Trump sypie piach w turbiny wiatrowe. Jest już podpis, na giełdach spadki
Spółki z sektora energetyki wiatrowej zniżkują na giełdach po inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Nie od dziś wiadomo, że 47. prezydent USA nie jest fanem energii z wiatru, którą niedawno określił mianem "najdroższej energii, jaka istnieje". W poniedziałek 20 stycznia Trump podpisał zaś rozporządzenie zakazujące dzierżawy działek na wodach federalnych pod budowę farm wiatrowych. Co dalej z inwestycjami w turbiny na terytorium Stanów Zjednoczonych?
Wtorkowe przedpołudnie na światowych giełdach upływa pod znakiem trawienia przez inwestorów pierwszych działań Donalda Trumpa jako prezydenta USA, które będą miały bezpośrednie przełożenie na gospodarkę i inwestycje. Europejskie indeksy mają za sobą mieszane otwarcie. Na starcie nieco stracił niemiecki DAX, a także francuski CAC 40. Z kolei londyński FTSE 100 nieznacznie zyskiwał na otwarciu.
Jedną z branż, która pilnie dziś śledzi poczynania i retorykę Donalda Trumpa, jest branża energetyki wiatrowej. Sentyment wobec firm stawiających turbiny wiatrowe na lądzie i na morzu jest obecnie nienajlepszy. Trump - delikatnie mówiąc - nie jest fanem energii z wiatru i mówił o tym otwarcie jeszcze zanim został zaprzysiężony na prezydenta, na początku stycznia.
"To najdroższa energia, jaka istnieje. Jest znacznie, znacznie droższa niż czysty gaz ziemny, będziemy więc dążyć do takiej polityki, gdzie nie buduje się żadnych wiatraków" - stwierdził Donald Trump podczas konferencji prasowej w swojej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie. Wiatraki nazwał "katastrofą" i dodał, że "zaśmiecają kraj".
Już wtedy, w reakcji na te słowa, spadały kursy akcji największych spółek z sektora energetyki wiatrowej. Dziś sytuacja się powtarza.
Akcje niemieckiego koncernu energetycznego RWE zniżkują na giełdzie we Frankfurcie o prawie 1,9 proc. Akcje duńskiej spółki Vestas (wchodzi w skład kopenhaskiego indeksu Nasdaq) tracą blisko 4 proc. Jeszcze gorzej radzi sobie inna duńska spółka z tego sektora, także notowana na giełdzie w Kopenhadze - Orsted. Jej akcje spadają około godziny 11:00 o 17 proc.
W przypadku Orsted do negatywnego sentymentu związanego z retoryką prezydenta Donalda Trumpa wobec farm wiatrowych dołączają niepokojące informacje finansowe. Spółka poinformowała 20 stycznia, że jej wyniki za IV kwartał 2024 r. zostaną obciążone odpisem w wysokości 12,1 mld koron duńskich (1,7 mld dolarów) związanym z projektami realizowanymi w Stanach Zjednoczonych. Koszt tych inwestycji staje się coraz wyższy, m.in. przez wysokie stopy procentowe. Ale, jak podkreśla agencja Bloomberga, polityka Donalda Trumpa gra tutaj niebagatelną rolę.
Z dokonanego przez Orsted odpisu aż 500 mln dolarów to suma, o jaką prawdopodobnie spadnie wartość wydzierżawionych obszarów na dnie oceanu u wybrzeży USA pod kątem budowy farm wiatrowych. Zasada jest taka, że to administracja federalna musi wydać zgodę na stawianie wiatraków w wydzierżawionych lokalizacjach - a tymczasem w poniedziałek 20 stycznia nowo zaprzysiężony prezydent USA podpisał rozporządzenie wstrzymujące sprzedaż działek pod budowę morskich farm wiatrowych na wodach federalnych. Rozporządzenie to wstrzymuje też wydawanie zezwoleń na rozwijanie projektów wiatrowych na morzu i lądzie, a także udzielanie kredytów na finansowanie takich inwestycji.
W oświadczeniu dla mediów prezes Orsted Mads Nipper zapewnił jednak, że jego firma w długim terminie deklaruje zaangażowanie w rynek amerykański, w którym dostrzega potencjał dla rozwoju energetyki wiatrowej w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną. Dodał, że inwestycje w turbiny zapewniłyby "tysiące miejsc pracy" w sektorze przemysłowym w USA.
Jak podaje agencja Associated Press, energia z wiatru odpowiada za ok. 10 proc. całkowitej generacji energii elektrycznej w USA i jest źródłem odnawialnym o największym udziale w amerykańskim miksie energetycznym. W budowie w USA jest obecnie 73 GW mocy w morskiej energetyce wiatrowej, co - według obliczeń Amerykańskiego Stowarzyszenia Czystej Energii - wystarczyłoby na zasilenie 30 mln gospodarstw domowych.
Katarzyna Dybińska