"Elek" złapie drugi oddech

Postępowanie upadłościowe da Elektrimowi kilka miesięcy oddechu od sporów sądowych. To dobra wiadomość - oceniają specjaliści.

Akcjonariuszom Elektrimu trudno było wczoraj ocenić, jak decyzja sądu o ogłoszeniu upadłości z możliwością układu wpłynie na jego przyszłość. Tym bardziej że nieznane jest jeszcze uzasadnienie wyroku. Sąd opublikuje je dopiero mniej więcej za trzy tygodnie. Na początku wczorajszej sesji kurs spadał nawet o 13 proc. Szybko jednak się odbił, by wreszcie skończyć dzień na nieznacznym plusie (+2,3 proc.).

Za jednym zamachem

Wiele wskazuje na to, że dla Elektrimu nastał spokojny okres. Na czas postępowania upadłościowego zawieszane są wszystkie inne sprawy sądowe, w których spółka jest stroną. Taki stan potrwa przynajmniej do początku 2008 r. Tyle czasu zajmie prawdopodobnie sądowi wydanie wyroku.

Reklama

- W ciągu trzech tygodni sąd powinien opublikować postanowienie o upadłości. Od tego momentu wierzyciele będą mieli trzy miesiące na zgłaszanie roszczeń. Następnie sąd zbada, czy wszystkie roszczenia są zasadne i ustali listę wierzycieli. To może potrwać nawet miesiąc. Dopiero oni podejmą decyzję o ewentualnym zawarciu układu - tłumaczy Aleksander Werner z Katedry Prawa Administracyjnego i Finansowego Przedsiębiorstw SGH.

Korzystne dla Elektrimu jest też to, że wszystkie postępowania sądowe, w których jest obecnie stroną, mogą zostać objęte układem. Oznacza to, że spółka mogłaby je zakończyć za jednym zamachem. Aleksander Werner ostrzega jednak, że taka możliwość nie dotyczy spraw, które toczą się w innym porządku prawnym niż polski, m.in. w Londynie i Wiedniu. Te znów zostaną podjęte, jak tylko zakończy się postępowanie upadłościowe.

Kto się zgłosi?

Trudno oszacować, jakiej kwoty mogą zażądać od Elektrimu jego wierzyciele. W skonsolidowanym bilansie, który spółka opublikowała po dwóch kwartałach, zobowiązania wyceniono na 6,7 mld zł. Pamiętajmy jednak, że część tych zobowiązań może zostać uznana przez sąd za bezzasadne, a inne mogły zostać w bilansie pominięte.

Czy obligatariusze Elektrimu zgłoszą swoje roszczenia?

- Podejmiemy takie działania, na które pozwolą nam warunki prawne - deklaruje  Mirosław Obarski, rzecznik obligatariuszy Elektrimu. Ostatnio, po latach bojów prawnych, na ich rachunek wpłynęła od powiernika tzw. kwota główna obligacji (504 mln EUR). Domagają się jednak jeszcze tzw. płatności końcowej, która jest zależna od wysokości majątku Elektrimu oraz wynikającej z orzeczenia sądu angielskiego dopłaty w wysokości co najmniej 35 mln EUR.

A jak zachowa się Vivendi, który oprócz udziału w sporze o Polską Telefonię Cyfrową, jest też obligatariuszem Elektrimu (odkupił wierzytelność od General Motors)?

- Liczymy, że upadłość nie okaże się próbą ucieczki Elektrimu przed konsekwencjami działań niezgodnych z prawem - mówi jedynie Aleksander Kobecki, rzecznik Elektrimu Telekomunikacji.

Akcjonariusze Elektrimu mogą być dobrej myśli i liczyć na wzrost ceny papierów.

- Upadłość to dobra wiadomość. Perspektywa układu z wierzycielami na pewno ustabilizuje sytuację w spółce - ocenia Tomasz Czarnecki, analityk CDM Pekao.

Jego zdaniem, przełoży się to na wzrost kursu. W pierwszym etapie powinien osiągnąć poziom około 8,5 zł (wczoraj papiery kosztowały 6,27 zł). Potem jest nawet szansa na 10 zł.

- Będzie to zależeć od roszczeń, które w najbliższych tygodniach zaczną wpływać do sądu. Informacje na ich temat w ten czy inny sposób na pewno przedostaną się na rynek. Inwestorzy będą próbować szacować ich wagę i zasadność - dodaje Tomasz Czarnecki.

Magdalena Graniszewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: postępowanie upadłościowe | oddech | wiadomość | postępowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »