Choć poniedziałkowe (01.12.) konsultacje międzyrządowe miały szeroki program, to właśnie kwestia rozliczeń za wojenne zbrodnie stała się podczas etapu zadawania pytań przez dziennikarzy niespodziewanym bohaterem wystąpienia Donalda Tuska i kanclerza Friedricha Merza. Obaj politycy byli pytani o możliwość realnego wsparcia dla ostatnich żyjących ofiar oraz ocenę dotychczasowych propozycji Berlina.
Polska-Niemcy. Spór o historię, który wciąż powraca
Atmosfera konferencji wyraźnie pokazała, że temat reparacji pozostaje punktem zapalnym w relacjach obu krajów, chociaż w innych kluczowych dla obronności, czy energetyki kwestiach Berlin i Warszawa mówią jednym głosem. Kanclerz Merz potwierdził, że zarówno jego gabinet, jak i wcześniejsze rządy Niemiec uznają sprawę zadośćuczynienia za "wyjaśnioną" od strony prawnej i politycznej.
Zastrzegł jednak, że proces historycznego rozliczenia "nigdy nie jest zakończony" i przypomniał o "historycznej odpowiedzialności" Niemiec. Deklarował także, że trwają rozmowy ze stroną polską i wyraził nadzieję na "dobre rozwiązanie".
Donald Tusk odpowiedział na to stwierdzeniem, że Polska konsekwentnie uważa ówczesne zrzeczenie się reparacji za dokument pozbawiony legitymacji społecznej. "W latach '50 Polska de facto nie miała nic do powiedzenia w tej kwestii i zrzeczenie się reparacji wówczas przez Polaków nie jest uznawane za akt zgodny z wolą narodu polskiego. Bo naród polski nie miał wtedy w tej kwestii nic do powiedzenia" - mówił premier.
Ilu świadków historii zostało? Czas działa przeciwko nim
Podczas konferencji obaj przywódcy byli dopytywani o pomoc dla żyjących jeszcze ofiar. Donald Tusk zwrócił uwagę, że sytuacja zmienia się z każdym rokiem. "Jest ich w tej chwili, według szacunków fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, około 50 tys." - powiedział szef polskiego rządu.
Dodał też, że gdy rozmawiał o tym z poprzednim kanclerzem Olafem Scholzem, liczba ta była bliższa 60 tys. "Pospieszcie się, jeśli chcecie naprawdę wykonać taki gest" - zaapelował do władz Niemiec.
Również kanclerz Merz został zapytany o konkretne wsparcie. Przypomniał, że Niemcy "udostępniły ocalałym z terroru nazistowskiego 2 mld euro" i zapewnił, że trwają rozmowy o "dalszych możliwościach współpracy i pomocy humanitarnej". Nie odniósł się jednak szerzej do ubiegłorocznej propozycji 200 mln euro, którą Polska uznała za symbolicznie niewystarczającą.
Twardy sygnał z Warszawy
Największe poruszenie wywołała deklaracja Tuska dotycząca ewentualnego działania po stronie Polski. Premier nie wykluczył, że jeśli Berlin nie przedstawi jednoznacznej decyzji, Warszawa sama podejmie kroki wobec żyjących ofiar.
"Jeśli nie uzyskamy jakiejś szybkiej i jednoznacznej deklaracji, to będę w przyszłym roku rozważał decyzję, że Polska wypełni tę potrzebę z własnych środków. Więcej o tym nie chcę już mówić" - zapowiedział Donald Tusk.
Był to wyraźny sygnał, że polsko-niemiecki spór o zadośćuczynienia wchodzi w kolejną fazę: bardziej konkretów i mniej dyplomatycznych uników. Jednocześnie jest to ostatni moment, by zdążyć przed czasem, który nieubłaganie odbiera głos bezpośrednim świadkom wojennego dramatu.












