Wall Street kontratakuje, ale…

Po kilku kiepskich miesiącach na początku roku, od maja widać ożywienie na amerykańskich rynkach akcji. Główne indeksy tamtejszych giełd w ciągu ostatnich kilku miesięcy szły, z małymi przerwami, w górę, do czego przyczyniły się kolejne dobre wieści z gospodarki USA. Tymczasem dynamika wzrostów jest wyraźnie niższa niż w przypadku giełd akcji w Europie, która pozostaje wciąż w stanie bliskim stagnacji. Dlaczego tak się dzieje?

Większość publikowanych w pierwszym półroczu 2005 r. danych świadczyła o kontynuacji generalnie dobrej passy gospodarki USA. Amerykański Produkt Krajowy Brutto rósł w pierwszym kwartale w tempie 3,8%, a w drugim kwartale - wedle wstępnych danych - 3,4%. Co ważne, w drugim kwartale wyraźnie wzrosły inwestycje amerykańskich firm, spadły natomiast zapasy. Te zjawiska mogą wesprzeć gospodarkę w kolejnych miesiącach, choćby z racji, iż odbudowywanie zapasów sprzyja zwiększaniu produkcji. Z kolei nowe inwestycje to nowe zakupy, to zapotrzebowanie na dodatkowe usługi, itd. To wszystko "nakręca" tempo wzrostu PKB.

Reklama

Wspomniany drugi kwartał był już dziewiątym z rzędu, w którym tempo wzrostu amerykańskiego PKB utrzymywało się na poziomie wyższym niż trzy procent. Tempo wzrostu amerykańskiego PKB rosło już od kilku lat - w 2002 r. wskaźnik ten wynosił 1,6%, w 2003 - 2,7% a w 2004 - 4,2%. Takich osiągnięć może pozazdrościć Stanom Zjednoczonym wiele krajów. Dla porównania warto przywołać analogiczne dane dla strefy euro. Otóż po pierwszej połowie roku, analitycy spodziewają się, że w tym roku tempo wzrostu w tym regionie pozostanie rachityczne i sięgnie raptem ledwie 1,3%...

Pierwsze miesiące roku nie były jednak udane dla właścicieli amerykańskich akcji. Przełom nastąpił w okolicach maja. Fala optymizmu spowodowana publikacją szeregu pozytywnych danych makroekonomicznych sprawiła, że mimo konsekwentnego wielokrotnego podwyższania stóp procentowych przez Fed (amerykański bank centralny), na rynku akcji w USA w maju, czerwcu i lipcu byliśmy świadkami wyraźnych zwyżek kursów i indeksów. Zarobili na tym oczywiście także właściciele jednostek uczestnictwa funduszy lokujących w amerykańskie akcje. Warto zauważyć jednak, że stało się tak także za sprawą zignorowania przez inwestorów utrzymywania się stosunkowo wysokich cen bodaj najważniejszego dla współczesnych gospodarek surowca - ropy naftowej. A wzrosty notowane w ostatnich miesiącach nie zdołały jeszcze satysfakcjonująco zrekompensować strat powstałych nieco wcześniej.

Sądząc po zwyżkach cen akcji i rosnących wartościach indeksów, optymizm inwestorów wziął górę nad obawami o wpływ wysokich cen ropy na wydatki konsumentów, wyniki spółek i całej gospodarki. Przy całym tym optymizmie, nie wolno zapominać o zagrożeniach dla koniunktury w gospodarce (a przez to - dla rynku akcji w USA). A szyki gospodarce amerykańskiej (zresztą nie tylko amerykańskiej!) może pokrzyżować ewentualne utrzymywanie się nominalnych cen ropy naftowej na rekordowo wysokich poziomach. Rynek chyba zapomniał, że znów wzrosły prognozowane na lata 2005 - 2007 ceny ropy naftowej. Stwarza to potencjalne zagrożenie dla tempa wzrostu gospodarczego w USA (powtórzmy - oczywiście nie tylko tam…). Wysokie ceny paliw to np. wyższe koszty działania firm i mniejsze zyski. To także potencjalnie źródło presji inflacyjnej.

Pytaniem pozostaje również odporność amerykańskich firm na spodziewane przyszłe efekty konsekwentnego podnoszenia stóp procentowych w USA. Fundamentalna sytuacja amerykańskich finansów publicznych nie jest dobra - niepokoją poważnie bardzo wysokie deficyty: budżetowy i handlowy. Zjawiska te stanowią cały czas potencjalne zagrożenie zarówno dla samej gospodarki, jak i dla rynków finansowych. Pochodną czasem przeciwstawnych zjawisk w gospodarce USA mogą być dalsze wahania na rynku walutowym, w efekcie których bardzo wyraźnie zmieniał się np. w samym tylko roku 2005 kurs dolara wobec euro. Praktycznie nieprzewidywalna pozostaje polityka Chin wobec juana, a ewentualne faktyczne zmiany mogłyby mieć wpływ na światowe rynki, z walutowym na czele. To wszystko sprawia, że na wzrostach indeksów kładzie się niedostrzegany przez wielu cień ryzyka. A o tym, co zwycięży - chciwość czy strach - zdecyduje oczywiście rynek…

Łukasz Kwiecień
Autor jest Dyrektorem Investment Communications w Pioneer Pekao Investment Management SA. Powyższy tekst jest wyrazem jego osobistych poglądów i nie może być inaczej interpretowany.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Downing | USA | PKB | wall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »