Słaby start na azjatyckich rynkach
Od dużego cofnięcia rozpoczęły tydzień rynki azjatyckie, po tym, jak inwestorzy nie potrafili pokonać wcześniejszych maksimów w piątek w USA oraz po danych o PKB z Japońskiej gospodarki. Ruchy w Azji przynoszą spadki na parach EURUSD i USDJPY i nie wiadomo, czy nie wyznaczają tonu dla całego tygodnia, który pod względem ilości istotnych danych i publikacji będzie typowo wakacyjny. Warszawski WIG20 zareagował nerwowo i już jest w okolicach wybitych wcześniej maksimów z połowy czerwca.
PKB w Japonii w drugim kwartale wzrósł o 0,9 proc. q/q i 3,7 proc. w ujęciu anualizowanym, wobec spadku w pierwszym kwartale aż o 11,7 proc. (w ujęciu anualizowanym). To jednak nieco mniej niż oczekiwał rynek (+1,1 proc. q/q) i wraz ze słabym końcem notowań w USA w piątek (m.in. po słabszych danych o nastrojach konsumentów, jednak warto zauważyć, iż spadki rozpoczęły się już po lepszych danych o produkcji) spowodowało to sporą przecenę a japońskiej giełdzie.
Konsekwencje tego ruchu mogą być spore, gdyż Nikkei225 kończąc piąty tydzień wzrostów zarysował formację wisielca, która potwierdzona czarną świecą może zapowiadać większą korektę. Japończycy (i inne rynki) muszą zatem liczyć na wsparcie na kontraktach na S&P500 na poziomie 985-990 pkt., który już kilkukrotnie powstrzymywał próby spadkowe.
Spadki na rynkach akcji przyspieszyły ruchy spadkowe na parach EURUSD i USDJPY, zaś w przypadku GBPUSD powstrzymały korektę wzrostową. W tym pierwszym przypadku sytuacja prezentuje się szczególnie ciekawie, gdyż para zdaje się rysować korektę prostą, której zasięg może doprowadzić do testu potencjalnie istotnego wsparcia na poziomie 1,4000. Wcześniej wsparciem będzie poziom 1,4090. Na parze USDJPY z wyraźnymi spadkami mamy do czynienia od czwartkowego popołudnia (od danych o sprzedaży detalicznej w USA) i mogą one doprowadzić do testu wyraźnie rysującego się wsparcia na poziomie 94,00. Wyraźne spadki notujemy również na parze EURJPY, która dziś rano notowana była na poziomie 133,60. To wyraźne mniej 138,75 odnotowane jeszcze w minionym tygodniu, ale wsparcie bocznego kanału, w którym pozostają notowania pary jest jeszcze daleko (126,90). Taka sytuacja na głównych rynkach oznacza, iż trudno oczekiwać powrotu do umocnienia na rynku złotego. Polska waluta w piątek dość spokojnie reagowała na przecenę na Wall Street, jednak dziś rano już wyraźnie traci. Notowania EURPLN rosną do poziomu 4,19, zaś USDPLN do 2,9650.
Bieżący tydzień nie przyniesie zbyt wielu kluczowych informacji rynkom i być może lekki kalendarz to dobre warunki dla zarysowania korekty. W USA mamy pierwsze wskaźniki aktywności w sierpniu (dziś w rejonie Nowego Jorku - konsensus +1pkt., w czwartek w rejonie Filadelfii), dane z rynku mieszkaniowego (budowy i pozwolenia jutro, sprzedaż używanych domów w piątek) oraz wskaźnik Conference Board w czwartek. W piątek mamy także wystąpienie Bena Bernanke. Ponadto w Europie podany zostanie niemiecki ZEW (wtorek), sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii (czwartek) i wstępne wskaźniki PMI dla strefy euro (piątek). Żadna z tych publikacji nie powinna mieć bardziej długofalowego wpływu, choć rynek może wykorzystać je w grze o większą korektę lub nowe maksima. Ten pierwszy kierunek mogą sugerować spore spadki cen surowców przemysłowych. Ropa potaniała od czwartku o przeszło 4 USD do poziomu 70,59 USD za baryłkę gatunku Brent, miedź cofnęła się do poziomu 6000 USD za tonę.
Przemysław Kwiecień