11 tys. zł pensji i chorobowy z ZUS

Wojciech Jadacki w sejmowych kuluarach wymieniany jest jako kandydat na wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli. Tymczasem jako dyrektor Departamentu Prezydialnego NIK od niemal pół roku nie pojawia się w pracy, bo... go stresuje, pisze "Dziennik".

Wojciech Jadacki w sejmowych kuluarach  wymieniany jest jako kandydat na wiceprezesa Najwyższej Izby  Kontroli. Tymczasem jako dyrektor Departamentu Prezydialnego NIK  od niemal pół roku nie pojawia się w pracy, bo... go stresuje,  pisze "Dziennik".

Mimo zwolnienia lekarskiego, Jadacki wykłada jednak na prywatnej uczelni w Suwałkach, pobierając jednocześnie zasiłek chorobowy z ZUS. Inkasuje więc pieniądze z zasiłku chorobowego (w NIK zarabia ponad 11 tys. zł brutto) i z etatu, który ma w Wyższej Szkole Suwalsko-Mazurskiej. Zapewnia, że nie ma w tym nic złego, bo pracę na uczelni traktuje jako terapię.

"Mam zwolnienie z pracy w NIK, która jest ogromnie stresująca. Wywołuje u mnie nerwicę serca i wpływa niekorzystnie na moje zdrowie. Natomiast praca na uczelni daje mi ogromną satysfakcję", tłumaczy. Zarzut, że nie można pracować w czasie choroby uznaje za niepoważny.

Reklama

Szeregowi pracownicy NIK są oburzeni. Twierdzą, że sprawa Jadackiego kompromituje ich instytucję. Spekulują, że chorowity dyrektor wyzdrowieje za miesiąc, gdy zmieni się prezes NIK - Mirosława Sekułę zastąpi Jacek Jezierski. Prezes Sekuła już w marcu wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec Jadackiego i zawiesił go na pół roku w pełnieniu obowiązków. Nic to jednak nie dało, gdyż wówczas dyrektor rozchorował się na dobre.

PAP/Dziennik
Dowiedz się więcej na temat: NIK | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »