Hossa na Wall Street. Wielka Siódemka rządzi rynkiem, Nvidia bryluje
Rynkiem giełdowym w USA rządzi Wielka Siódemka, czyli grupa potężnych amerykańskich spółek technologicznych. Wśród nich bryluje Nvidia - producent najnowocześniejszych czipów, wykorzystywanych przez branżę sztucznej inteligencji. Zdecydowanie gorzej wypadają ostatnio Tesla i Apple.
- Mianem najważniejszej spółki świata jest teraz określana Nvidia - wielki producent półprzewodników, niezbędnych dla rozwoju sektora AI. Entuzjaści firmy nie wykluczają, że może ona potroić swoją wartość
- Tesla od początku tego roku potaniała o ponad 30 proc. Spółka Elona Muska musi zmierzyć się z oczekiwanym spadkiem popytu na pojazdy elektryczne w 2024 roku
- W ostatnich tygodniach traci na wartości także Apple. Firma porzuciła właśnie projekt samochodu elektrycznego “Titan"
Analitycy Goldman Sachs spodziewają się kontynuacji hossy na rynku giełdowym w Nowym Jorku. O dalszych wzrostach mają przesądzić firmy technologiczne, a zwłaszcza te, które są liderami rozwijania sztucznej inteligencji. Rosnące notowania akcji tych spółek mogą doprowadzić S&P500 nawet do poziomu 6 tysięcy punktów, co byłoby skokiem o 15 proc. Trzeba tu przypomnieć, że główny indeks Wall Street 21 marca ustanowił rekord wszech czasów w wysokości 5260 punktów.
Eksperci Goldman Sachs uważają, że spółki technologiczne nie są jeszcze w bańce spekulacyjnej. Tym bardziej, że ich zyski nadal rosną szybciej niż firm reprezentujących resztę rynku. Prognozowany roczny wzrost sprzedaży spółek należących do Wspaniałej Siódemki ma wynieść 12 proc. dla okresu obejmującego lata 2023-25. To czterokrotnie więcej niż przewidywany wzrost o 3 proc. dla pozostałych 493 spółek S&P500.
Wspaniała Siódemka to elitarna grupa firm, do której należą: Apple, Alphabet (Google), Microsoft, Amazon, Meta (Facebook), Tesla i Nvidia. Razem składają się na imponujące 29 proc. kapitalizacji rynkowej S&P500. W raport Goldman Sachs podsumowano, że ta doborowa grupa spółek w 2023 roku powiększyła swoją wartość aż o 71 proc. W tym samym czasie reszta spółek zyskała jedynie 6 proc, a wzrost całego indeksu S&P500 podliczono na 19 proc.
Kilka miesięcy temu najważniejszą spółką świata została okrzyknięta Nvidia - wielki producent półprzewodników, w dużym stopniu wykorzystywanych przez branżę sztucznej inteligencji. Ktoś błyskotliwie zauważył, że dostarczyciele najnowocześniejszych mikroprocesorów dziś mają taką pozycję, jak producenci łopat w dobie gorączki złota, którzy osiągali wówczas większe zyski niż sami poszukiwacze kruszcu.
Akcje Nvidii zyskały prawie 240 procent w 2023 roku. Rajd jest kontynuowany również w tym roku i od początku stycznia cena akcji wzrosła z 490 do 900 dolarów, czyli o ponad 80 proc. Warto tu przypomnieć, że jeszcze w 2019 roku za jeden walor spółki płacono tylko 40 dolarów. Kapitalizacja Nvidii przekroczyła już poziom 2,3 biliona dolarów, co czyni ją pierwszą firmą półprzewodnikową, która osiągnęła ten pułap. Co więcej, rynkowa wartość producenta czipów już teraz przewyższa kapitalizację innych gigantów technologicznych, takich jak Amazon i Alphabet i zbliża się do kapitalizacji Apple i Microsoftu.
Profesor Jeremy Siegel z Northon School uważa, że Nvidia może stać się najbardziej wartościową spółką na świecie. Nie wyklucza, że firma potroi swoją wartość rynkową i stanie się pierwszym w historii przedsiębiorstwem o kapitalizacji rynkowej przekraczającej 6 bilionów dolarów.
Ze względu na imponujące wzrosty notowań Nvidii analitycy dyskutują, czy ta właśnie firma, korzystająca z wielkiego szumu związanego ze sztuczną inteligencją, nie wpadła do bańki spekulacyjnej. Jeremy Siegel uspokaja, że nie.
- Czy te akcje są jeszcze bardziej szalone niż 24 lata temu podczas boomu internetowego? Teraz zdecydowanie nie mamy takiego jak w latach 1999-2000 poziomu spekulacji na rynkach, czy w samej tylko branży technologicznej. Akcje wzrostowe są notowane na poziomie 30-krotności oczekiwanych zysków, podczas gdy w 2000 roku wyceny były znacznie wyższe - argumentuje profesor Siegel.
Także analityk JPMorgan Mislav Matejka uznaje wyceny Siedmiu Wspaniałych - a zatem także Nvidii - za odpowiednie i widzi podstawy do dalszego rajdu giełdowego. Podobne zdanie wyraża dyrektor generalny JPMorgan Jamie Dimon, który dostrzega doskonałe perspektywy wzrostu dla sektora technologii AI.
Wspaniała Siódemka ma jednak w tej chwili swoje słabsze ogniwa. Tesla od 2020 roku wzrosła ponad pięciokrotnie. Jednak sam rok 2024 nie jest taki łaskawy - akcje od tegorocznego szczytu na poziomie 265 dolarów straciły już ponad 30 proc. Spadek wartości firmy Elona Muska zanotowany w ciągu zaledwie kilku tygodni przekroczył nawet pełną kapitalizację Netfliksa, a także takich firm jak Coca-Cola, Walt Disney, McDonald’s, American Express i Nike.
Jesienią 2021 roku Tesla była wyceniana na około 1,2 biliona dolarów. Teraz jest to nieco ponad 520 miliardów, ale i tak wartość giełdowa Musk Group nadal jest wielokrotnie wyższa niż takich tradycyjnych producentów samochodów jak General Motors, Ford, Volkswagen czy BMW.
Analitycy banku Wells Fargo obniżyli ostatnio cenę docelową dla akcji Tesli z 200 do 125 dolarów (teraz jest to około 180 dolarów). Jednym z głównych problemów, na które zwracają uwagę eksperci, jest oczekiwany spadek popytu na pojazdy elektryczne w 2024 roku. W miarę zaostrzania się konkurencji, zwłaszcza ze strony potężnych rywali, takich jak chiński BYD oraz tradycyjni amerykańscy producenci, Tesla znalazła się w punkcie zwrotnym. Strategia nieustannego obniżania cen w celu utrzymania konkurencyjności ma swoje granice.
W Chinach Tesla wystąpiła z ofertami promocyjnymi w wysokości do 5 tysięcy dolarów rabatu na Model 3 i Model Y, które są dostępne od ręki. Firma Elona Muska dodaje do tego różne inne korzyści, takie jak zniżki ubezpieczeniowe, zniżki na zmianę koloru lakieru i atrakcyjne opcje finansowania dla Modelu Y.
Według najnowszych prognoz, zysk na akcję Tesli w 2024 roku będzie o 32 proc. niższy od szacunków przedstawionych niedawno przez analityków Wall Street. Co więcej, przewidywania na 2025 rok pokazują jeszcze większy, bo 52-procentowy spadek. Z drugiej strony, atutem Tesli mogą być postępy w technologii autonomicznej jazdy. Chodzi tu przede wszystkim o system pełnej autonomicznej jazdy i superkomputer Dojo.
W notowaniach giełdowych słabo wypada ostatnio także Apple, nazywany przez inwestorów iCompany. Spółka na początku roku była na szczycie notowań z ceną rzędu 190 dolarów. Teraz jedna akcja kosztuje około 170 dolarów.
Podobnie jak Tesla, Apple ma duży problem z rynkiem chińskim. Według firmy badawczej Counterpoint, w pierwszych sześciu tygodniach roku sprzedaż iPhone’ów w Chinach spadła o 24 procent w skali rok do roku. W tym samym czasie Huawei zwiększył swoją sprzedaż o 64 procent.
W dodatku, ostatecznie upadł projekt samochodu elektrycznego Apple o kryptonimie “Titan". Wprowadzenie pojazdu na rynek było planowane na 2028 rok. Około 2 tysiące pracowników zatrudnionych w sekcji motoryzacyjnej iCompany zostało zaskoczonych komunikatem, że to koniec. Podobno jednak Apple ma mieć nowego asa w rękawie i pracę dla tych 2 tysięcy osób. Gigant technologiczny skupia się teraz na zaktualizowaniu swojej generatywnej sztucznej inteligencji.
Niektórzy analitycy spekulują, że udziały w Apple może znacznie zmniejszyć legendarny inwestor Warren Buffett. Do tej pory "Wyrocznia z Omaha" był znanym wielbicielem iCompany. Podczas ostatniego dorocznego walnego zgromadzenia swojej spółki inwestycyjnej Berkshire Hathaway Buffett pochwalił producenta smartfonów i mówił o nim że jest “lepszą firmą niż jakakolwiek inna, którą posiadamy“.
Warren Buffett dołączył do grona akcjonariuszy Apple w 2016 roku, a od tego czasu koncern stał się największym udziałowcem w portfolio Berkshire Hathaway. Wartość udziałów w Apple wynosi około 181 miliardów dolarów, co stanowi ponad 30 proc. całego portfela Buffetta. Sędziwy inwestor bardzo docenia także fakt, że iCompany nieprzerwanie wypłaca dywidendę.
Wiadomo, że Berkshire pozbył się około jednego procenta akcji Apple w ostatnim kwartale 2023 roku. Jednak z formularza 13F złożonego w amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) wynika, że Apple ma ciągle niekwestionowaną pozycję numer jeden w portfelu Buffetta.
"Wyrocznia z Omaha" ma spore udziały także w Amazonie i docenia działalność jego założyciela, Jeffa Bezosa. Dla Buffetta ważne jest, że Amazon został zbudowany na silnych fundamentach. Co więcej, osiąga on również wysoką stopę zwrotu z kapitału własnego, co może być kolejnym dużym plusem w oczach legendarnego inwestora.
Nie ulega wątpliwości, że duży udział w hossie na giełdzie obok Amazona mają także: Alphabet, Meta i Microsoft. Jednak Alphabet i Meta, a także Apple muszą mierzyć się z urzędowymi zarzutami naruszania zasad konkurencji. Na początku marca Komisja Europejska (KE) nałożyła na Apple karę ponad 1,8 miliarda euro, gdyż koncern miał uniemożliwiać Spotify i innym muzycznym serwisom informowanie użytkowników o tańszych możliwościach płatności poza aplikacją App Store.
Wkrótce potem KE wszczęła kilka dochodzeń przeciwko firmom Alphabet, Apple i Meta. Alphabet, spółka-matka Google'a, podejrzewany jest o wykorzystywanie dominującej pozycji wyszukiwarki Google do faworyzowania własnych porównywarek cen hoteli, biletów lotniczych i innych towarów konsumpcyjnych sprzedawanych online.
KE przyjrzy się również ograniczeniom stosowanym przez Alphabet i Apple w ich sklepach z aplikacjami Google Play i App Store. Według Komisji oba koncerny poprzez nakładanie różnych opłat "ograniczają możliwości deweloperów do swobodnego komunikowania się i promowania swoich ofert oraz do bezpośredniego zawierania umów z użytkownikami". Z kolei gigant w branży portali społecznościowych Meta, właściciel m.in. Facebooka i Instagrama, jest podejrzewany o nieprzestrzeganie zasady wymagającej uzyskania zgody użytkowników przed udostępnieniem ich danych osobowych w celu profilowania reklam.
Apple ma prawne problemy także u siebie w kraju. Federalny resort sprawiedliwości oraz 16 prokuratur stanowych złożyły pozew przeciwko koncernowi zarzucając mu zmonopolizowanie rynku smartfonów i dławienie konkurencji. Prokuratura twierdzi, że praktyki Apple podnoszą ceny dla konsumentów, utrudniają zmianę telefonów na aparaty innych firm i uderzają w gospodarkę USA. Koncern jest obwiniany o to, że utrzymuje pozycję monopolisty używając do tego "szerokich, trwałych i nielegalnych działań".
Zarzuty o działania naruszające zasady konkurencji nie są formułowane pod adresem firmy Microsoft. Wręcz przeciwnie, do inwestorów docierają ostatnio dobre wiadomości. Wedbush Securities podwyższył docelową cenę akcji spółki z 475 do 500 dolarów i uznał, że działania firmy w zakresie sztucznej inteligencji mogą stać się głównym czynnikiem przyspieszającym wzrost.
W tej chwili za jedną akcję Microsoftu płaci się około 420 dolarów. Prognoza Wedbush Securities zakłada więc potencjalny wzrost kursu o 20 proc. Główną przyczyną tego optymizmu jest sukces Copilot, czyli asystenta opartego na sztucznej inteligencji. Analityk Dan Ives, kierując się opiniami klientów, napisał: "obserwuje się przyspieszenie adopcji generatywnej sztucznej inteligencji oraz aktywności Copilot".
Wedbush Securities przewiduje, że w ciągu najbliższych 3 lat 70 proc. klientów Microsoftu będzie korzystać z funkcji napędzanych sztuczną inteligencją firmy. To wzrost w porównaniu z wcześniejszą prognozą na poziomie 60 proc. Co więcej, dobre przyjęcie Copilota może w tym roku dodać między 25 a 30 miliardów dolarów do przychodów Microsoftu.
Jacek Brzeski