Największym zagrożeniem dla polskiej giełdy są potencjalne zmiany w systemie emerytalnym
W przypadku kłopotów z deficytem budżetowym na poziomie wyższym niż 3 proc. PKB politycy mogą wrócić do pomysłu reformy emerytalnej. Możliwe jest przesunięcie części pieniędzy z OFE w kierunku państwowego systemu bądź całkowita likwidacja tzw. drugiego filara. Zdaniem Andrzeja Lisa z Altus TFI, ewentualność przeprowadzenia takiej operacji stanowi największe zagrożenie dla rynku kapitałowego w Polsce.
- Patrząc przez pryzmat przyszłorocznego budżetu, wydaje mi się, że największym zagrożeniem dla giełdy są ewentualne zmiany w systemie emerytalnym - przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Andrzej Lis z Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych Altus. - Jeżeli okaże się, że budżet się nie spina, to myślę, że wielu polityków będzie chciało zrobić coś z systemem emerytalnym, mniej dokładać do OFE czy przesunąć z niego kolejną już część pieniędzy do państwowego systemu. Tak aby deficyt budżetowy nie przekroczył granicy trzech procent.
Warszawska giełda, która jak inne rynki kapitałowe na świecie jest czułym barometrem nadchodzących zmian w gospodarce, od wielu miesięcy prognozuje nadejście gorszych czasów. Maj był kolejnym miesiącem spadku obrotów. Wartość transakcji w ramach tzw. arkusza zleceń (na rynku podstawowym) wyniosła zaledwie 12,5 mld zł, czyli o prawie jedną trzecią (27,3 proc.) mniej niż w tym samym miesiącu rok wcześniej przy rosnącej (o 13 proc.) liczbie transakcji. Podczas ostatnich pięciu lat (od połowy 2011 roku) główny indeks giełdowy WIG20 spadł z pułapu 2900 punktów do nieco powyżej 1800 (zatem o prawie 40 proc.).
Według ekspertów, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie sukcesywnie traci na znaczeniu. Czynniki działające na jej szkodę to przede wszystkim otoczenie polityczne, m.in. forsowane przez obecny rząd projekty zmian prawa czy uderzające w cały system prawny zamieszanie wokół wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego.
W lutym 2014 roku rząd poprzedniej koalicji (Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe) mimo protestów różnych organizacji przesunął do państwowego systemu 51,5 proc. aktywów OFE wartych 153 mld zł (głównie w postaci obligacji skarbowych, które następnie zostały umorzone). Dzięki temu posunięciu udało się między innymi ograniczyć deficyt budżetowy.
- Teraz wszystko zależy od tego, jak konkretnie miałyby wyglądać nowe zmiany w systemie emerytalnym - wskazuje Andrzej Lis. - Można bowiem dokonać przesunięcia suwaka, co oznaczałoby przepływ zapewne kolejnych kilku miliardów złotych z OFE w kierunku ZUS albo świadczyłby o kompletnym demontażu systemu drugiego filara odkładania środków na emeryturę. Oczywiście reakcja polskich i zagranicznych inwestorów szczególnie na to drugie, potencjalne rozwiązanie byłaby dużo większa. Można nawet powiedzieć, że taki ruch zupełnie zmarginalizowałby rozwijany z mozołem od kilkunastu lat z niemałym sukcesem rynek kapitałowy w Polsce. Wydaje mi się, że inwestorzy na takie posunięcie patrzyliby uważnym okiem.