BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Fikcyjny obrót dziełami sztuki na wielką skalę
Departament bezpieczeństwa narodowego KPRM poinformował w czwartek PAP, że zatrzymani przez funkcjonariuszy białostockiej delegatury ABW na terenie Gdańska i jego okolic pod koniec października to Marcin K. i Agnieszka Ch.-B. Dzięki swojej działalności mieli łącznie osiągnąć po 3 mln zł korzyści majątkowej - wynika ze śledztwa.
K. i Ch.-B. według śledczych pracowali jako agenci w Galerii New Form Joanny S. i jej syna Mikaela S., którzy zorganizowali fikcyjny obrót dziełami sztuki na wielką skalę. Prowadzone przez S. oszukańcze przedsięwzięcie - pod pozorem tzw. "art inwestycji" - polegało na pozyskiwaniu pieniędzy od firm i osób fizycznych na określony czas ze z góry określonym oprocentowaniem - wyjaśnili śledczy.
New Forum oferował inwestycje w dzieła sztuki - nabycie prawa własności dzieła na co najmniej 6 miesięcy do roku. Galeria gwarantowała zwrot włożonego kapitału powiększony o 36 proc. rocznego zysku - odkupienie własności po upływie oznaczonego umową terminu. Wypłata ta następowała jednak z wpłat kolejnych inwestorów - jak w piramidzie finansowej.
"Do obowiązków zatrzymanych przez ABW należało poszukiwanie i pozyskiwanie inwestorów oraz pośredniczenie przy zawieraniu z nimi umów sprzedaży. Agenci Galerii następnie odsyłali podpisane umowy do siedziby firmy w Szwecji" - poinformował PAP departament bezpieczeństwa narodowego KPRM.
Nadzorująca śledztwo ABW Prokuratura Regionalna w Białymstoku przedstawiła obojgu zatrzymanym zarzuty, wyznaczyła poręczenia majątkowe oraz nakazała dozór policji.
New Forum oferował inwestycje w dzieła sztuki
Według prokuratury oboje podejrzani działali od 2014 i 2015 roku do czerwca i lipca 2017 r. i oferowali w imieniu Joanny S. i Mikaela S. produkty finansowe w postaci inwestycji w dzieła sztuki. Mieli pośredniczyć w zawarciu co najmniej 139 i 92 umów nabycia i sprzedaży dzieł sztuki. Grożą im kary do lat 5 pozbawienia wolności oraz do 10 milionów złotych grzywny.
Erasmus - program, który zmienił Europę. Część IINTERIA.PL
Zastępca prokuratora regionalnego w Białymstoku Paweł Sawoń przypomniał w czwartek w rozmowie z PAP, że Joannie S. i Mikaelowi S. prokuratura zarzuciła prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia, doprowadzenie klientów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę prawie 400 milionów złotych, a także pranie pieniędzy - prawie 45 mln zł.
- Podejrzani byli poszukiwani Europejskim Nakazem Aresztowania. Zostali zatrzymani na terenie Hiszpanii. Aktualnie przebywają w polskich aresztach śledczych - przypomniał wiceszef białostockiej prokuratury regionalnej.
Zarzuty w tej sprawie usłyszeli w prokuraturze również dwaj inni mężczyźni - współpracownicy Joanny S. - Franciszek Ż. oraz Cezary Cz., którym zarzucono złamanie ustawy Prawo bankowe. Mechanizm ich działania był analogiczny do działań pozostałych agentów. Każdy z mężczyzn miał na tym przestępstwie wzbogacić się o ponad pół miliona złotych.
Paweł Kowalewski: Sztuka jest u nas wciąż niedoszacowanaInteria.plINTERIA.PL

Rynek sztuki nie obawia się bessy? AFP

Wielu inwestorów zaczyna się zastanawiać, czy opłaca się inwestować na tym rynku w okresie dekoniunktury? Czy sprawdzone nazwiska chronią kapitał? czy może warto inwestować w nową sztukę? Zdaniem prezesa domu aukcyjnego DESA Unicum, Juliusza Windorbskiego, na polskim rynku od lat utrzymuje się pewna równowaga między klasykami sztuki dawnej a klasyką sztuki powojennej i najnowszej. Muzealnej wartości dzieła sztuki dawnej uważane były zawsze za bezpieczną inwestycję. Problemem była oczywiście podaż i dostępność takich dzieł. Być może zawirowania na rynkach sprawią, że wybitne dzieła "wypłyną" z prywatnych kolekcji na rynek. Od kilku lat widać jednak rosnący potencjał sztuki współczesnej. Zarówno w Polsce jak i na świecie to sztuka współczesna bije rekordy cenowe i notuje wzrosty. Przykładowo w 2019 roku najdroższym obiektem sprzedanym na aukcji w Polsce była instalacja Magdaleny Abakanowicz "Caminando" za którą zapłacono ponad 8 mln złotych. Dobrym przykładem są też takie nazwiska jak Wojciech Fangor czy Ryszard Winiarski.

Spawdzone nazwiska na rynku sztuki zawsze się obronią AFP

W ciągu pięciu kolejnych lat, od 2009 do 2013 roku, sprzedaż dzieł sztuki na świecie wzrosła o około 60%. Jak mówił o tamtych wydarzeniach Thierry Ehrmann, założyciel i prezes Artprice, platformy online będącej największą bazą prezentującą ceny na rynkach sztuki, ujemne lub prawie zerowe stopy procentowe, które osłabiły wartość oszczędności, pchnęły kapitał w kierunku właśnie inwestycji alternatywnych, wśród których to dzieła sztuki zaczęły generować bardzo atrakcyjne zyski. Zaletą rynku sztuki jest niska wrażliwość na działanie cykli koniunkturalnych. Niepoddający się presji rynku indeks dzieł sztuki wyraźnie zwyżkował również w okresach dekoniunktury gospodarczej w latach 2000-2001 i 2007-2009. Z kolei na polskim rynku sztuki gwałtowny wzrost sprzedaży nadszedł w 2015 roku, w momencie kolejnego zawirowania na światowych giełdach. W porównaniu do roku 2014 był to wzrost o blisko 50%. Wtedy po raz pierwszy rodzimy rynek przekroczył barierę obrotów wynoszącą 100 mln zł. Później było już tylko lepiej. W okresie ostatnich zaledwie trzech lat rynek aukcyjny w Polsce urósł o blisko 80%.

Patrząc wstecz na to co działo się w czasach kryzysu finansowego w Polsce i na świecie, rynek sztuki zawsze radził sobie bardzo dobrze. To właśnie w czasach krachów inwestorzy jeszcze chętniej działali na rynku inwestycji alternatywnych. - Przemawiają za tym wszystkie dostępne nam dane. Polski rynek sztuki jest, mimo nieustannych wzrostów, wciąż niedoszacowany w porównaniu do rynku zachodniego. Tym razem to może być również dobry kierunek dla zagranicznych inwestorów - twierdzi Juliusz Windorbski, prezes domu aukcyjnego DESA Unicum. Gwałtowne zainteresowanie rynkiem sztuki nastąpiło w 2007 roku, w momencie rozpoczęcia ogólnoświatowych zawirowań na giełdach. Jak się okazało już później, to właśnie inwestycje alternatywne wykazały się najmniejszą zależnością od tradycyjnych rynków i odpornością na inflację. Nie tylko zresztą w Polsce. Ceny dzieł sztuki na świecie faktycznie spadły o 7,5% w pierwszym kwartale 2008 roku w porównaniu z czwartym kwartałem 2007 roku. Nie wydaje się to jednak dużo w porównaniu z ogólnymi spadkami na światowych giełdach, które w I kwartale 2008 roku oszacowano na około 14,1 procent.

- Ten segment jest bardzo odporny, częściowo dlatego, że jako klasa aktywów, nie jest zależny od łańcuchów produkcyjnych - powiedziała w wywiadzie dla niemieckiego portalu DW. To, że rynek sztuki bywa w niepewnych czasach alternatywną lokaty kapitału twierdzi również ekspert bliskowschodniego rynku sztuki Saleh Barakat. - Prawdą jest, że wraz ze spadkiem wartości inwestycji bankowych inwestorzy mogą ulec pokusie, aby kupić więcej dzieł sztuki, zamiast zostawiać zablokowane pieniądze w bankach - mówi Barakat w wywiadzie dla francuskojęzycznego portalu Le Commerce. - Eksperci wskazują jednak, że jeśli na rynek sztuki spojrzymy w zbyt krótkiej perspektywie to możemy szybko stracić. Dopiero podejście do inwestycji za założeniem perspektywy 5 czy 10-letniej pozwoli mówić o bezpieczeństwie. Ważna jest także dywersyfikacja koszyka. Warto dodać, że średnia stopa wzrostu w przypadku 15-letniej inwestycji w sztukę na polskim rynku w 2015 roku wyniosła 46,6%.

Czy korononawirus zatrzyma hossę na rynku sztuki? Informacja prasowa