Giełdy. W tym roku Święty Mikołaj rezygnuje z rajdu
Pierwsza po świętach sesja giełdowa miała być początkiem tradycyjnego ”rajdu Świętego Mikołaja”. Nic z tych rzeczy - w Nowym Jorku indeks S&P500 spadł o 0,4 proc., a technologiczny Nasdaq o 1,4 proc. W Warszawie WIG20 stracił 0,8 proc. i wrócił wczoraj do poziomu z początku grudnia.
- Z historycznej analizy firmy eToro wynika, że Mikołaj szczególnie upodobał sobie giełdy w Polsce i Hongkongu - obie w grudniu zazwyczaj rosły o 3 proc., czyli znacznie powyżej średniej na innych rynkach, która wynosiła 1,8 proc.
- Tegoroczny grudzień nie jest udany - indeksy na Wall Street są pod kreską, a WIG20 przestał szybko rosnąć już w połowie listopada
- Amerykańscy analitycy przewidują, że minie cały 2023 rok, zanim inflacja w USA spadnie, a to oznacza, że Fed szybko nie wycofa się z polityki podwyższania stóp procentowych ze szkodą dla giełd
“Rajd Świętego Mikołaja" - według Stock Traders Almanac - to kilkudniowy okres rozpoczynający się zaraz po Bożym Narodzeniu i kończący się po drugiej sesji giełdowej w nowym roku. Dow Jones w tym czasie wzrastał w ponad 70 proc. przypadków od momentu utworzenia indeksu w 1896 roku i przyniósł średni zysk w wysokości 1,5 proc.
Jednak wiele wskazuje na to, że w tym roku historia giełdowych wzrostów na przełomie grudnia i stycznia może się nie powtórzyć. W przeciwieństwie do poprzednich sezonów świątecznych, ten prawdopodobnie utknie w martwym punkcie z powodu ryzyka ogólnoświatowej recesji i dalszego podnoszenia stóp procentowych przez Fed i inne banki centralne.
Wielu analityków "rajd Świętego Mikołaja" rozciąga na cały grudzień. Z analizy przeprowadzonej przez firmę eToro, obejmującej 16 największych globalnych rynków akcyjnych, wynika, że w grudniu rosły one w 70 proc. przypadków, a miesiąc ten odpowiadał zwykle za jedną czwartą całorocznego przyrostu wartości akcji. Przeciętny grudniowy "rajd Świętego Mikołaja" przynosił zwrot w wysokości 1,8 proc.
Jednak między poszczególnymi rynkami występowały spore różnice. - Mikołaj szczególnie upodobał sobie polską giełdę, która w grudniu zazwyczaj rośnie o 3 proc. - zauważa Paweł Majtkowski, analityk eToro. Równie dobry wynik osiąga jeszcze tylko giełda w Hongkongu.
Wytłumaczeniem jesienno-zimowego ożywienia na GPW w Warszawie mogą być zachowania typowe dla końcówki roku. Mamy wtedy do czynienia najpierw (zwłaszcza w drugiej połowie grudnia) z budowaniem przez fundusze wyników na koniec okresu (tzw. window dressing), a potem z przebudową portfeli na początku stycznia. W grę może wchodzić również efekt końca roku podatkowego, czyli sprzedaż akcji spółek u schyłku starego roku i kupowanie na początku nowego.
Jednak pierwszy dzień po tegorocznym Bożym Narodzeniu nie wpisał się w powyższy scenariusz. Na GPW zanotowano spadek wskaźników i małe obroty. - Teoretycznie ostatni tydzień roku na GPW mógłby być klasycznym window dressing. Jednak widać po dzisiejszej sesji, że aktywność inwestorów na obecnych poziomach jest śladowa - powiedział wczoraj PAP Biznes dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities, Sobiesław Kozłowski. WIG 20 cofnął się do wyniku z 1 grudnia, a licząc od początku tego roku traci ponad 22 proc.
Bardzo podobne, bo dwucyfrowe spadki są w tym roku udziałem także kluczowych indeksów nowojorskich - S&P500 i Nasdaqa. W dodatku, licząc od początku grudnia S&P500 stracił 6 proc., a Nasdaq spadł o ponad 8 proc.
Inwestorzy mogą być zaniepokojeni przebiegiem wczorajsze sesji w Nowym Jorku. Spadków nie powstrzymała bowiem nawet wiadomość, że Chiny wycofują się ze środków izolacyjnych związanych z Covid-19. Pekin poinformował, że od 8 stycznia 2023 podróżni przybywający do Chin nie będą poddawani kwarantannie.
Z drugiej strony, akcje Tesli potaniały wczoraj o prawie 11,5 proc. po doniesieniach Reutersa i "The Wall Street Journal", że firma nie wznawia produkcji w swojej fabryce w Szanghaju ze względu na wzrost liczby zachorowań na covid wśród pracowników. Walory motoryzacyjnej spółki Elona Muska od początku roku straciły na wartości około 65 proc.
Grudniowy pesymizm inwestorów wynika z faktu, że Rezerwa Federalna w pierwszych miesiącach 2023 roku będzie konsekwentnie podnosiła stopy procentowych, aby powstrzymać najwyższą od 40 lat inflację w USA. W dodatku, tego procesu może nie zatrzymać nawet pojawienie się recesji. - Jeśli w ogóle na zakończenie sezonu 2022/23, zobaczymy "rajd Świętego Mikołaja" to będzie on bardzo krótkotrwały i szybko oddamy te zyski. Nie będzie bowiem żadnego trwałego rajdu z Rezerwą Federalną utrzymującą wysokie stopy procentowe - powiedział na początku grudnia Eric Sterner z Apollon Wealth Management.
Najnowsze amerykańskie dane makroekonomiczne nie wskazują na szybkie pojawienie się recesji. Wzrost PKB za trzeci kwartał 2022 roku został zrewidowany w górę do 3,2 proc. z poziomu 2,9 proc. w tempie annualizowanym, głównie dzięki większej konsumpcji prywatnej. W dodatku, zanotowano wysokie wskaźniki sprzedaży nowych domów.
Dane te pokazują, że mocno wyczekiwane przez Fed schłodzenie gospodarki postępuje w wolnym tempie. To z kolei oznacza, że stopa rezerwy federalnej sięgająca teraz 4,5 proc. może zostać wywindowana wyraźnie powyżej 5 proc.
- Prawdopodobnie minie cały 2023 rok, zanim inflacja spadnie. W dodatku, należy spodziewać się dużych korekt zysków spółek. Zysk na akcję może spaść średnio o 15-20 proc. i niewykluczone, że S&P500 w pierwszej połowie 2023 roku ponownie przetestuje swój październikowy niski poziom około 3500 punktów - komentuje Eric Sterner.
Średni cel 22 analityków ankietowanych przez Bloomberga zakłada, że S&P500 zakończy przyszły rok na poziomie 4078 punktów, czyli kilka procent wyżej niż w tej chwili. Najbardziej optymistyczna prognoza mówi o wzroście o 24 proc., a najbardziej pesymistyczna zapowiada spadek o 11 proc.
Polscy ekonomiści zakładają, że rozwój wydarzeń na GPW w 2023 roku będzie uzależniony od posunięć Fed i trendów na Wall Street. Trzeba też pamiętać, że lista wyzwań, z jakimi musi mierzyć się nasza giełda jest ciągle długa. Zagraniczni inwestorzy biorą pod uwagę takie czynniki jak: wojna w Ukrainie, wzmocniony w 2022 roku dolar, wysoka inflacja oraz spowolnienie wzrostu gospodarczego (co razem może prowadzić do stagflacji), polityczny impas w sprawie środków unijnych dla Polski i przyszłoroczne wybory parlamentarne.
Jacek Brzeski