Złe prognozy dla USA, czas próby dla Wall Street. Ekonomiści kreślą scenariusze

S&P500, główny indeks giełdy nowojorskiej, w ostatnich dniach zanotował kilka poważnych spadków i mocno oddalił się od rekordu wszech czasów ustanowionego w połowie lipca. Początek września nie jest udany także dla giełd w Warszawie, Paryżu, Londynie i Frankfurcie. Klienci banku Goldman Sachs spodziewają się spadku cen akcji na Wall Street w drugiej połowie tego miesiąca. Inwestorzy są w minorowych nastrojach, gdyż wielu ekspertów ostrzega, że gospodarce USA grozi recesja.

  • Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, a także inni eksperci domagają się, by Fed w tym miesiącu obniżył stopy procentowe aż o 50 punktów bazowych i w ten sposób ograniczył skutki wcześniejszej agresywnej polityki zacieśniania monetarnego
  • Nie brak obaw, że radykalne cięcie stóp zaszkodzi amerykańskiej giełdzie, gdyż zostanie uznane za rozpaczliwy ruch zapobiegający recesji
  • Najbardziej czarne scenariusze kreślą ekonomiści, którzy ostrzegają przed pęknięciem giełdowej bańki sztucznej inteligencji

Reklama

Firma badawcza BCA Research uważa, że gospodarka USA stoi na progu recesji, a obniżki stóp procentowych, które Rezerwa Federalna ma zapoczątkować 18 września, nie wystarczą by zapobiec kryzysowi. Rynek w Stanach Zjednoczonych w tym roku spodziewa się aż trzech obniżek stóp w sumie o co najmniej 100 punktów bazowych.

Teraz stopa funduszy federalnych jest na poziomie 5,25-5,50 proc. W tym miesiącu spodziewane jest jej zredukowanie o co najmniej 25 punktów bazowych do 5,00-5,25 proc. Nie brak jednak spekulacji, że Fed cykl łagodzenia polityki monetarnej rozpocznie od cięcia stóp od razu o 50 punktów.

Złe prognozy dla USA

Garry Evans, główny strateg w BCA Research, wskazuje na oznaki spowolnienia gospodarczego USA - pogarszają się wskaźniki rynku pracy i indeks aktywności produkcyjnej. Jego zdaniem, nawet kilka najbliższych obniżek stóp procentowych nie uchroni kraju przed problemami. - Rynek uważa, że stopa funduszy federalnych spadnie pod koniec przyszłego roku do około 3 proc. Średnio recesja trwa 10 miesięcy. Potrzeba około roku, zanim cięcia Fed zaczną faktycznie dawać impuls gospodarce - ocenia Garry Evans.

W znaczeniu technicznym recesja występuje, gdy w danym kraju przez dwa kolejne kwartały notowany jest spadek PKB. W ostatnim stuleciu w Stanach Zjednoczonych miało miejsce ponad tuzin recesji, niektóre trwały nawet półtora roku. W tej chwili, choć oficjalnie kraju recesja nie dotyka, to z badania przeprowadzonego przez Affirm wynika, że około 3 na 5 Amerykanów uważa, że tak jest.

Zwolennikiem wrześniowej redukcji stóp procentowych w USA aż o 50 punktów bazowych jest Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Jego zdaniem, byłoby to niezbędne działanie naprawcze, po tym jak wcześniejsza agresywna polityka zacieśniania monetarnego pogorszyła sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych.

Niektórzy ekonomiści polemizują z tym poglądem i twierdzą, że radykalne cięcie stóp byłoby odebrane jako rozpaczliwy ruch zapobiegający recesji. - Obniżka o 50 punktów wyglądałoby jak działanie w pilnej potrzebie i mogłaby być samospełniającą się przepowiednię paniki - oświadczył George Lagarias, główny ekonomista Forvis Mazars.

Czas próby dla Wall Street

Scott Rubner, dyrektor zarządzający do spraw rynków globalnych w Goldman Sachs, w swoim najnowszym raporcie ujawnia, że wielu klientów banku przygotowuje się do negatywnego zwrotu cen akcji na Wall Street w drugiej połowie września. Podstawą pogorszenia nastrojów są rozczarowujące dane przychodzące z gospodarki USA, przede wszystkim z rynku pracy.

Rubner spodziewa się, że ogłoszone w ostatni piątek słabe dane dotyczące sfery zatrudnienia w USA mogą wywołać znaczącą reakcję rynkową. Jego zdaniem, ruch w stronę wyprzedaży na giełdzie nowojorskiej rozpocznie się około 16 września. Ekspert przypomina, że historycznie rzecz biorąc, końcówka września to najtrudniejszy dwutygodniowy okres dla wskaźnika S&P550, a kilka bieżących czynników może pogorszyć tę tendencję.

Scott Rubner zauważa, że fundusze, które podążają za trendami rynkowymi, mają ograniczoną możliwość zwiększania ekspozycji na akcje, a ponieważ wiele firm wchodzi w “okres ciszy" związany z buybackami, popyt na akcje prawdopodobnie jeszcze bardziej spadnie. Analityk Goldman Sachs szacuje, że popyt pasywny ze strony spółek spadnie o 6,6 miliarda dolarów, gdy okna buybacku zostaną zamknięte do 13 września.

Ekonomista banku wiąże sytuację na rynku kapitałowym także z wyborami prezydenckimi w USA. Fundusze hedgingowe otworzyły wrzesień z większą ekspozycją na amerykańskie akcje niż w sześciu ostatnich cyklach wyborczych. To potencjalnie może spowodować większe wyprzedaże wraz ze zbliżaniem się terminu wyborów.

Rubner w tym roku trafnie przewidywał ruchy inwestorów. W połowie czerwca, gdy rynek akcji bił rekordy historyczne, prognozował korektę, która miała rozpocząć się 17 lipca. I rzeczywiście S&P500 właśnie wtedy zaczął spadać, a regres trwał aż do początku sierpnia. Z kolei w połowie sierpnia ekspert Goldman Sachs zalecał "kupowanie dołków", a kto go posłuchał mógł dobrze wyjść na dwutygodniowej poprawie notowań.

Optymista dobrze poinformowany

W bardzo podobnym tonie jak Scott Rubner wypowiada się Tom Lee z Fundstrat, swoją drogą znany jako jeden z bardziej optymistycznych analityków na Wall Street. Tym razem jednak ostrzega inwestorów, że w nadchodzących tygodniach na amerykańskim rynku akcji możliwa będzie korekta sięgającą nawet 10 proc. W wywiadzie dla CNBC Lee podkreślił, że inwestorzy powinni przygotować się na wzmożoną zmienność w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Przyczynami będą decyzje o wysokości stóp procentowych w USA i zbliżające się wybory prezydenckie.

Tom Lee przychyla się do opinii, że gdyby 18 września Rezerwa Federalna obniżyła stopy aż o 50 punktów bazowych, to mogłoby to wywołać niepokój na rynku. Dla inwestorów byłby to bowiem sygnał, że zwiększyło się ryzyko recesji. Z drugiej strony, Tom Lee prognozuje, że ewentualny 10-procentowy spadek indeksów na rynku akcji może stać się doskonałą okazją do wznowienia zakupów.

Sztuczna inteligencja wzbudza lęk

Bardziej złowieszcze są przewidywania Jeremy’ego Granthama, współzałożyciela firmy GMO zarządzającej aktywami. Ostrzega on, że wywołany przez sztuczną inteligencję boom giełdowy zakończy się katastrofą. Jego zdaniem, po okresach gwałtownego wzrostu stosunku cen akcji do zysków spółek, zawsze przychodzą bolesne spadki. Jeremy Grantham przypomina, że wskaźnik C/Z dla głównego indeksu giełdy nowojorskiej S&P500 wzrósł w tym roku do najbardziej radykalnego poziomu od 1929 roku.

- Zaledwie kilka dni po osiągnięciu przez rynek szczytu w pamiętnym 1929 roku, akcje katastrofalnie potaniały, globalna gospodarka pogrążyła się w chaosie i "wszystko natychmiast poszło w diabły", bo zapanował Wielki Kryzys - przypomina Jeremy Grantham.

Zwraca też uwagę na fakt, że po japońskiej bańce spekulacyjnej pod koniec lat 80. XX wieku, po bańce dot-comów na przełomie XX i XXI wieku oraz bańce mieszkaniowej sprzed kilkunastu lat nastąpiły gwałtowne spadki koniunktury. - Zawsze cywilizacyjne innowacje, od kolei żelaznych po internet, pompowały bańki, które później konsekwentnie pękały i prawdopodobnie tak samo będzie w przypadku AI. W tej chwili akcje na Wall Street są niebezpiecznie drogie i mamy do czynienia z najbardziej wrażliwym rynkiem, jaki kiedykolwiek istniał - podsumował Grantham.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: giełda nowojorska | Wall Street
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »