Paliwa coraz droższe. Ropa może wrócić do cen tak wysokich, jak po napaści Rosji na Ukrainę

Za baryłkę ropy brent na rynkach światowych płaci się prawie 90 dolarów, a za baryłkę WTI ponad 85 dolarów. Obie ceny są najwyższe od końca października minionego roku. Eksperci JP Morgan szacują, że baryłka surowca brent wkrótce może podrożeć do 100 dolarów. Taka cena po raz ostatni była osiągana w 2022 roku, w pierwszych miesiącach wojny w Ukrainie.

  • Powodów wzrostu cen ropy jest wiele. Najważniejsze to: niegasnące wojny na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie, ograniczanie podaży surowca przez kraje OPEC+ oraz rosnący popyt w USA i Chinach
  • Analitycy Goldman Sachs oceniają, że w 2024 roku ceny ropy i innych surowców wzrosną, gdyż banki centralne obniżką koszt kredytu, a to wywoła dodatkowy popyt zarówno ze strony przemysłu jak i konsumentów
  • Na polskich stacjach paliwowych za litr benzyny i diesla w tej chwili trzeba zapłacić 20-30 groszy więcej niż na początku roku. Od tamtej pory w miarę ustabilizowane są tylko ceny autogazu

Reklama

Ropa naftowa systematycznie drożeje. Cenowego marszu w górę nie zatrzymało nawet umacnianie się amerykańskiego dolara. Cena surowca gatunku brent przekroczyła poziom 89 dolarów, podczas gdy notowania ropy WTI złamały granicę 85 dolarów. W obu przypadkach są to najwyższe wartości od ponad pięciu miesięcy.

Ropa Brent natychmiast

73,98 +1,17 1,61% akt.: 21.11.2024, 14:52
  • Max 74,38
  • Min 72,91
  • Stopa zwrotu - 1T 1,61%
  • Stopa zwrotu - 1M -0,16%
  • Stopa zwrotu - 3M -5,34%
  • Stopa zwrotu - 6M -12,69%
  • Stopa zwrotu - 1R -10,97%
  • Stopa zwrotu - 2R -16,71%
Zobacz również: OLEJ KANADA ROPA CRUDE SOK POMARAŃCZOWY

Ceny wojenne

Na wzrost notowań ropy duży wpływ mają czynniki geopolityczne, przede wszystkim eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie. W ostatnich dniach kluczowe jest tutaj obarczanie Izraela odpowiedzialnością za atak rakietowy na ambasadę Iranu w Syrii. Na rynkach rośnie niepokój, że w przypadku odwetu ze strony Iranu może dojść do zakłóceń w dostawach ropy z krajów całego regionu. Duże znaczenie mają także ukraińskie ataki na rosyjską infrastrukturę naftową, głównie przy użyciu dronów. Osłabiają one możliwości produkcyjne i eksportowe Moskwy.

Ostatnio Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) - po raz czwarty od listopada - zrewidowała swoje prognozy wzrostu zapotrzebowania na ropę w 2024 roku. Według najnowszego raportu IEA, globalny popyt na surowiec ma wzrosnąć o 1,3 miliona baryłek dziennie, co stanowi korektę w górę o 110 tysięcy baryłek w porównaniu z prognozą z poprzedniego miesiąca.

IEA przewiduje również deficyt po stronie tegorocznej podaży. Wcześniej prognozowano nadwyżkę, póki nie okazało się, że członkowie kartelu OPEC+ wydłużyli okres cięcia produkcji.

Zdeterminowany OPEC+

Najnowsze dane pokazują spadek wydobycia ropy naftowej w krajach OPEC+ w poprzednim miesiącu o 50 tysięcy baryłek dziennie. Wynika to m.in. z większej dyscypliny członków kartelu w zakresie przestrzegania wcześniej ustalonych limitów.

W tym tygodniu odbędzie się spotkanie przedstawicieli OPEC+ w sprawie oceny sytuacji na giełdach ropy. Jednak już dziś wiadomo, że delegaci na to posiedzenie nie widzą potrzeby zalecania jakichkolwiek zmian w polityce dostaw. Ich zdaniem, dotychczasowe decyzje o zmniejszaniu podaży okazały się skuteczne, także pod względem osiągania efektów cenowych.

Sytuację na rynkach komplikują informacje o ograniczeniu podaży i eksportu ropy z Meksyku. Tamtejszy państwowy koncern naftowy Petroleos Mexicanos w najbliższych miesiącach ma zamiar wstrzymać część eksportu surowca, by zasilić krajowe rafinerie. Anonimowe źródła podają, że koncern rozwiązał kontrakty na dostawy swojej flagowej ropy Maya do rafinerii w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji, a dostawy innych gatunków mają być prowadzone w mniejszych ilościach.

W tej chwili Meksyk eksportuje około 600 tysięcy baryłek ropy dziennie. Analitycy ostrzegają, że redukowanie eksportu meksykańskiej ropy w czasie, gdy obowiązują mniejsze dostawy z krajów OPEC+, grozi dalszym wzrostem cen surowca na globalnych rynkach paliw.

Koniunktura w USA i Chinach

Nie ulega wątpliwości, że głównym motorem napędowym zwyżek cen ropy są obawy związane z podażą. Co prawda w marcu zapasy surowca w Stanach Zjednoczonych rosły, ale oczekiwane jest wyhamowanie tej tendencji. Zwłaszcza, że najnowsze dane pokazują spadek liczby funkcjonujących wiertni naftowych w USA.

Ekonomiści są przekonani, że wkrótce wzrośnie popyt na ropę w Stanach Zjednoczonych i Chinach, czyli u największych konsumentów. Bardzo pozytywny i znacznie lepszy od oczekiwań był marcowy indeks ISM dla przemysłu w USA, jak również dane dotyczące amerykańskiego PKB. Szybko rozwijająca się gospodarka będzie potrzebowała więcej paliw.

W ostatnich dniach rynki dowiedziały się także o zaskakująco dobrych odczytach chińskich indeksów koniunktury PMI za marzec. Do inwestorów dotarła też wiadomość o deklaracji premiera Li Qianga, który zapowiedział, że władze w Pekinie zwiększą wsparcie dla gospodarki, aby pobudzić silniejszy wzrost, a to poprawiłoby popyt na surowce.

Eksperci JP Morgan szacują, że baryłka ropy brent w tym roku może podrożeć do 100 dolarów. Taka cena po raz ostatni była osiągana w 2022 roku, w pierwszych miesiącach wojny w Ukrainie. Z kolei analitycy Goldman Sachs oceniają, że w 2024 roku ceny ropy i innych surowców wzrosną, gdyż banki centralne obniżką koszt kredytu, a to wywoła dodatkowy popyt zarówno ze strony przemysłu jak i konsumentów

Paliwa po polsku

Na polskich stacjach paliwowych za litr benzyny i oleju napędowego w tej chwili trzeba zapłacić 20-30 groszy więcej niż na początku roku. Od tamtej pory w miarę ustabilizowane są tylko ceny autogazu.

Eksperci firmy e-petrol.pl przewidują, że w tygodniu, który zakończy się 7 kwietnia cena najpopularniejszego gatunku benzyny PB 95 powinna mieścić się w przedziale 6,50-6,61 zł za litr, a PB 98 - 7,10-7,23 zł. Diesel ma być oferowany w zakresie cenowym 6,65-6,77 zł., a autogaz kosztować 2,84-2,90 zł za litr.

Trzeba pamiętać, że ceny paliw w Polsce mogłyby być niższe, gdyby nie podatki. Zarówno w przypadku benzyny, jak i diesla państwo zabiera ponad 40 proc. z każdego złotego wyliczonego przez dystrybutor. Gdyby stawka VAT wynosiła 8 proc., to litr PB 95 czy oleju napędowego mógłby kosztować około 6 zł.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa | ceny paliw | OPEC
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »