Bruksela dyscyplinuje Temu. Gigant dostał miesiąc na poprawę

Nieprawdziwe promocje, kłamliwe informacje o produktach czy zatajanie danych kontaktowych firmy - to jedne z praktyk, jakie Komisja Europejska zarzuciła chińskiej platformie sprzedażowej Temu. W Brukseli zakończyło się dochodzenie, które ujawniło stosowanie przez Temu praktyk naruszających unijne przepisy. Gigant ma miesiąc na odpowiedź. Eksperci są sceptyczni. Przypominają, że za sprzedaż w Europie odpowiada spółka zarejestrowana w raju podatkowym - na Kajmanach.

Śledztwo w sprawie Temu koordynowała Komisja Europejska (KE) a prowadziła na jej zlecenie Sieć Współpracy ds. Ochrony Konsumentów (CPC) - unijny odpowiednik UOKiK. Pracom przewodziły Belgia, Niemcy i Irlandia. Oprócz krajów członkowskich, CPC zrzesza organy ochrony konsumentów z Norwegii i Islandii. 

Łamie prawo i wprowadza w błąd

Unijne dochodzenie ujawniło, że w internetowym serwisie Temu prowadzone są praktyki naruszające przepisy konsumenckie UE. Wśród zidentyfikowanych nieprawidłowości wymieniono: fałszywe rabaty sprawiające wrażenie, że dany produkt jest znacznie tańszy, choć w rzeczywistości był w zwykłej cenie. Również stosowanie przymusu na klientach - nakłanianie ich do zakupów przekonując, że wkrótce skończą się zapasy wskazanego przez nich towaru.

Reklama

Inną, wykrytą przez Brukselę praktyką Temu jest uzależnianie otrzymania dostępu do platformy od udziału w grach. Aby skorzystać z ofert i wejść na stronę, kupujący są zmuszani do wzięcia udziały w grze typu "koło fortuny". Nie są jednak informowani o warunkach zabawy. Śledztwo wykazało też, że na platformie zamieszczane są nieprawdziwe opinie na temat oferowanych przez nią produktów.

Członkowie CPC wytknęli też Temu wprowadzanie klientów w błąd. Platforma publikuje niekompletne i nieprawidłowe informacje m.in. o prawach konsumentów do zwrotu towarów. Ukrywa też własne dane kontaktowe, przez co klienci nie mogą złożyć skarg ani zadać pytań sprzedawcom. 

Temu usłyszał zarzuty

KE przekazała listę wykrytych nieprawidłowości i dała Temu miesiąc na odpowiedź, jak je planuje usunąć. Jeśli platforma zakupowa zareaguje, sieć CPC wyraziła gotowość rozpoczęcia z nią rozmów. Jeśli w ciągu 30 dni odpowiedź nie nadejdzie - kraje członkowskie będą mogły podjąć odpowiednie kroki, w tym ukarać Temu grzywną. Kara byłaby ustalana na podstawie obrotów platformy w danym państwie. Kraje UE będą też miały prawo rozpocząć własne dochodzenia dotyczące łamania praw konsumenta przez chiński e-commerce. 

W Polsce takie dochodzenie prowadził już Urząd Ochrony Konsumenta i Konkurencji (UOKiK). Wytknął platformie m.in. sposób przedstawiania danych sprzedawców, treści wyświetlanych tylko w języku chińskim i niejednoznacznego sposobu składania zamówienia. Zarzuty skierował jednak nie bezpośrednio do platformy tylko do Dublina - siedziby Whaleco Technology Limited, irlandzkiej spółki odpowiadającej za sprzedaż Temu w Polsce. W Europie sprzedażą zarządza spółka zlokalizowana na Kajmanach. A główna siedziba Temu mieści się w Bostonie. 

Polacy lubią Temu

Mimo fal krytyki, nie tylko w Europie, w Polsce Temu jest jedną z najchętniej odwiedzanych przez kupujących platform e-commerce. "Pod koniec I kwartału chiński marketplace przyciągnął nad Wisłą ponad 14,09 mln użytkowników, prawie połowę (47,5 proc.) polskich internautów" - wynika z badań ChannelX, firmy specjalizującej się w analizie rynku platform sprzedażowych. Aktualnie notowanych jest w Polsce ponad 12 mln wizyt na stronach Temu w skali miesiąca.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »