Rynek paliw: Trzy scenariusze dla rynku ropy
Spadek popytu na ropę w wyniku pandemii koronawirusa wyniesie w 2020 r. w porównaniu z rokiem ubiegłym średnio 90 tys. baryłek dziennie – szacuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Gdyby prognozy się potwierdziły, byłby to pierwszy spadek od 2009 roku. Według agencji, popyt powróci w okolice normalnych poziomów dopiero w drugiej połowie roku.
Scenariusz bazowy nakreślony przez MAE przewiduje, że w Chinach pandemia zostanie opanowana do końca pierwszego kwartału, rozprzestrzeniając się jednak na wiele innych państw, również poza Iranem, Koreą, Japonią, Singapurem, USA i Europą. Przy czym środki zaradcze w celu obrony przed wirusem podjęte przez USA i Europę mają zapobiec tak głębokiemu spadkowi popytu na surowiec, jaki obserwowany był w Chinach.
Oczywiście cała sytuacja mocno doskwierać będzie liniom lotniczym, a to ze względu na spadek globalnych podróży lotniczych. Wariant ten zakłada, że w drugim kwartale sytuacja w Chinach powoli się poprawi, a problemy przeniosą się do Japonii czy Europy. Globalne zapotrzebowanie na ropę w okresie kwiecień-czerwiec będzie tylko nieznacznie niższe niż przed rokiem. Z kolei w drugim półroczu popyt wzrośnie o 1,1 mln baryłek dziennie względem drugiego półrocza 2019 roku.
Ale biorąc pod uwagę niepewność sytuacji, MAE, poza podstawową projekcją, przedstawia również dwa inne warianty - pesymistyczny i optymistyczny. Agencja uwzględnia scenariusz, w którym sytuacja w większym stopniu wymyka się spod kontroli. Społeczeństwa zainfekowane wirusem powracają do zdrowia wolniej, a pandemia rozprzestrzenia się w Europie, Azji i dalej. W trzecim kwartale popyt na ropę w Europie pozostaje niski, a w Stanach Zjednoczonych rośnie w wolniejszym tempie.
I w tym bardziej pesymistycznym scenariuszu globalne zapotrzebowanie na ropę może spaść w tym roku już nie o 90 tys. baryłek dziennie, jak w wariancie pierwszym, a nawet o 730 tys. baryłek dziennie. Z kolei wersja optymistyczna przewiduje, że sytuacja w Chinach zostanie szybko opanowana, a poważniejsze konsekwencje wirusa będą odczuwalne jedynie w kilku krajach, przy czym nie wpłyną w istotny sposób na większość Europy i Ameryki Północnej.
W tej sytuacji transport tak bardzo nie ucierpi. Ten scenariusz przewiduje, że w skali roku globalne zapotrzebowanie na ropę może wzrosnąć o 480 tys. baryłek dziennie. Póki co MAE szacuje, że w I kwartale w samych Chinach zapotrzebowanie na ropę zmniejszy się aż o 1,8 mln baryłek dziennie, natomiast w skali globalnej spadek wyniesie 2,5 mln baryłek dziennie. Podaż ropy na świecie zmniejszyła się w lutym o 580 tys. baryłek dziennie za sprawą niższego wydobycia w Libii, gdzie wcześniej doszło do blokady portów i pól naftowych przez bojówki walczące o kontrolę nad krajem. Jednak przy produkcji 100 mln baryłek dziennie zmiana ta nie jest specjalnie zauważalna.
Spadło wydobycie ropy przez OPEC, wzrosła natomiast produkcja poza kartelem. Zwiększyły się też zapasy. W wyniku rozprzestrzeniającej się choroby w Państwie Środka zamknięto część zakładów pracy, co przełożyło się na spadek transportu towarowego i osobowego. Ograniczono możliwość przemieszczania się na terenie kraju, linie lotnicze zablokowały część rejsów. Transport, logistyka i turystyka odpowiadają w Chinach za 10 proc. PKB.
Warto tu przypomnieć, że w 2019 r. to właśnie Chiny odpowiadały za 80 proc. globalnego wzrostu popytu na ropę. Pandemia koronawirusa rozlała się na cały świat. Chiński kryzys zdrowotny zmienił się w kryzys globalny, stanowiąc istotne ryzyko dla światowego wzrostu gospodarczego. Z najnowszych danych wynika, że na świecie potwierdzono ponad 119 tys. przypadków zakażenia koronawirusem, z czego w samych Chinach ponad 67 tys. Zmarło już ponad 4,2 tys. osób.
Monika Borkowska