przewyższający tę kwotę).
Jednak, bez względu na wartość transakcji, muszą być również rejestrowane tzw. transakcje podejrzane, czyli takie, których okoliczności wskazują, że mamy do czynienia z praniem. Dany podmiot musi więc sam ocenić, czy dana transakcja jest podejrzana, czy nie.
Karni tylko notariusze
Od 15 maja 2004 r. zawody prawnicze - adwokaci, radcowie prawni, prawnicy zagraniczni, biegli rewidenci i doradcy podatkowi zostali zobowiązani do rejestrowania transakcji podejrzanych. Tylko notariusze, na których taki obowiązek spoczywał już wcześniej, muszą rejestrować zarówno transakcje podejrzane, jak i wszystkie transakcje powyżej 15 tys. euro. Łatwo sobie wyobrazić, że próg 15 tys. euro nietrudno u notariusza przekroczyć - do zgłoszenia kwalifikuje się chociażby niemal każda umowa sprzedaży mieszkania.
Rejestrowanie transakcji polega na tym, że identyfikuje się osoby, które ich dokonują. Rejestrowane są m.in. dane adresowe zarówno osoby dokonującej transakcji, jak i osoby, na rzecz której transakcja jest dokonywana. Jeżeli transakcji dokonuje firma, odnotowuje się m.in. dane dokumentu potwierdzającego umocowanie osoby przeprowadzającej transakcję.
Martwa ustawa
Prawnicy, którzy zostali dołączeni do instytucji obowiązanych, zgodnie protestują przeciwko rejestrowaniu podejrzanych transakcji. Adwokaci i radcowie podnoszą, że nałożenie na nich takiego obowiązku to odstępstwo od zasady zachowania tajemnicy zawodowej, które burzy relację opartą na zaufaniu, jakim klient darzy adwokata.
- Takie rozwiązanie jest całkowicie sprzeczne z ideą naszego zawodu, dlatego ustawa została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego - mówi Stanisław Rymar, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
- Wprawdzie obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej nie dotyczy doradców podatkowych, jednak obowiązek rejestrowania transakcji podejrzanych narusza suwerenność prowadzenia działalności gospodarczej - dodaje Dariusz Malinowski - wiceprzewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych.
W przekazywanie takich informacji do GIIF nie zamierzają angażować się samorządy zawodowe poszczególnych korporacji. Podejrzane transakcje muszą więc samodzielnie zgłaszać poszczególni prawnicy, czego w praktyce nie robią. - Kierowanie takich zgłoszeń za pośrednictwem samorządu, nakładałoby konieczność każdorazowej oceny, czy takie zgłoszenie przekazywać dalej do GIIF - mówi Zenon Klatka - prezes Krajowej Rady Radców Prawnych - a tego chcemy uniknąć.
Więcej zgłoszeń, więcej skazań
Do GIIF zgłaszane jest coraz więcej informacji o transakcjach, które mogą mieć związek z praniem pieniędzy. Najwięcej takich zawiadomień przekazują banki, SKOK-i, domy maklerskie, towarzystwa ubezpieczeniowe oraz notariusze. Możliwość przeprowadzania kontroli w instytucjach obowiązanych ma również GIIF.
- Decyzje o kontrolach podejmowane są na podstawie informacji posiadanych przez GIIF, także w wyniku porównywania informacji o transakcjach przekazanych nam przez różne instytucje obowiązane - mówi Piotr Prokopczyk - dyrektor Departamentu Informacji Finansowej Ministerstwa Finansów. - Takich kontroli przeprowadziliśmy od początku działania GIIF ok. 80 - dodaje.
GIIF ma prawo m.in. wstrzymać transakcję, która ma służyć praniu pieniędzy lub zablokować rachunek, z którego transakcja miałaby zostać dokonana. Jeśli zachodzi uzasadnione podejrzenie prania, przekazuje sprawę prokuraturze. Wątpliwe jest, aby w tej kwestii pomocni okazali się prawnicy, którzy, jak dotąd, lojalność wobec klienta przedkładają ponad ustawowy obowiązek.
Ewa Usowicz