2 mln litrów wyparowało
Paliwo warte nawet 2 mln zł mogło zostać skradzione z rurociągów PERN zanim doszło do grudniowej awarii i wycieku do Wisły. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura we Włocławku.
Jak poinformowano we włocławskiej prokuraturze, formalne zawiadomienie o podejrzeniu kradzieży paliwa złożył odwołany niedawno zarząd Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" w Płocku. Po analizie dokumentów śledczy zdecydowali o połączeniu tej sprawy z toczącym się postępowaniem w sprawie wycieku i zatrucia wód Wisły w grudniu 2007 roku.
W piśmie skierowanym do prokuratury poprzedni zarząd PERN sugeruje, że wyciek z rurociągu mógł być nieprzewidzianym skutkiem kradzieży paliwa, której dokonano wcześniej. Obliczanie strat po grudniowej awarii ujawniło, że w bilansie operatora rurociągów brakuje nie tylko znacznej ilości oleju opałowego, który zatruł rzekę, ale także benzyny.
Rzecznik prasowy PERN Eugeniusz Góra powiedział w piątek, że do czasu szczegółowego zapoznania się ze sprawą przez nowy zarząd, spółka nie będzie jej komentowała. Były prezes PERN Artur Zawartko odmówił komentarza powołując się m.in. na tajemnicę postępowania prokuratorskiego, w ramach którego został już przesłuchany.
"Kierowany przeze mnie zarząd złożył zawiadomienie do prokuratury, ale na obecnym etapie to ona jest już gospodarzem tej sprawy, a także spółka, jako potencjalny poszkodowany, która ma nowe władze" - dodał, zapewniając jednocześnie, że zarząd którym kierował, podjął wszystkie możliwe działania w celu wyjaśnienia sprawy.
Jak wynika z informacji, uzyskanych ze źródła zbliżonego do PERN, wartość rynkową paliwa, które w niewyjaśnionych na razie okolicznościach zniknęło z PERN, można wstępnie szacować w sumie nawet na około 2 mln zł.
Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie PERN 6 marca dokonało zmian w zarządzie spółki. Odwołano wtedy prezesa Artura Zawartkę i wiceprezesa Mariusza Skowronka. Nowym prezesem został Krzysztof Adam Spandowski, a do zarządu powołano Marka Litka i Jerzego Komorowskiego.
W PKN Orlen w związku ze sprawą podejrzenia kradzieży paliwa z rurociągu PERN prowadzony jest audyt wewnętrzny, który dotyczy "wyłącznie potwierdzenia prawidłowości metodologii odczytów ilości paliw tłoczonych z zakładu PKN Orlen rurociągiem PERN do baz magazynowych".
"Postępowanie sprawdzające toczy się z udziałem przedstawicieli audytora zewnętrznego, niezależnego, zaproszonego na wniosek PERN- u" - napisano w przekazanym PAP komunikacie biura prasowego płockiego koncernu.
W stanowisku tym podkreślono, iż nie ma żadnych przesłanek, ani informacji świadczących o "jakimkolwiek udziale pracowników PKN Orlen w kontekście sprawy (podejrzenie kradzieży paliwa z rurociągu PERN - PAP), a tym samym nie ma żadnej potrzeby prowadzenia postępowania wewnętrznego w tej sprawie".
PERN jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa. Tłoczy ropę naftową z Rosji (około 50 mln ton rocznie) do rafinerii polskich - PKN Orlen i Grupy Lotos oraz do rafinerii niemieckich - PCK Schwedt i Mider Spergau, a także paliwa do baz magazynowych na terenie kraju. Przesyła również surowiec tranzytem do gdańskiego Naftoportu, w którym posiada udziały.
Wskutek awarii, do której doszło 10 grudnia, do Wisły przedostało się około 40 metrów sześciennych oleju opałowego. Z głównego koryta rzeki strażakom udało się zebrać tylko około 15 proc. substancji. Wartki nurt i silny wiatr spowodował, że olej osiadł w zakolach rzeki.