10,5 tys. zł długu Polaka

Z najnowszych informacji Ministerstwa Finansów wynika, że dług publiczny w Polsce nadal wzrasta. W kwietniu bieżącego roku osiągnął poziom 408,7 mld złotych, w tym zadłużenie wobec podmiotów krajowych wynosi prawie 226 mld, czyli wobec podmiotów zagranicznych wynosi 182,7 mld złotych.

Oznacza to, że zadłużenie publiczne przypadające na jednego Polaka wynosi ok. 10,5 tys. złotych. Ze "Strategii zarządzania długiem publicznym w latach 2004 - 06" wynika, że zadłużenie będzie wzrastać. I tak, w roku 2004 ma wynieść 54,8 proc. PKB, w 2005 r. 59,3 proc. PKB, a w 2006 r. - 59,5 proc. Dane te dowodzą, że zbliżamy się do poziomów ostrzegawczych.

Nie ulega wątpliwości, że trzeba dokonać gruntownej zmiany w strukturze finansów państwa. Mogą to być zmiany dwojakiego rodzaju, polegające bądź na obniżce wydatków budżetu centralnego, bądź na wyszukaniu nowych możliwości sfinansowania coraz to wyższych wydatków. Obniżenie wydatków wymaga wyrzeczeń społecznych (w szczególności wśród osób, dla których podstawowym źródłem utrzymania są wypłaty z systemu opieki społecznej). Wydaje się, że, niestety, rząd nie widzi lepszego sposobu na zwiększenie dochodów budżetu państwa niż podwyższenie podatków (np. PIT dla najlepiej zarabiających w wysokości nawet do 50 proc.) i wprowadzanie kolejnych parapodatków. Niestety, zahamuje to pojawiający się wzrost gospodarczy. Dojdzie do patowej sytuacji, z której jedyne wyjście może polegać na tym, że rząd podejmie decyzję o utrzymaniu wydatków na obecnym poziomie, a sfinansuje je przez dalsze zadłużanie się. Już pojawiła się informacja, że Bank Światowy pożyczy Polsce kolejne pieniądze na restrukturyzację górnictwa.

Reklama

Zdolność Polski do uzyskania dalszych pożyczek uzależniona jest od ratingu, jaki przyznają nam agencje ratingowe. Tymczasem w ciągu najbliższych 10 lat Polska będzie ponosić największe koszty związane z obsługą zadłużenia zagranicznego. Tak np. w 2004 r. będzie to 2,69 mld USD, w 2006 3,96 mld USD, a w roku 2010 koszty obsługi zadłużenia zagranicznego ukształtują się na poziomie 4,53 mld USD. Przy tym, w tym samym okresie (lata 2004 - 2010) musimy znaleźć środki na składki członkowskie oraz wkłady własne do projektów finansowanych przez fundusze unijne. Przy tym koszty obsługi długu publicznego w 2003 r. wyniosły 26,1 mld złotych, w tym roku powinno to być prawie 27 mld złotych, a w ciągu następnych dwóch lat po 30 mld złotych. Dla porównania w budżecie na 2004 r. przewidziano dotację do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w wysokości 20,8 mld złotych, zaś na Fundusz Emerytalno-Rentowy 15 mld, a na budżet Narodowego Funduszu Zdrowia 30 mld zł.

Dane te dowodzą, że kolejne lata będą bardzo trudne dla polskiego budżetu, ponieważ będą rosły potrzeby budżetowe, a coraz mniej będzie źródeł jego finansowania. Trzeba dokonać gruntownej zmiany wydatków rządowych tak, aby obniżyć obciążenia budżetu centralnego i jednocześnie pozwolić na to, aby ludzie stali się bardziej przedsiębiorczy i nieuzależnieni od zapomóg z budżetu centralnego. Kolejne rządy po prof. Marku Belce będą mieć problemy z zapewnieniem środków na opiekę społeczną, a jednocześnie z obsługą coraz to wyższych kosztów obsługi długu publicznego, a w szczególności zadłużenia zagranicznego. Chyba, że wcześniej (czyli teraz) zostaną zrealizowane gruntowne zmiany w finansach państwa.

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: zadłużenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »