Polski koszmar: 62 lata potrzeba na przeczytanie ustaw i rozporządzeń wydanych w 2017 r.
W 2017 r. w życie weszło 27 118 stron maszynopisu nowych aktów prawnych - to o 15 proc. mniej niż w poprzednim, rekordowym roku. Żeby przeczytać nowe akty prawne, w 2017 r. trzeba było poświęcić na to 3 godziny i 37 minut każdego dnia roboczego. Jeśli by czytać je razem z odniesieniami - trzeba by to robić przez 62 lata.
Odbiór aktów prawnych przez osoby niebędące zawodowymi prawnikami dodatkowo jest utrudniony przez fakt, że akty te zawierają dużą liczbę odniesień do innych aktów prawnych.
Ustawodawca, zamiast przytaczać całe brzmienie i sens przepisu, do którego się odnosi, podaje jedynie sygnaturę danego aktu z Dziennika Ustaw. Oznacza to, że aby rzeczywiście przeczytać wchodzący w życie akt prawny, trzeba by znaleźć i przeczytać również akty prawne zawarte w odniesieniach. Co to oznacza?
Według analizy międzynarodowej firmy doradczej Grant Thornton na losowej próbie 100 aktów prawnych z 2017 r., średnio jeden akt prawny składa się z 8 stron maszynopisu i zawiera 24 odwołania do innych aktów prawnych. Średnio na jedną stronę przypadają więc po trzy odwołania. Jeśli więc ktoś chciałby nie tylko przeczytać nowo tworzone akty prawne (wspomniane 27 tys. stron w 2017 r.), ale rzetelnie osadzić je też w kontekście prawnym, czyli czytać też w całości akty prawne, do których ustawodawca się odwołuje, powinien w 2017 r. przeczytać nie 27 tys. stron, a wręcz 678 tys. stron maszynopisu aktów prawnych.
- Idąc dalej tym tropem: akty prawne, do których ustawodawca się odwołał, również zawierają średnio po 24 odwołania. Gdyby więc czytać też odwołania "II stopnia" (czyli odwołania do odwołań), to osoba chcąca w ten sposób osadzać nowe prawo w kontekście prawnym, musiałaby przeczytać w 2017 r. aż 16 mln 298 tys. stron maszynopisu przepisów. Żeby to zrobić, trzeba by bez żadnej przerwy czytać akty prawne przez... 62 lata - mówi w rozmowie z MarketNews24 Tomasz Wróblewski, partner zarządzający w Grant Thornton.